Jaded Heart to Niemcy grającego melodyjnego hard rocka na amerykańską nutę, nie wyzbywając się jednocześnie wpływów swego rodzimego heavy metalu, czego dowodem jest album „Helluva Time”. Jest to granie ostre i drapieżne, ciut progresywne, ale podane w przystępnej i komercyjnej formie. Pojawią się też lekkie odchyły w stronę popu, a wokalista wznosi się na patetyczne wyżyny. W radiu piosenki Jadem Heart może pobrykają, mogą znakomicie służyć za tło do jazdy samochodem albo domowych czynności, ale nic poza tym. Jadem Hart popada w wyświechtane schematy, staje się przewidywalny i mdły do tego stopnia, że lepiej nie najadać się zbytnio przed słuchaniem krążka…

Melodie na „Helluva Time” są grane na jedno kopyto, zlewają się ze sobą, a zespół nie sili się na jakieś instrumentalne wygibasy. Brakuje melodii, które mogłyby zagnieździć się między uszami na dłużej. Plusem jest znakomita produkcja, aranżacyjny pedantyzm i optymizm w dźwiękach, a na pochwałę zasługują stylowe i urocze solówki. Ale nic nie zatuszuje rażących ciągot do nadmiernego słodzenia i nadętych wzruszeń. Kilka kompozycji z „Helluva Time”, takich jak „Somewhere”, „Tomorrow Comes”, czy „Hole In my heart” może przykuć uwagę, ale potem wieje nudą tak mocno, że nie radzę słuchać przy otwartym oknie…