ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu No-Man ─ Mixtaped (2DVD) w serwisie ArtRock.pl

No-Man — Mixtaped (2DVD)

 
wydawnictwo: Kscope 2009
dystrybucja: Rock Serwis
 
DVD 1 [MIXTAPED]: No-Man's complete The Bush Hall, London (29/08/08) live performance with 5.1 and stereo options (90 mins): 1. Only Rain
2. Time Travel In Texas
3. All Sweet Things
4. Pretty Genius
5. All The Blue Changes
6. Truenorth
7. Wherever There Is Light
8. Days In The Trees
9. Lighthouse
10. Carolina Skeletons
11. Returning Jesus
12. Mixtaped
13. Things Change
14. Watching Over Me
Live photo gallery - Including photos from all three of No-Man's first live concerts in 15 years with an exclusive soundtrack of the song "Housekeeping" (recorded live in Dusseldorf)
DVD 2 [RETURNING]: 1. Returning - An 85 minute career-spanning documentary including previously unseen footage, photos and images, and in-depth interviews with every member of No-Man past and present (including Tim Bowness, Steven Wilson, Ben Coleman and Chris Maitland)
Extras 1. Complete videos for several No-Man songs spanning 1990-2008 (including Colours,Sweetheart raw, The Ballet Beast, and a new commissioned film for Back When You Were Beatiful)
3. Rare live footage
4. No-Man "live timeline"
 
skład:
Tim Bowness – vocals / Steven Wilson – guitars / Michael Bearpark – guitars / Stephen Bennett – keyboards / Steve Bingham – violin / Andrew Booker – drums / Pete Morgan – bass / Ben Coleman - violin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,9
Arcydzieło.
,13

Łącznie 31, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
18.02.2010
(Recenzent)

No-Man — Mixtaped (2DVD)

Siadając do recenzji Mixtaped przezchwilęchciałem napisać, że nigdy nie byłem fanem tego zespołu. Jednak  czytelnikowi tegoż serwisu wiadomym jest, że to nieprawda. No-Man oględnie mówiąc „lubię”, a każdej nowej płyty wyczekuję zazwyczaj z naiwnym napięciem, że grupa znowu mnie oczaruje (nawet, gdyby oczarowanie miało mieć smak już raz wypitej kawy). Nie inaczej było w przypadku najnowszego albumu swoistego novum tego brytyjskiego duetu, bo No-Man raczej nie przyzwyczaił nas do myśli, że jest to muzyka do grania na żywo. A tu proszę – kilka zapowiedzi, trochę czekania i mamy album, który na rynku pokazał się w listopadzie ubiegłego roku.
 
Czy przyznaję, że mam problem z tą płytą. Przyznaję. Ale nie dlatego, że Mixtaped to dobra lub zła płyta.  Raczej z tego powodu, iż wydawało mi się (kiedyś, bo teraz już mniej, ale też nie do końca), że muzyka No-Man zdecydowanie nie nadaje się do prezentacji scenicznych. Bo niestety z omawianego DVD atmosfery swego rodzaju święta muzyki, jakim zazwyczaj zdaje się być dobry koncert wyczuć nie można. Ani z tych migawek publiczności, ani tym bardziej ze statycznych zdjęć prezentujących zespół. Powie ktoś – jaki wokalista, taki koncert – no i prawda. Bo Tim Bowness do specjalnie wylewnych nie należy, a i Steven Wilson ma dość specyficzne środki wyrazu scenicznego. Zatem mam problem z tą płytą, bo choć No-Man nie muszą z nikim się ścigać i choć należą do najbardziej utalentowanych (a jak nie utalentowanych, to na pewno wyjątkowych) bandów […] na Wyspach, to okazuje się, że wydawnictwem koncertowym mogą nas zanudzić. Mimo, że po raz kolejny udowadniają, że… - potrafią pisać dobrze zaaranżowane piosenki, to jednak koncertowymi wersjami utworów na Mixtaped (zmienionymi w stosunku do oryginałów żeby nie było) – wcale nie zachwycają.
 
