ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Space Avenue ─ Voices From The Other Worlds w serwisie ArtRock.pl

Space Avenue — Voices From The Other Worlds

 
wydawnictwo: Contra Banda 2006
 
1. Overture
2. Awakening?
3. Dream
4. The Garden (Above The Stars)
5. The Loner
6. The Odyssey
 
Całkowity czas: 37:09
skład:
Łukasz "Krash" Piekarczyk - wokal; Kamil Wyziński - bass; Krzysztof Włodarski - instr. klawiszowe, loopy; Michał Pytlak - gitary; Marcin " Kanclerz" Kwaśny - perkusja, instr. perkusyjne, loopy, wokal
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,2

Łącznie 7, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
15.04.2006
(Recenzent)

Space Avenue — Voices From The Other Worlds

Debiutancka płyta Space Avenue to wydawnictwo z lekka historyczne - "nagrań dokonano w latach 2003-2004", stoi we wkładce wyraźnie. Czyli trochę wody w Wiśle już upłynęło i ciekaw jestem, jak się chłopaki prezentują w chwili obecnej. Bo "Głosy z innuch światów" prezentują Space Avenue jako zespół w lekkim stylistycznym rozkroku.

Z jednej strony chłopaki prezentują bardzo fajny heavy-progressive (bo to za ciężkie na etykietkę "progrock" a za lekkie na "progmetal") z dużą ilością klawiszowania w stylu, który lubię (kojarzy mi się to z Eloy z końca lat 70). Z drugiej strony zaś taki "Dream" to najnormalniejszy pod słońcem thrash metal. Kłania się głęboko Metallica. I odbija się czkawką nu-metal - w quasirapowance. A i w popowo-rockowe klimaty zespołowi zdarza się wyskoczyć - tu niech najlepszym przykładem będzie bardzo ładnie okraszona klawiszowym solem ballada "The Garden (Above The Stars)", którą umieściłbym stylistycznie w pół drogi pomiędzy Fish-Marillion i Styx z połowy lat 70. Czyli źle nie jest.

Osobną sprawą jest niestety wokalista. Będę szczery - to najsłabszy punkt zespołu. Nie można odmówić mu chęci, zaangażowania i zapału, ale to nie wystarczy, gdy nieco zbywa na umiejętnościach. I to zarówno wokalnych, jak i językowych. Wokalnie - słychać, że "Krash" męczy się w bardziej skomplikowanych partiach. Ma kłopoty z frazowaniem i miejscami jego głos wypada strasznie "siłowo", słychać niemal napinanie mięśni krtani. Jeśli pamiętacie Kostka Yoriadisa - on śpiewał w podobny sposób. Na plus panu Piekarczykowi trzeba zapisać fakt, że ładnie wychodzą mu partie mniej skomplikowane. No i potrafi zaśpiewać ładne fragmenty, a to też plus. Gdyby jeszcze tylko popracował nad angielszczyzną, bo kaleczy ją w sposób dość drastyczny...

Płyta kończy się 16-minutową epicką suitą "The Odyssey" i jest to bez dwóch zdań najmocniejszy punkt płyty. Pokomplikowana, ciekawa rzecz podchodząca i pod Dream Theater i pod Shadow Gallery i pod parę jeszcze zespołów zapewne, ale przykuwa uwagę słuchacza. A jeśli młody, debiutujący zespół, potrafi zainsteresować numerem, który trwa kwadrans z okładem, to, nie oszukujmy się, potencjał w grupie tkwi duży.

Ostatni kamyk do ogródka to zmulona produkcja. Brakuje w tym brzmieniu selektywności, wokal na przedzie, a w tle ściana. Czasem przedrą się przez nią klawisze, ale już gitara, bas, perkusja zlewają się w jedną całość. A nie o to chodzi, żeby było słychać instrument tylko wtedy, gdy gra solo. Fajnie by było posłuchać, jak tam miesza basista, jak pałker, jakie riffy gra gitara... Tu tego nie słychać prawie. A szkoda, bo miejscami Space Avenue mieszają przyzwoicie i z sensem.

Czyli co, na przyszłość dwie uwagi : wokalista popracuje nad sobą, a zespół poszuka porządnego producenta. I będzie naprawdę dobrze, a może nawet świetnie. Mogłoby być dobrze nawet teraz, ale nie jest z powodów, o których powyżej. Niemniej "Voices From The Other Worlds" jest płytą wartą poznania. Choćby dlatego, że mało w Polsce melodyjnego, ostrego grania. Grania nie zapatrzonego w listy przebojów, ale ambitniejszego, dla wyrobionego słuchacza. No i myślę, że nikt by się nie obraził, gdyby Space Avenue poterminowało supportując, na przykład, Riverside. Sam bym się chętnie wybrał i obejrzał chłopaków w, jak to się mówi, "akcji". Bo wierzę, że warto.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.