ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Journey ─ Revelation w serwisie ArtRock.pl

Journey — Revelation

 
wydawnictwo: Frontiers Records 2008
dystrybucja: Mystic
 
Disc 1
"Never Walk Away" - 4:19 (N. Schon, J. Cain and J. Hunsicker)/ "Like a Sunshower" - 4:29 (N. Schon, J. Cain)/ "Change For the Better" - 5:52 (N. Schon, J. Cain)/ "Wildest Dream" - 5:02 (N. Schon, J. Cain)/ "Faith in the Heartland" - 6:18 (N. Schon, J. Cain, S. Augeri)/ "After All These Years" - 4:10 (J. Cain)/ "Where Did I Lose Your Love" - 5:02 (J. Cain, N. Schon)/ "What I Needed" - 5:28 (N. Schon, J. Cain)/ "What It Takes To Win" - 5:23 (J. Cain, N. Schon)/ "Turn Down the World Tonight" - 4:56 (J. Cain)/ "The Journey (Revelation)" - 5:25 [instrumental] (N. Schon)/ "Let It Take You Back" Bonus track on the European release

Disc 2
"Only the Young" - 4:14 (Jonathan Cain, Neal Schon, Steve Perry)/ "Don't Stop Believin'" - 4:55 (Jonathan Cain, Neal Schon, Steve Perry)/ "Wheel in the Sky" - 5:01 (Neal Schon, Diane Valory, Robert Fleischman)/ "Faithfully" - 4:47 (Jonathan Cain)/ "Any Way You Want It" - 3:25 (Neal Schon, Steve Perry)/ "Who's Crying Now" - 5:16 (Jonathan Cain, Steve Perry)/ "Separate Ways (Worlds Apart)" - 5:27 (Jonathan Cain, Steve Perry)/ "Lights" - 3:16 (Neal Schon, Steve Perry)/ "Open Arms" - 3:22 (Jonathan Cain, Steve Perry)/ "Be Good to Yourself" - 4:29 (Neal Schon, Jonathan Cain, Steve Perry)/ "Stone in Love" - 4:27 (Neal Schon, Jonathan Cain, Steve Perry)
 
skład:
Arnel Pineda, lead vocals / Neal Schon, all guitars, backing vocals/ Jonathan Cain, keyboards, backing vocals, rhythm guitar on "Stone in Love"/ Ross Valory, bass, backing vocals/ Deen Castronovo, drums, percussion, backing vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 10, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
12.09.2008
(Recenzent)

Journey — Revelation

 

 No i Journey wróciło na szczyty list przebojów. Fakt naprawdę godny odnotowania. Jestem tym absolutnie zaskoczony, gdyż wydawało mi się, że taka muzyka, tacy wykonawcy, są obecnie cokolwiek niszowi. Mają swoją wierną publiczność (dzień dobry!) i tyle. Powyżej pewnego pułap popularności się już raczej nie wzniosą. A tutaj takie zaskoczenie – nowa płyta Journey w pierwszej piątce Billboardu szybko pokryła się zlotem. Patrzeć tylko jak pęknie platyna. Eee... chyba nie pęknie. Ale i tak, sukces osiągnięto spektakularny. Tyle, że ten sukces wydaje mi się być robiony “na siłę” – to znaczy bardzo dużo zachodu poświęcono sprawom pozamuzycznym i trochę dzięki nim osiągnięto taki rezultat – wymieniono wokalistę, Steve’a Augeri zastąpił Arnel Pineda, który wokalnie przypomina Steve’a Perry bardziej niż Perry siebie, poza tym na drugiej płycie zestawu “Revelations” znalazło się 11 na nowo nagranych największych przebojów grupy. Oczywiście nagranych już z nowym wokalistą. “Sprzedać, sprzedać, sprzedać” – jak neon świeci nad tą płytą, podkręcić koniunkturę aż do oporu. Udało się. Wszystkie te zabiegi marketingowe odniosły zamierzony skutek. Co sprzedawano? A czy to ma jakieś znaczenie? Liczy się efekt. Sporo “sztuki” sprzedano, czyli jest dobrze. Jednak czy ta sztuka to pic na wodę, czy coś bardziej wartościowego? Chyba tak gdzieś po środku, z lekkim wskazaniem na tą drugą stronę. “Revelations” wchodzi łatwo lekko i przyjemnie, tylko wiele potem w głowie nie pozostaje. Może oprócz “Faith of The Heartland”, “Change fot The Better” i europejskiego bonusa “Let It Take You Back”. A “Faith in The Heartland” oryginalnie pochodzi z poprzedniego albumu “Generations” (sporo lepszego niż ten nowy). Dopiero po trzecim, czwartym odsłuchu zacząłem rozróżniać więcej utworów. Brzmienie jest takie… obłe, gładkie, bez kantów. Brakuje rockowej zadziorności, mocy. Pod tym względem też jest gorzej niż na “Generations”. A jak wygląda sprawa z tą drugim krążkiem zawierającym największe przeboje nagrane ponownie z Arnelem Pinedą? Pewne rzeczy bardzo ciężko spieprzyć (da się, ale to naprawdę duży wysiłek). Na szczęście tym razem nie próbowano poprawiać dobrego i w sumie zostawiono wszystko tak jak było – nagrano te piosenki jeszcze raz, bardzo wiernie trzymając się wersji oryginalnych. Jak gitara Schona szczękała w “Seperate Ways”, tak szczęka dalej, a wielkie koło na niebie toczy się tak samo dziarsko jak na “Infinity” trzydzieści lat temu.

 Journey już nagrywało sporo lepsze rzeczy, nawet nie tak dawno. Już nie mówię o tych najwcześniejszych z debiutem na czele, jeszcze z Greggiem Rolie na klawiszach i wokalu, bez Perry’ego, wysoko cenionych nawet przez fanów prog-rocka. Były przecież takie płyty jak “Infinity”, “Escape”, “Frontiers”, które zawierały sporą ilość bezpretensjonalnych rockowych przebojów. I właśnie tej bezpretensjonalnej przebojowości i lekkości na “Revelation” zabrakło. Dlatego – niekoniecznie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.