Z jednej strony chyba sami artyści nie bardzo wierzyli w to, że prezentacja sceniczna ich zespołowego dorobku warta jest rejestracji. Bo w końcu długie lata kazali nam czekać… znaczy mnie kazali czekać na album koncertowy. Choć napisałem wcześniej, że wydawało mi się, iż Bowness i Wilson w tym wcieleniu nie pasują do słówka live to z drugiej strony coś szeptało mi do ucha, iż album koncertowy, jak już powstanie – będzie pokazywał ostrzejsze, inaczej zaaranżowane brzmienie zespołu. No i nie pomyliłem się choćby w tym zakresie. Większość nagrań brzmi tu inaczej niż na płytach studyjnych, sporo jest dźwięków i melodii niedostępnych w wygładzonych, studyjnych nutach, jednym słowem: teoretycznie grupa wyszła zwycięsko z próby zrównoważenia bogactwa studyjnych aranży na scenie. Niewątpliwie pomogli w tym zaproszeni muzycy, zwłaszcza Ben Coleman na skrzypcach. Wszystko to: TEORETYCZNIE. Bo w praktyce, w ostatecznym rozrachunku jest już tak sobie: gdzieś zagubiła się bowiem owa delikatność muzyki, ten nieziemsko – zwiewny klimat, za który kochamy No-Man. Szkoda.
W zapowiedziach o tym albumie wiele słyszałem. Jeszcze zanim wpadł mi w ręce (tak, tak, recenzja jest lekko przeterminowana, ale nie mogłem się powstrzymać nad dodaniem swoich trzech groszy) pojawił się przedsmak płyty w postaci krążka CD. Apetytu narobił, nie powiem, bo zaczyna się od…  „trzęsienia ziemi”, zbudowanego z „dźwięków zgoła niepozornych”. Opisywano go już w naszym serwisie, więc nie będę się powtarzał. Jak to jednak zwykle bywa – trafiły nań lepsze kawałki, a że na dodatek całość podlana sosem rozbudzonej fanowskiej tęsknoty za nowymi nagraniami, to dziś z perspektywy czasu myślę sobie, że były to oczekiwania na wyrost trochę. Bo Mixtaped wcale się nie broni – jest po prostu jeszcze jednym albumem koncertowym.
 
I choć tytuł płyty (i okładka) mówi o niej prawie wszystko, a fanom gatunku tego zespołu przedstawiać nie trzeba, to album live No-Man był jednak swoistym wydarzeniem w 2009 roku. Z jednej strony muzycy udowodnili, że mogą grać koncerty, a ich zapis nie będzie jedynie bladym odzwierciedleniem studyjnych płyt, ale z drugiej strony – traktuję go raczej w kategoriach eksperymentu, który – szczerze powiem - jako taki jednak nie powinien być kontynuowany. Wolę jednak No-Man w wersji light. Wygładzony, spokojny, zaaferowany dźwiękami, niż taki, jak na Mixtaped : błąkający się między szorstkimi aranżacjami, a próbami zmiany brzmienia. Stąd taka ocena. Napisałbym, że to „muzyka dla fanów” , ale wówczas nota taka byłaby zbyt ostra. Wyżej też się nie da, no bo za same nowe aranżacje i próbę wyostrzenia brzmienia więcej punktów się nie należy. Zatem cóż pozostaje? Ot, niezła płyta, można posłuchać…
 
PS.
Podziękowania i hołdy przy okazji dla Mariusza Hermy, za perfidne wykorzystanie kilkunastu sformułowań zawartych na jego blogu. Pomyślałem sobie jednak, że warto z tych tekstów skorzystać, bo zestawienie ich w całość brzmi dość groteskowo, a i ja sam wcześniej niejednokrotnie tych sformułowań przy innych recenzjach używałem. Stąd hasła potraktowane czcionką BOLD. Tyle wyjaśnienia.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.