ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Clannad ─ Legend w serwisie ArtRock.pl

Clannad — Legend

 
wydawnictwo: RCA Records 1984
 
"Robin (The Hooded Man)" – 2:48/ "Now Is Here" – 3:32/ "Herne" – 5:08/ "Together We" – 3:28/ "Darkmere" – 1:59/ "Strange Land" – 3:10/ "Scarlet Inside" – 5:08/ "Lady Marian" – 3:20/ "Battles" – 1:01/ "Ancient Forest" – 2:59
 
Całkowity czas: 32:33
skład:
Máire Brennan: Lead Vocal, Harp/ Pól Brennan: Guitar, Flute, Tin Whistle, Keyboards, Vocals/ Ciarán Brennan: Double Bass, Synthesisers, Guitar, Vocals/ Pádraig Duggan: Mandola, Guitar, Vocals/ Noel Duggan: Guitar, Vocals

And:

James Delaney: Keyboards/ Paul Moran: Drums/ Pat Farrell: Electric Guitar/ Frank Ricotti: Percussionist
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,15
Arcydzieło.
,25

Łącznie 48, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
27.03.2009
(Recenzent)

Clannad — Legend

 

 

 

Ćwiara minęła! Jejku, jejku! Serial “Robin Hood” był chyba pierwszym serialem fantasy emitowanym w polskiej telewizji. Błyskawicznie zdobył sobie wielką widownię – starszych i młodszych, którzy w każde niedzielne popołudnie masowo śledzili przygody szlachetnego rozbójnika i jego kompanów. I ten przystojny Michael Pread w roli tytułowej (to nie ja – to Agnieszka  ). I Nadir (to też Agnieszka). Po prawdzie był to serial skazany u nas na sukces – co mogło z nim konkurować w czasach przeraźliwie siermiężnej, komunistycznej telewizji połowy lat osiemdziesiątych? W serialu przykuwała uwagę też i ścieżka dźwiękowa. Nie była to tylko muzyczna ilustracja poszczególnych scen. Wiele fragmentów mogło spokojnie funkcjonować samodzielnie – zwłaszcza temat przewodni. Na napisach końcowych można było się doczytać, że za muzykę do serialu odpowiada coś, co nazywa się Clannad. What’s to fuck is this? Zespół? Wygooglać się tego raczej nie dało (ani sprzętu, ani infrastruktury). To człowiek musiał żyć jakiś czas w pewnej nieświadomości, zanim ktoś, coś więcej w radiu nie powiedział. Okazało się, że Clannad to irlandzka grupa ciekawie kombinująca z rodzimym folkiem, co więcej grupa istniejąca od kilkunastu lat, z pokaźnym dorobkiem płytowym. Okazało się też, że Bono ich lubi i że przed każdym występem U2 lecą utwory Clannad (można się o tym przekonać oglądając koncert “Under A Blood Red Sky”).

