1. Tomorrow Comes 2. Hole in my heart 3. Somewhere 4. Dreams you´ll never see 5. Who´s foolin´ 6. Paid my dues 7. Without you 8. Love and desire 9. No one 10. Shores of paradise 11. Frozen Heart 12. Love to live
skład:
Johan Fahlberg - śpiew;
Michael Mueller - bas, śpiew;
Barish Kepic - gitara, śpiew;
Henning Wanner - klawisze, śpiew, gitara;
Axel Kruse - perkusja
Jaded Heart to Niemcy grającego melodyjnego hard rocka na amerykańską nutę, nie wyzbywając się jednocześnie wpływów swego rodzimego heavy metalu, czego dowodem jest album „Helluva Time”. Jest to granie ostre i drapieżne, ciut progresywne, ale podane w przystępnej i komercyjnej formie. Pojawią się też lekkie odchyły w stronę popu, a wokalista wznosi się na patetyczne wyżyny. W radiu piosenki Jadem Heart może pobrykają, mogą znakomicie służyć za tło do jazdy samochodem albo domowych czynności, ale nic poza tym. Jadem Hart popada w wyświechtane schematy, staje się przewidywalny i mdły do tego stopnia, że lepiej nie najadać się zbytnio przed słuchaniem krążka…
Melodie na „Helluva Time” są grane na jedno kopyto, zlewają się ze sobą, a zespół nie sili się na jakieś instrumentalne wygibasy. Brakuje melodii, które mogłyby zagnieździć się między uszami na dłużej. Plusem jest znakomita produkcja, aranżacyjny pedantyzm i optymizm w dźwiękach, a na pochwałę zasługują stylowe i urocze solówki. Ale nic nie zatuszuje rażących ciągot do nadmiernego słodzenia i nadętych wzruszeń. Kilka kompozycji z „Helluva Time”, takich jak „Somewhere”, „Tomorrow Comes”, czy „Hole In my heart” może przykuć uwagę, ale potem wieje nudą tak mocno, że nie radzę słuchać przy otwartym oknie…