Tak właściwie to żałuję, iż nie skrobnąłem tej recenzji przed wysłuchaniem finałowej, czwartej odsłony Emerald Sword Saga - wiele bym się pewnie nie pomylił - od czasów Legendary Tales muzyka Rhapsody zmieniła się tyle co nic. Czy to źle? Hm... zależy od punktu widzenia. Niemniej skoro już płytkę łyknąłęm... przystąpmy do rzeczy.
W poprzednim odcinku:
W końcu wzięli lidera formacji żywcem z rozkazu Królowej Śniegu: orkowie obejmowali go i czepiali się rękami jego odzieży, nie puszczając nawet wtedy, gdy odrąbywał im ramiona, a było ich wielu i przybywały coraz to nowe chmary, aż wreszcie Turilli upadł nakryty mrowiem napastników. Wtedy związano go szydząc z pokonanego...
Akcji ciąg dalszy:
Przykuty łańcuchami do ściany Turilli z niepokojem nasłuchiwał zbliżających się
kroków, były zbyt miarowe i zbyt dostojne - mogły oznaczać tylko jedno.
- Szacunek Luca (ganja) - usłyszał.
Podniósł wzrok. To była ona.
- Szacunek Królowo Śniegu (ganja) - odpowiedział opuszczając natychmiast oczy.
- Nie musisz nazywać mnie Królową, wystarczy Cold.
- Tak jest Pani... znaczy się Cold.
- Pojętny jesteś - przyznała - o czym więc porozmawiamy?
- Ty Pani decydujesz.
- Zgadza się. Porozmawiamy więc o ostatniej płycie Rhapsody, odpowiada?
- Tak Pani... Tak Cold.
- Cieszę się. Cóż więc masz na swoją obronę? Kat już czeka.
Turilli z przerażeniem łyknął ślinę, a właściwie to bardziej chciał łyknąć
gdyż gardło ze strachu wyschnięte miał na wiór.
- Nasza ostatnia płyta jest wspaniała - wybąkał.
- Ach czyżby? Jakoś nie potrafię odróżnić jej od Dawn Of Victory.
- Pozory Cold, stale się rozwijamy. Jesteśmy wszak progowym bandem.
- Nie sądzę, dla mnie stoicie w miejscu przebierając nóżkami, udowodnij
swoją tezę byle prędko.
- Intro...
- Intro - przerwała mu brutalnie - jest sztampowe, na dodatek pozbawione
mocy i świeżości Ira Tenax, Epicus Furor, a nawet Lux Triumphans, nie
wspomijnając o tym z Twojego solowego dokonania - To Magic Horizons.
- Kwestia gustu...
- Gust? Mój gust jest dziś dla Ciebie odpowiedzią na pytanie: To be or
not to be?
- Szanuję Szekspira...
- Tak? A Tolkiena?
- Też. Ale najbardziej Bobasa za warstwę liryczną do Lord Dragon.
- Hm... to dobrze, do Bobasa mam dziwną a rozkoszną słabość. Mów dalej.
- Zatem intro jest majestatyczne i potężne jak zawsze. Na dodatek melodyka...
- Jaka melodyka? Od czasu Symphony Of Enchanted Lands Wasze melodie schodzą na
psy jak u tego nieudacznika Barretta.
- Nieprawda Cold, wspomnij choćby The March Of The Swordmaster.
- No dopsz, momentami jest to milusie, a skąd taka śmiechogenna nazwa utworu?
- Mój ukochany wujek miał kolekcję mieczy, często chodziłem z nim na parady
z okazji święta Bractwa Mrocznego Wiatru Wirujących Liści.
- Czyli lubisz Gothhhhyk?
- Bardzo. Koresponduję z jednym Polakiem. On jest dla mnie guru w tych sprawach.
Między innymi dlatego na Rain Of A Thousand Flames znalazła się The Gothic Saga.
- Mogę się domyślać o kogo chodzi. Taki w okularach i ogólnej czerni? Lubi
banany i gumy do żucia? Podobno bardzo się kochają z Bobasem?
- Tenże, ale nasza nowa płyta ma daleko więcej smaczków. Uwierz mi Cold.
- Próbuję uwierzyć. Spowiadaj się dalej. Kat wciąż czeka.
