Albumy koncertowe Dave Matthews Band z serii Live Trax z całą pewnością są wypadkową tych ostatnich – wymienionych wyżej – dwóch kategorii. Nie da się ich bowiem zaliczyć do grupy wymienionej na początku (owego Greatest Hits z oklaskami), bo po pierwsze w odniesieniu do muzyki Amerykanów raczej trudno posługiwać się pojęciem „przeboju”, a po drugie każdy z koncertów oprócz żelaznej porcji klasycznych nagrań grupy zawiera również kilka lub kilkanaście coverów, naznaczonych ręką Dave Matthewsa i jego kolegów. Co do drugiej kategorii, to zespół nigdy nie grywał na koncertach całych płyt w sposób odpowiadający studyjnym albumom. Jestem zresztą przekonany, że DMB nagrywają płyty studyjne tylko z obowiązku i na polecenie wytwórni płytowej. Dlaczego? Bo ich żywioł to koncert. To na scenie się realizują, rozwijają swoje skrzydła i grają tak, jakby od tego zależało ich życie. A studio, cóż, wytwórnia płytowa chce, promocja, chce, stacje radiowe chcą, telewizje muzyczne też karmią się tylko takimi kawałkami, więc … nagrywają te albumy. Tylko po to.
Muzycznie. Oj, dzieje się, dzieje. I nie ma się co dziwić, bo jeśli utwory na koncercie trwają po kilkanaście minut, to przecież wrażenia z takiego misterium pozostają w słuchaczu na dłużej. Wyróżniają się – otwierający album utwór Dancing Nancies, gdzie publiczność wręcz spija z ust Dave Matthewsa tekst utworu (niesamowite, że takie chóralne śpiewy fanów można uzyskać na koncercie już w pierwszym nagraniu… choć z drugiej strony, dlaczego się dziwię, w końcu to DMB!!). Znakomita atmosfera koncertu powoduje, że kolejny na albumie utwór Seek Up brzmi po prostu zachwycająco. Od szalonych, zupełnie zadziwiających szaleństw improwizacyjnych na początku nagrania, po niezwykle urokliwe i piękne linie melodyczne, wyśpiewywane i grane w środku utworu przez Matthewsa i spółkę. Cóż jeszcze? Ano, covery. Oczywiście! Przepiękne, chwytające za serce Burning Down The House z repertuaru Talking Heads i … Money grupy Pink Floyd to absolutne hity. Pierwszy z nich zaśpiewany delikatnie, lirycznie, wręcz z wylewającą się z głośników poezją i drugi: odważne potraktowanie tematu z jednoczesnym szacunkiem dla tego znakomitego kawałka. A w finale – Two Steps – od jakiegoś czasu grywane jako ostatni bis lub finał. Jeden z tych utworów, dla których i bez których Dave Matthews Band nie mógłby istnieć.
Całość to ponad … 3 godziny pełnego energii, zachwycającego grania. Występ zarejestrowano 9 sierpnia 2008 roku w Alpine Valley Music Theater w East Troy w Winsconsin. Swoboda, przestrzeń i radość z muzyki – tak powinny wyglądać wszystkie płyty koncertowe. Dzięki tej autentyczności i zaangażowaniu Live Trax vol. 15 był dla mnie jednym z najczęściej goszczących w odtwarzaczu albumów live z 2009 roku. I z całą pewnością pozostanie ze mną na dłużej.