ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Fractured Dimension ─ Towards The Mysterium w serwisie ArtRock.pl

Fractured Dimension — Towards The Mysterium

 
wydawnictwo: Mals 2008
 
1. Prelude/ 2. Towards the Mysterium/ 3. Prism I: Reflection/ 4. Prism Ii: Refraction/ 5. Fibonacci's Notebook/ 6. Strangeness/ 7. The Mathematics of Divinity/ 8. Out of the Summer Sky/ 9. Worshipping Slonimsky in a Ravellian Mood/ 10. Piano Improv Take 1/ 11. Falling Down Stairs/ 12. Despair/ 13. Fractured Are the Nine Principals/ 14. Slendro: and Improv for Lane/ 15. Reiteration and Extemporaneous Noodling/ 16. Preparatory Action/ 17. Lecture
 
Całkowity czas: 59:59
skład:
Line-up:
- Jimmy Pitts (ex-SCHOLOMANCE) - Keyboards, Piano, Production, Mixing, Layout / - Jerry Twyford (ex-SCHOLOMANCE) - 5 & 6 string Bass, Percussion on "Preparatory Action", Production, Engineering, Mixing/ - Alex Arellano (POWER OF OMENS) - Drums, Percussion, Production, Engineering, Mixing
Guest:
- Ron Jarzombek (Spastic Ink, Blotted Science) - guitar/ - Marcel Coenen (Sun Caged) - guitar/ - Mikhal Caldwell - guitar/ - Brev Sullivan - guitar/ - Tom "Fountainhead" Geldschlaeger - guitar/ - Aaron Roten (Super String Theory) - guitar/ - Brad Hull (ex Forced Entry) - guitar/ - Bill Bruce (ex Shotgun Messiah) - guitar/ - Joshua Thomson - saxophon/ - Jim Shannon - trumpet/ - Mike Prescott - tabla/ - Joe Deninzon (Stratospheerius) - violin
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,2

Łącznie 4, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
11.06.2009
(Recenzent)

Fractured Dimension — Towards The Mysterium

Jauć! – jęknąłem boleśnie, kiedy zobaczyłem jakich to wiosłowych zaprosił sobie zespół do współpracy przy nagrywaniu tego albumu. Wystarczyły pierwsze dwa nazwiska (resztę i tak kiepsko kojarzę) – Ron Jarzombek i Marcel Coenen. Jauć! – miauknąłem po raz drugi, bo już wiedziałem w co wdepnąłem. Ale mnie Naczelny ukochał. Załatwił jak chłopa w sądzie. Podłożył podstępnie, a teraz nie ma przebacz, ani nie ma zwrotów. Trzeba coś o tym napisać. Wziąłem tą płytę w dwa palce, ostrożnie, daleko od siebie i włożyłem do odtwarzacza z miną, jakby czekała mnie nieuchronna lewatywa. No niby nie powinienem się tak uprzedzać do płyty przed przesłuchaniem, ale miałem nieodparte przeczucie, poparte pewnym doświadczeniem, że słodko nie będzie. Nie było. Niestety. Wiem, że są zwolennicy takiego grania. Zdarza się. Na Samoobronę i LPR też głosowano, tego jeszcze leczyć nie trzeba. Jednak coś takiego powinno być zakazane. Na to powinien być paragraf . Bezwzględna odsiadka i zakaz zbliżania się do jakichkolwiek instrumentów muzycznych, włącznie z cymbałkami, fujarką i trąbką Eustachiusza.

Uj Kapała, aleś dojejdolił z grubej rury, a czego masz ochotę zamykać Bogu ducha winnych muzykusów w jakichś kazamatach? Aż tak ci podpadli? Może wypadałoby nieco przybliżyć swoje bezkompromisowe stanowisko. Służę uprzejmie. Po pierwsze – pornografię wolę w kobiecym wydaniu. A jak kilku facetów, nawet długowłosych, wali konia (przy pomocy instrumentów co prawda), to mnie to absolutnie nie pociąga. A to co się dzieje na płycie “Towards The Mysterium” to muzyczny odpowiednik produkcji z niezapomnianej wytwórni filmowej Verlag Teresa Orlowski – czyli szczątkowa akcja, albo jej zupełny brak, poza tym ein-zwei-ryp-ryp-ryp. No i z takimi muzycznymi (teoretycznie) dziełami jest dokładnie tak samo – wątły temacik przewodni i ryp-ryp-ryp w instrumenty – w różny sposób i w różnych pozycjach. Żeby nieco odejść od seksualnych konotacji – takie rzeczy to dramatyczny przerost formy nad treścią. To jest emocjonalnie puste, w tym nic nie ma. Nie ujmując nic tym muzykom - są oni bardzo sprawnymi rzemieślnikami, nawet wirtuozami, ale wyobraźni, talentu do komponowania – trudno uświadczyć. Jeżeli ktoś uważa, że jest artystą, bo jest wirtuozem – to jest w mylnym błędzie. Zręczność paluchów wcale nie jest proporcjonalna do weny twórczej. To, że coś zagrane jest szybko, gęsto i dużo – o niczym nie świadczy. Jakieś skomplikowane łamańce, przy których palce się w supły zawiązują – no i niby co z tego? Jakby był to muzyczny kompleks Casanovy – cały czas udowadniać, że nie ma tak trudnej partii, której nie potrafiłoby się zagrać. Moim zdaniem taka płyta to strata czasu. Że ci panowie umieją grać, można zorientować się po kilkudziesięciu sekundach, a o tym, że tak w ogóle nie mają nic do powiedzenia – niedługo później. Takie płyty źle robią prog-rockowi. Skrajnie hermetyczne jeszcze bardziej go zamykają na świat zewnętrzny. Są dowodami na słuszność dorobionej ponad trzydzieści lat temu gęby, że prog rock zagubił się w solówkach, nie proponując nic więcej , oprócz przerośniętego ego muzyków.

Fanów takiej muzyki pewnie teraz szlag trafia: - No po cholerę palancie bierzesz się za to, czego nie lubisz i o czym nie masz zielonego pojęcia? Fakt – nie cierpię. Ale jakieś pojęcie mam, bo czasem trudno od takich tworów uciec, więc wiem co to jest i za to tego nie cierpię. Wystarczy. I tak przy okazji tego albumu powiedziałem co myślę o całej takiej działalności.

Może coś więcej o Fractured Dimension i samej „Towards The Mysterium”. FD to trio – sekcja plus klawisze – które do nagrania swojego dzieła zaprosiło min. sporą grupę gitarowych wymiataczy, ze wspomnianymi Ceonenem i Jarzombkiem na czele. Całość ciąży wyraźnie ku muzyce klasycznej. A kiedy goście odzywają się mniej, albo wcale, słychać to jeszcze wyraźniej. Zdarzają przebłyski, kiedy wirtuozi ustępują miejsca kompozytorom, bardziej w drugiej części płyty, pod sam koniec. Pojawia się tam wtedy kilka ciekawszych fragmentów. Ale tylko wtedy. Co dobrego można jeszcze o niej powiedzieć - bardzo dobrze brzmi, bardzo dobrze nagrana, selektywnie każdy dźwięk słychać idealnie. Jak na mój gust może zbyt sterylnie, ale taka muzyka wymaga takiej „dopieszczonej” produkcji.

Tylko dla zwolenników gatunku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.