- Dobrze, daj mi szansę. Otóż nasze melodie naprawdę nie są wyświechtane, a świeże
i potrafią porwać. Posłuchaj Knightrider Of Doom, Power Of The Dragonflame czy innych.
Myślę, że na tym polu daleko przebiliśmy Dawn Of Victory.
Posłuchaj jak pięknie wkomponowane w nasz tradycyjny, speedowo-metalowy
styl są skrzypce.
- Kosztem brzmienia klawesynu, tego Wam nigdy nie wybaczę.
- Mówiłem, że stale się rozwijamy. To co było dobre na pierwsze dwa albumy
nie może trwać w nieskończoność. Zresztą posłuchaj choćby Agony Is My Name, odnajdziesz
tam klawesyn i nie tylko tam. Zauważ, że na takim When Demons Awake wokale
momentami zbliżają sie do growlu, to też coś nowego jak na nas.
- No tak, trudno żeby Demon piał falsetem.
- Dokładnie, zwłaszcza jak się obudzi. Rewelacyjnie brzmią partie chóralne,
którymi płyta napakowana jest gęsto, chyba jeszcze nigdy nie zabrzmiało to u nas
w tak naturalny sposób, potęga i patos na najwyższym poziomie. Z kolei fragmenty
bardziej melancholijne...
- Właśnie, może coś o Lamento Ero(t)ico?
- Hm... bezpośrednia jesteś. To bardzo piękna kompozycja odśpiewana przez Fabio
po włosku. Kontynuujemy to co zaczęliśmy na Rain Of Thousand Flames - sięgamy
po frazy naszego ojczystego języka i nie dotyczy to tylko Lamento Eroico. Zauważ
też jak podniosły jest jego finał.
- To teraz coś może o finałowej suicie? Spodziewałam się kawałka najwyżej 13-minutowego,
a tymczasem...
- Tak, trochę sobie tu zaszaleliśmy - blisko 20 minut. Niemniej nie jest to kompozycja
wydłużona na siłę. Już sam początek musi zaskakiwać - zadumane pląsy gitary akustycznej
i żeńska wokaliza w tle - tak jeszcze nie graliśmy. Stale się rozwijamy, to naprawdę
słychać.
- Tylko po co ten łzawy monolog narratora? Zaraz przypomina mi się beznadziejny
Tears Of A Dying Angels z Rain Of A Thousand Flames.
- To element składający się na budowanie dramaturgii utworu, wręcz konieczny
w kontekście snutej, epickiej opowieści. W ogóle cała suita budzi zachwyt.
- Przestań Luca. Nagrałeś już lepsze kawałki jak finał Symphony Of Enchanted Lands
czy Kings Of The Nordic Twilight.
- Hm... dzięki, ale i tak uważam że zamknięcie całej sagi jest doprawdy niebanalne.
Rhapsody to Rhapsody. Wiadomo czego można się po nas spodziewać. Fan otrzymuje
to czego pragnie, a jednak zawsze staramy się przemycić mu coś nowego. Hm... obroniłem
się przed katem Cold?
- Jeszcze nie wiem, straszny bufon z Ciebie. Skoro Emerald Sword Saga jest zamknięta
to co dalej?
- Myślę o Emerald Sword Saga II Very Gothhhhic.
- Wow! Tym mnie zabiłeś. Very Gothhhhic brzmi interesująco.
- Tylko jak ją nagram? Moi towarzysze drogi miecza polegli z rąk Twoich siepaczy...
- Nie polegli głuptasie. Są w celi obok. No może poległ Alessando Lotta, ale to już
stare dzieje. Głowa do góry Luca. Na razie jeszcze jesteś uratowany.
Kamera w zadumany sposób unosi się w górę, oglądamy przerażającą w swej potędze i pomroczności twierdzę Królowej Śniegu, mkniemy na orlich skrzydłach ku zielonym dolinom, nad którymi fruwają smoki, w jednej chwili ogarniamy świat od Morza Trolli na północy po Święte Jeziora i Ragalorn na południu. Widać ruchy wojsk, ni miecz ni ogień nie powstrzyma przecież myśli w pędzie. To już blisko. Bardzo blisko. Do zobaczenia zimą 2003 r podczas emisji Dwóch Wież moi wszyscy niepoprawni, romantyczni entuzjaści fantasy.