Wieść o nowej płycie Beyond Twilight niemal wszyscy przyjęli z zaskoczeniem. Przecież raptem w zeszłym roku oklaskiwaliśmy Section X. Wiadomo – co nagle to po diable. Powód wydania For The Love Of Art And The Making Finn Zierler, leader i główny kompozytor, szybko wyjaśnił i wszystko stało się niemal oczywiste. W tym roku Beyond Twilight obchodzi dziesięciolecie działalności zatem album ten z założenia miał być czymś extra, różniącym się od tego co zespół prezentuje „na co dzień”. Przyznam szczerze, że ani przez chwilę nie spodziewałem się właśnie TAKIEJ płyty mimo, że jestem fanem twórczości Finna od zarania, czyli od Twilight, które w latach dziewięćdziesiątych wydało dwie płyty The Edge i An Eye For An Eye, aż po zawsze wysoko przeze mnie oceniane Beyond Twilight.
For The Love Of Art And The Making powstawało w atmosferze lekkiego zawirowania wokół obsady wokalisty. To już taka tradycja Beyond Twilight:-). Doszło do dość ostrego nieporozumienia pomiędzy Finnem i Kellym Carpenterem (wcześniej podobny konflikt miał miejsce na linii Zierler – Lande) zatem panowie powiedzieli sobie „cześć”, a trzeba zaznaczyć, że prawie wszystkie partie wokalne na nowy album były już napisane. W pewnym momencie rozważano możliwość aby jedynym wokalistą był wypożyczony z Circus Maximus Michael Eriksen, który dośpiewywał także na Section X. Ostatecznie wybór padł na Bjorna Janssona, „mikrofonowego” formacji Tears Of Anger, a także Imaginery. Bjorn podobno w ekspresowym tempie dograł wokale i materiał był gotów do publikacji. Oczywiście Eriksen pozostał jako wokalista drugiego planu.

Przejdźmy jednak do opisu niezwykłości For The Love Of Art And The Making. Otóż mamy tu do czynienia praktycznie z jedną, blisko czterdziestominutową suitą podzieloną na 43 sekcje. Po co ten zabieg ? Otóż owe sekcje zostały skomponowane w ten sposób aby bez względu na konfigurację zawsze do siebie pasowały. Słuchacz bądź poprzez świadome zaprogramowanie lub uruchomienie funkcji „random„ mógł tworzyć coraz to inny obraz owego długaśnego utworu. I wiecie co? Finnowi to się udało! Czujemy się zatem jakby wciągnięci w proces tworzenia. Niesamowite. Nie znam drugiego takiego albumu.
No i muzyka, a raczej MUZYKA. Wielka uwertura lub metalowa symfonia z wszelkimi atrybutami Beyond Twilight. Patetyczne orkiestracje i chóry, zaskakujące zmiany tempa i klimatu, świetne aranżacje i oniryczna atmosfera. Za każdym razem gdy wybrzmiewają ostatnie takty For The Love Of Art And The Making z niedowierzaniem kiwam głową, jaki to geniusz stworzył takie dzieło. Pytanie retoryczne – oczywiście Finn Zierler:-).

Wracając do wokalistów. Bjorn Jansson wypadł bardzo dobrze. Sceptycy zarzucają Finnowi, że wręcz zmusza kolejnych wokalistów do kopiowania Jorna Lande. Ja powiedziałbym raczej, że takie brzmienie wokalu najbardziej pasuje do Beyond Twilight. Podkreślić tu należy wręcz „oskarową” drugoplanową rolę Eriksena. Złapałem się nawet na pewnej analogii. Tandem Jansson – Eriksen kojarzy mi się z niezapomnianym duetem Coverdale – Hughes. Świetna robota.

For The Love Of Art And The Making jest zwyczajowo dla Beyond Twilight albumem konceptualnym. Tym razem śledzimy abstrakcyjną, wręcz surrealistyczną opowieść o życiu, śmierci, kłamstwie, miłości grzechu, oszustwie i zawiłości tzw. „aktu tworzenia”. Wszystko jest pogmatwane jak sama muzyka:-)

Beyond Twilight należy do nielicznej grupy zespołów, które rozpoznajemy zaledwie po paru taktach. Przy obecnej masowości ogólnie pojętej muzyki progmetalowej to prawdziwa cnota. Przyklękając z szacunkiem przed niewątpliwym dziełem jakim jest For The Love Of Art And The Making troszkę się boję o przyszłość zespołu. Podnieśli sobie poprzeczkę niebotycznie. Z drugiej jednak strony poprzeczka ta w przypadku Finna Zierlera ustawiona była zawsze wysoko i za każdym razem udaje mu się utrzymywać bardzo wysoki poziom artystyczny. W chwili obecnej Zierler wzniósł się na wyżyny swej kreatywności.

Jak na razie to moja płyta roku A.D.2006.
To, że autorem okładki jest Mattias Noren nie musze dodawać. Wszędzie go pełno...