ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Dave Matthews Band ─ DMB Live Trax vol. 15 w serwisie ArtRock.pl

Dave Matthews Band — DMB Live Trax vol. 15

 
wydawnictwo: RCA Records 2009
 
1. "Dancing Nancies" [10:23]
2. "Seek Up" [15:34]
3. "Proudest Monkey" [9:09]
4. "Satellite" [5:52]
5. "So Damn Lucky" [9:06]
6. "Bartender" [12:58]
7. "Corn Bread" [7:24]
8. "Spoon" [7:26]
9. "Eh Hee" [4:29]
10. "Water into Wine" [5:10]
11. "Burning Down the House" [3:59]
12. "Louisiana Bayou" [8:00]
13. "Anyone Seen the Bridge?"
"Too Much" Intro [3:16]
14. "Halloween"
"Water into Wine" [reprise] [5:34]
15. "Out of My Hands" [5:45]
16. "Crush" [17:58]
17. "Money" [7:34]
18. "You Might Die Trying" [8:07]
19. "Ants Marching" [9:56]
20. "Don't Drink the Water" [8:26]
21. "Two Step" [16:43]
 
Całkowity czas: 183:00
skład:
Carter Beauford – percussion, drums / Stefan Lessard – bass / Dave Matthews – acoustic guitar, vocals / Boyd Tinsley – violin / Tim Reynolds - electric guitar / Rashawn Ross – trumpet / Jeff Coffin – saxophone
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,5

Łącznie 16, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
02.02.2010
(Recenzent)

Dave Matthews Band — DMB Live Trax vol. 15

Albumy koncertowe (takie z obrazkami lub bez) mają zasadniczo dwojaki charakter. Często przyjmują one formę kompilacji najlepszych nagrań danego wykonawcy z tą tylko różnicą (w odniesieniu do zwykłego The Best of), że w całość zgrabnie (faktycznie ze sceny lub efekciarsko ze studia) wmiksowane są reakcje publiczności (znaczy krzyki, oklaski, śpiewy i takie tam). To jedna grupa. Czasami też płyta koncertowa stanowi odzwierciedlenie ostatniego albumu studyjnego, tak jakby artyści chcieli udowodnić, że są w stanie zagrać lub zaśpiewać na scenie dokładnie tak jak wcześniej w studio. To ta druga kategoria. Są też albumy będące w istocie mieszanką dwóch wyżej wymienionych stylów konstruowania płyt koncertowych – i tych jest najwięcej. Ostatnie dwie klasy wśród koncertówek to moje najbardziej ulubione i zarazem najrzadziej występujące w przyrodzie grupy: albumy zawierające co prawda znane kompozycje, ale najczęściej zagrane w tak absolutnie swobodny i nowy sposób, iż słuchający ma wrażenie, jakby dany utwór poznawał po raz pierwszy; oraz albumy, na których wykonawca prezentuje zupełnie nowe nagrania, takie, jakich wcześniej nie opublikował na tzw. albumie studyjnym. Te ostatnie właściwie stanowią wymierający gatunek, a i poprzedzająca je kategoria również nie należy do nadzwyczaj popularnych.

Albumy koncertowe Dave Matthews Band z serii Live Trax z całą pewnością są wypadkową tych ostatnich – wymienionych wyżej – dwóch kategorii. Nie da się ich bowiem zaliczyć do grupy wymienionej na początku (owego Greatest Hits z oklaskami), bo po pierwsze w odniesieniu do muzyki Amerykanów raczej trudno posługiwać się pojęciem „przeboju”, a po drugie każdy z koncertów oprócz żelaznej porcji klasycznych nagrań grupy zawiera również kilka lub kilkanaście coverów, naznaczonych ręką Dave Matthewsa i jego kolegów. Co do drugiej kategorii, to zespół nigdy nie grywał na koncertach całych płyt w sposób odpowiadający studyjnym albumom. Jestem zresztą przekonany, że DMB nagrywają płyty studyjne tylko z obowiązku i na polecenie wytwórni płytowej. Dlaczego? Bo ich żywioł to koncert. To na scenie się realizują, rozwijają swoje skrzydła i grają tak, jakby od tego zależało ich życie. A studio, cóż, wytwórnia płytowa chce, promocja, chce, stacje radiowe chcą, telewizje muzyczne też karmią się tylko takimi kawałkami, więc … nagrywają te albumy. Tylko po to.

Live Trax vol. 15 to specjalne wydawnictwo. Było dodawane gratis wszystkim osobom, które w przedsprzedaży zamówiły za pośrednictwem strony internetowej zespołu ich ostatnie studyjne wydawnictwo Big Whiskey & The GrooGrux King. Świetny pomysł, zważywszy na to, że w naszym nieszczęsnym kraiku album ten początkowo był nieosiągalny. Jako trzypłytowy album  Live Trax vol. 15 prezentuje się znakomicie. Niezwykłe zdjęcia (zawarte we wkładce do płyty, jak i w samym labelu) to na początek jeden z argumentów, dlaczego ściąganie pliku muzycznego z sieci to dla mnie dalej kwestia nie do przyjęcia. Obcowanie z muzyką zawartą na tych trzech krążkach srebrnego plastiku, oglądanie okładki, zdjęć to dla mnie póki co zdecydowanie ważniejsza kwestia, niż niższa cena wynikająca z zassania utworu / -ów z wskazanego portalu internetowego.

Muzycznie. Oj, dzieje się, dzieje. I nie ma się co dziwić, bo jeśli utwory na koncercie trwają po kilkanaście minut, to przecież wrażenia z takiego misterium pozostają w słuchaczu na dłużej. Wyróżniają się – otwierający album utwór Dancing Nancies, gdzie publiczność wręcz spija z ust Dave Matthewsa tekst utworu (niesamowite, że takie chóralne śpiewy fanów można uzyskać na koncercie już w pierwszym nagraniu… choć z drugiej strony, dlaczego się dziwię, w końcu to DMB!!). Znakomita atmosfera koncertu powoduje, że kolejny na albumie utwór Seek Up brzmi po prostu zachwycająco. Od szalonych, zupełnie zadziwiających szaleństw improwizacyjnych na początku nagrania, po niezwykle urokliwe i piękne linie melodyczne, wyśpiewywane i grane w środku utworu przez Matthewsa i spółkę. Cóż jeszcze? Ano, covery. Oczywiście! Przepiękne, chwytające za serce Burning Down The House  z repertuaru Talking Heads i … Money grupy Pink Floyd to absolutne hity. Pierwszy z nich zaśpiewany delikatnie, lirycznie, wręcz z wylewającą się z głośników poezją i drugi: odważne potraktowanie tematu z jednoczesnym szacunkiem dla tego znakomitego kawałka. A w finale – Two Steps – od jakiegoś czasu grywane jako ostatni bis lub finał. Jeden z tych utworów, dla których i bez których Dave Matthews Band nie mógłby istnieć.

Całość  to ponad … 3 godziny pełnego energii, zachwycającego grania. Występ zarejestrowano 9 sierpnia 2008 roku w Alpine Valley Music Theater w East Troy w Winsconsin. Swoboda, przestrzeń i radość z muzyki – tak powinny wyglądać wszystkie płyty koncertowe. Dzięki tej autentyczności i zaangażowaniu Live Trax vol. 15 był dla mnie jednym z najczęściej goszczących w odtwarzaczu albumów live z 2009 roku. I z całą pewnością pozostanie ze mną na dłużej.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.