ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Flower Kings, The ─ The Sum Of No Evil w serwisie ArtRock.pl

Flower Kings, The — The Sum Of No Evil

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2007
dystrybucja: Mystic
 
1. One More Time [13:10]
2. Love Is The Answer [25:50]
3. Trading My Soul [7:25]
4. The Sum Of No Reason [13:25]
5. Flight 999 (Brimstone Air) [5:00]
6. Life In Motion [13:30]
 
Całkowity czas: 78:20
skład:
Roine Stolt - guitar, vocals; Tomas Bodin - keyboards; Jonas Reingold - bass; Hasse Fröberg - guitar, vocal; Zoltan Csórsz - drums;
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,48

Łącznie 67, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
20.10.2007
(Recenzent)

Flower Kings, The — The Sum Of No Evil

Niespodziewane są decyzje różnych zespołów, zwłaszcza Szwedów spod znaku kwiatkowego króla. Raz wprowadzają nas w nostalgię rocka lat 60/70, innym razem przygotowują świetne wzorowane na improwizacjach utwory (i tu mnie kupili albumem Space Revolver) .  No niestety – poprzednia produkcja nie przysporzyła im chwały. Nawet nie pomogło zatrudnienie pana Gildeloewa. Paradox Hotel miał tyle pozytywnych, co negatywnych opinii. I chyba coś wyszło z tego, gdyż wrzucając do odtwarzacza The Sum Of No Evil spodziewałem się usłyszeć jakąś tendencję … a nie jeden z najciekawszych i najbardziej klimatycznych albumów, jaki Flower Kings kiedykolwiek zagrało.

Tak samo jak trudno jest napisać szczegółową biografię tego zespołu – wiemy, że powstał gdzieś w okolicach 1993 roku ….  Tak samo trudno jest ich dokładnie scharakteryzować. Mają swój styl, wypracowany na albumach „Stardust we are” czy „The flower king” – a jednak zdarzały się odstępstwa pod postacią świetnego kosmicznego rewolweru, melodyjnego Rainmakera czy Adam & Eve, aż na Paradox Hotel kończąc, który nie przypadł mi szczególnie do gustu.  Także i tym razem Szwedzi przygotowali zestaw jedno i dwupłytowy, do nas trafiła wersja z jednym krążkiem. Ale i tak odsłuch okazał się ponownym odkrywaniem zespołu. Roinie Stolt z kompanami na tapetę wzięli temat miłości. „All You need is love” śpiewał John Lennon. W nowym wydaniu rodem ze Szwecji brzmi to  „Love is  the only answer”.

Ale – nie tylko tematem cofnęliśmy się latami wstecz. Płyta spodoba się bezsprzecznie wszystkim wielbicielom magii Flower Kings – tej klasycznej, do której przyzwyczajali nas w latach 90tych, bez dodatków w stylu boskich gitarzystów i pałkerów progmetalowych kapel. Z lubością wsłuchuję się w barokowe i eklektyczne solówki Tomasa Bodina, dźwięki klasycznych syntezatorów, mellotronów, organów.  Flowersi są niekwestionowanymi liderami w tej kwestii. Również klimat, jaki spotykamy na tym albumie to swoista mieszanka pomysłów zrealizowanych w ciągu tych 14 lat działalności zespołu. A jest z czego czerpać, dyskografia jest bardzo imponująca. Ciepły „One More Time”, „Love Is The Only Answer”, „Trading My Soul”, „Life in Motion” – świetnie kojarzone, podpisane stylem Flower Kings, ciekawie zaaranżowane – coś się dzieje,  ale z drugiej strony ciągle jakbyśmy słyszeli ten klasyczny flower-klimat z lat 90tych ostatniego stulecia minionego millenium. Mocne i burzliwe tematy związane z łagodnymi, przepastne solówki i rozbudowane utwory o długości przekraczającej 10,  a nawet 20 minut, bogate aranżacje i instrumentalizacja. Ale nie tylko. W Trading My Soul dochodzi balladowy patos w lekko popowym klimacie z charakterystyczną dla zespołu melodyką. Z drugiej znajdziemy tu nowsze brzmienie, mało do tej pory eksploatowane przez Szwedów. „The Sum Of No Reason” to cała mieszanka od klasycystycznego wejścia po jazzowo-krimsonowe kombinacje (echa Space Revolver) i progmetalowe ostre brzmienia. Z tym, że są bardzo ciekawie wymieszane, z umiarem, przez co nie zostaną raczej przyjęte ani przez wielbicieli ostrych progmetalowych dźwięków ani  połykaczy krimsonowych łamańców. To dla kogo  jest ten album? Ludzi wielbiących pokój, miłość, szukających ciekawej muzyki oraz uzależnionych od progresywnych kompozycji w stylu Spock’s Beard, Transatlantic i Flower Kings.

Tak – słychać wpływy projektów pobocznych, w których brał udział Roinie Stolt, słychać także swój  ślad pozostawił niewystępujący  już z zespołem muzyk Pain of Salvation. Salsowy klimat w progmetalowej oprawie? W przypadku Flower Kings taka mieszanka jest możliwa. Flight 999 dla przykładu pełne jest psychodelicznych odniesień do muzyki lat 70tych  i krimsonowych eksperymentów – nie powiem, zaimponowali mi tą kompozycją.

Pół perfekcyjnej płyty.  Dlaczego pół a nie cała? Jednak w pewien sposób byłaby to kolejna propozycja zespołu, jaką już kiedyś zagrali pod postacią „Stardust We Are”. Pierwsze pół albumu nawiązuje wyraźnie do tamtego albumu, drugie pół słucha się z zapartym tchem. Doszły krimsonowe i psychodeliczne wstawki. I chyba coś w tym jest, skoro od września na promocyjną trasę tego albumu dołączył były bębniarz King Crimson – Pat Mastelotto.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.