ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Indigo Dying ─ Indigo Dying w serwisie ArtRock.pl

Indigo Dying — Indigo Dying

 
wydawnictwo: Frontiers Records 2007
dystrybucja: Mystic
 
1. All I never wanted [4:39]
2. Hear me [4:16]
3. Breathe in water [4:55]
4. Better [4:17]
5. Taken [3:55]
6. Superman [4:40]
7. Island [4:02]
8. Remember (I.O.U.) [4:32]
9. Real life fairytale [5:01]
10. Far enough [3:38]
11. Shattered life [4:04]
12. Go [4:17]
 
Całkowity czas: 52:18
skład:
Gisa Vatcky - voc; John Macaluso - drums; Jamie Teramo - keyboards; Mordehai „Mordy” Hauser - guitars; Fabrizio Grossi - orchestration, accoustic guitars, bass;

guest stars:
Michaela Kiske - voc; Mark Boals - voc;
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
23.02.2008
(Recenzent)

Indigo Dying — Indigo Dying

Kolejny przykład globalizacji. Chilijska z pochodzenia wokalistka o włoskich korzeniach promowana jest przez włoskie wydawnictwo w produkcje z udziałem niemieckich, amerykańskich i włoskich muzyków a nagranej przez amerykańskiego producenta włoskiego pochodzenia. Istna międzynarodowa korporacja. A wszystko po to, aby wypromować jej głos.

Tą wschodzącą gwiazdą rocka jest chilijska wokalista Gisa Vatcky, tymi muzykami to kierownik artystyczny i obsługa perkusji w osobie Johna Macaluso – dość płodnego ostatnio, Mordehai „Mordy” Hauser w obsłudze gitar oraz Jamie Teramo przy elektronice. Na basie, gitarze akustycznej oraz przy orchestracji usiadł sam producent nomen omen Fabrizio Grossi. Gościnnie do udziału w projekcie zaproszono legendarnego wokalistę Helloween Michaela Kiske do „Breath in water” oraz Marka Boalsa, kolegi Macaluso od Y. Malmsteena, który udzielił się w utworach „Superman” oraz „Fair Enought” - obaj w duecie z Gisą. Gisa taką to debiutantką jak piszą to nie jest, brała udział w rockoperze Bandage, występowała z takimi sławami jak Andrea Bocelli, Enrique Iglesias, Placido Domingo, Melissa Etherige, Luis Miguel, Perry Farrell, Meat Loaf - referencje są dość ciekawe. Indigo Dying to przede wszystkim lans Gisy Vatcky w roli liderki, Fronties wykorzystało swoje studio w Los Angeles, które założono specjalnie dla łowienia takich talentów.

Zanim zasiadłem do pisania tego tekstu przekopałem troszkę sieci... wystarczy zagóglać, aby znaleźć troszkę informacji. W opisach płyty na różnych serwisach rzuciło mi się porównanie Gisy

do Amy Lee z Evanescence. Ja tam nie zbyt dużych wpływów Evanescence, raczej brzmi to bardzo podobnie do takiej jednej naszej gwiazdki Pop. Dody. Pierwsze brzmienia oszem, przywołują muzycznie skojarzenia z Evanescence, ale to tylko chwilowe. Dalej już produkcja nie taka pierwszoplanowa bardzo ocierała się o stałą bywalczynię naszych kolorowych i żyjących ze skandali pism. Melodyka, brzmienie – popowo-nu-rockowe, z lekką progmetalową naleciałością. Ale pomimo tego mocno słyszalnego podobieństwa do naszej divy sceny rockowej, nie chcę was zniechęcać. Indigo Dying jednak jest o wiele ciekawszą produkcją od naszej gwiazdki.

No ale. Zacznę od najprzyjemniejszych momentów. Ów owiana legendą ballada „Breath in Water”. Michael Kiske ładnie wszedł w duet z Gisą, nadając nowemu objawieniu rockowej sceny klasyczny posmak. Pychota i palce lizać. I nie zdziwię się jak za 20 lat ci co tworzą składanki w stylu „rock & metal ballads” dołączą ten utwór do zestawu. Pamiętacie takie składanki? Bardzo popularne 18 lat temu :) Dwa następne ciekawe to o wiele mocniejszy „Superman” i już kopiący „Far Enought”, z lekko przesterowaną Gisą, gdzie w obydwóch kawałkch swój wydzier dumnie zaprezentował Mark Boals. Ale - brakuje tego porównania, w sumie Gisa (i całe szczęście) nie śpiewa jak Amy Lee – tamtej nie mogę słuchać, maniera wokalna nie pozwala przetrwać nieraz dwóch czy trzech kawałków pod rząd. W „All Never Wanted” może delikatnie, dopóki nie słyszymy refrenu. Dalej Doda. :) „Taken” to ciekawa propozycja, gdzie pod wokalizą zmieściła się ciekawa solówka. W sumie drugi obok „Breath In Water” najciekawszy utwór. Jednak i tak najciekawsze zostawili na koniec. „Go” - druga spokojnie rozpoczynająca się kompozycja, rozkręcająca się z czasem, taka do podświetlenia widowni tysiącami zapalniczek. Pozostałe utwory to różne, mniej charakterystyczne, ale bardzo fajne kompozycje. Całość brzmi mocno amerykańsko. Ale słucha się ciekawie. Płytę zajechałem podczas odsłuchu, przez ostatnie 2 tys km siedziała w odtwarzaczu w samochodzie, grała non stop, aż dukty zwane przez naszych ministrów drogami zrobiły swoje. Ale gdybym szukał płyty do samochodu – także sięgnąłbym po Indigo Dying. Fajna płyta. Ale przede wszystkim nie nudzi, miło się słucha, bardzo dobrze zrealizowana. No i cel został osiągnięty. Choć materiał nie powala – ma się dać łatwo przyswajać, Gisa Vatcky przypadła mi do gustu. Tą lekką i miłą barwą, mocnym głosem, ciekawymi interpretacjami. Na płycie brakuje mocnych i ambitnych kawałków – czyli tego na co zwraca uwagę czytelnik naszego serwisu. Płyta muzycznie jakich wiele, ale z bardzo ciekawą wokalistką, no i fajnymi kompozycjami.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.