ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sympozion ─ Kundabuffer w serwisie ArtRock.pl

Sympozion — Kundabuffer

 
wydawnictwo: Unicorn Records 2006
 
1. Patterns/ 2. Happy War Holiday/ 3. Bird/ 4. Grapefruit/ 5. Six/ 6. Zona/ 7. Too Much/ 8. Grapefruit Variations
 
Całkowity czas: 52:13
skład:
Arik Hayat - keyboards, vocals, recorders/ Elad Abraham - guitar, recorders/ Ori Ben-Zvi - guitars/ Dan Carpman - bass, vocals/ Boris Zilberstein - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
21.04.2007
(Recenzent)

Sympozion — Kundabuffer

Crimson Light? Czemu nie? Albo raczej czemu tak? Cola Light to mdły badziew, a muzyka Sympozion na pewno mdła nie jest.
Zespoły , które inspirują się „kolorowym” King Crimson , to nie jest moja ulubiona odmiana prog-rocka. Zbyt często skupiają się na formie, zapominają, że to tylko środek i produkują dźwięki udające muzykę.
Sympozion miesza i kombinuje. „Karmazynowych” dźwięków jest sporo, ale wydaje się, że równie ważną inspiracją jest Gentle Giant. Dodajmy do tego wpływy jazzu, sceny Canterbury i już mamy komplet.
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki ta płyta została nagrana i wyprodukowana. Muzyka jest leciutka, zwiewna i delikatna. Jak koronka. Albo misternie utkana pajęczyna z dźwięków, taka wczesnym rankiem, z kropelkami rosy podświetlona promieniami słońca, przechodzącymi przez mgłę. Ale mnie na poetyckie porównania wzięło. Faktycznie to musi być niezwykła płyta, że aż zapędziłem w porównania, które zwykle omijam szerokim łukiem. Jednak właśnie takie wrażenie zrobiła na mnie ta płyta. Zaczyna się faktycznie trochę jak King Crimson z pierwszej połowy lat 80-tych. Potem jednak muzyka rozwija się w innych kierunkach, a nasze skojarzenia podążają za nią – King Crimson, potem King Crimson i Gentle Giant, Gentle Giant, King Crimson i trochę delikatnego jazzu, jeszcze później jazz i coś z Canterbury. Tylko, że nie można tego brać tak dosłownie, to słowa-wytrychy, słowa-kierunkowskazy. Żeby można było w jakiś sposób tą muzykę umiejscowić na muzycznej mapie. I tak powoli zaczyna się okazywać, że „Kundabuffer” to album niezbyt dookreślony stylistycznie, ale nietuzinkowy i bardzo interesujący. Do tego jest to debiut. Tak dojrzała płyta. Dobrze ci młodzieńcy rokują na przyszłość.
Płyta w większej części instrumentalna, a te nieliczne partie wokalne, które można na niej znaleźć są śpiewane po hebrajsku – bo zespół pochodzi z Izraela. Mam nadzieję, że niedługo będzie o nich głośno w progresywnym światku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.