 Muzyka do popularnego serialu okazała się skuteczną katapultą do dalszej kariery. O Clannad zrobiło się głośno, a “Legend” trafiło na czternaste miejsce listy przebojów w Wielkiej Brytanii (dla ścisłości trzeba dodać, że poprzednia płyta, “Magical Ring” też już została zauważona). Celtycki folk był podstawą muzyki Clannad, ale z czasem coraz bardziej przemieszczali to w stronę pop-rockowego mainstreamu. Jeszcze wtedy idealnie pasowali, żeby robić ścieżkę dźwiękową do serialu o średniowiecznych rycerzach. Ich  twórczość łączyła w sobie tradycyjną muzykę irlandzką, tudzież tradycyjne instrumenty z na wskroś współczesną techniką nagraniową i zupełnie współczesnymi syntezatorami, gitarami itp. Zwłaszcza instrumenty klawiszowe pełniły wtedy bardzo ważną rolę. W tym okresie ukształtowało się to charakterystyczne, niepowtarzalne brzmienie zespołu – dużo pogłosu, zwłaszcza w wokalach, dużo syntezatorów. A właśnie śpiewane partie stały się czymś w rodzaju znaku firmowego tej grupy. Trzeba przyznać, że nagrywano je po mistrzowsku, a szczególnie te utwory, gdzie Maire śpiewa a capella wypadają wprost bajkowo. Muzyka z “Legend” trochę różni się od muzyki z “Magical Ring” (wcześniejszych nie ma co brać pod uwagę, bo to zupełnie inna para kaloszy). Jest bardziej nastrojowa, “wycofane” zostało prawie całe rockowe instrumentarium, pozostały instrumenty tradycyjne i syntezatory, które na tej płycie pełnią wiodącą rolę. Najbardziej popularnym utworem jest temat przewodni, "Robin (The Hooded Man)", który rozpoczynał każdy odcinek. Również bardzo dobrze pamiętam “Together We”, też często pojawiający się w filmie – zwykle w scenach rodzajowych – typu impreza w zaprzyjaźnionej wiosce, powrót do obozu po zwycięskiej bitwie, czyli obraz ogólnej szczęśliwości. Nie całą muzykę z serialu wykorzystano na płycie. Opuszczono te najbardziej ilustracyjne fragmenty, które bez obrazu nie bardzo się broniły, bo stanowiły integralną część filmu. Wybrano te co ciekawsze, bardziej melodyjne, zwykle z wokalem, mniej instrumentalnych. Można powiedzieć – krótko, ale smacznie – “Legend” trwa niewiele ponad pół godziny, ale jest to pół godziny zjawiskowo pięknej muzyki, jakiej ze świecą szukać.

 Napisałem na początku, że był to serial fantasy, chociaż początkowo nic na to nie wskazywało – normalny serial przygodowy. Ale już po kilku, kilkunastu odcinkach elementy “zaczarowanego” świata coraz odważniej zaczęły wkraczać do fabuły. Myślę, że było to związane z tym, że początkowo twórcy mieli scenariusze do pierwszych trzech odcinków, resztę pisano de facto “na kolanie” wraz z rozwojem sytuacji na planie i aktualnymi koncepcjami reżysera, aktorów, a także sytuacją kadrową. Sam serial przyniósł aktorom popularność, ale szczęścia już chyba mniej. Pierwszy Robin – Michael Pread występował potem w amerykańskim tasiemcu “Dynasty”, jednak wielkiej kariery nie zrobił. Robin numer dwa – Jason Connery czasami się pokazuje na ekranie. Najlepiej udało się Willowi Szkarłatnemu czyli Rayowi Winstone, który cały czas pozostaje cenionym aktorem brytyjskim. Grał tytułową rolę w mini-serialu o Henryku VIII. Reszta – jakby przepadła w pomroce dziejów. A nie, szeryf z Nottingham nie. Nicolas Grace, czołowy szwarc-charakter serialu ma dosyć pokaźny dorobek artystyczny, grał między innymi w telewizyjnych adaptacjach szekspirowskich, przygotowanych przez BBC.

 To trochę udawane ćwierćwiecze. Nie pamiętam, kiedy dokładnie serial zaczęto pokazywać w Polsce. Wydaje mi się, że było to w jesieni 1985 roku. Czyli za rok minie 25 lat od momentu, kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy z ekranu anielski głos Maire Brennan. Ale płyta wyszła rok wcześniej, dlatego można świętować już teraz.

 Lata 83-85 były niezwykle ważne dla Clannad. Wtedy narodził się ten charakterystyczny styl zespołu, wtedy osiągnęli swój największy sukces komercyjny i artystyczny, który “ustawił” ich na następne dziesięciolecie. Płyty “Magical Ring”, “Legend” i “Macalla” to było prawdziwe koło zamachowe ich kariery. Następne niestety im nie dorównywały. Już kolejny “Sirius”, gdyby nie utwór tytułowy, nadawałby się tylko na przemiał. Potem produkowali taką folk-popowa konfekcję, gdzie czasami zdarzało się coś ciekawszego. Obecnie po dziesięcioletniej przerwie planują nagranie nowej płyty. Tylko czy jest na co czekać?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.