Øresund Space Collective — Øresund Space Collective
Jeżeli grupa ma w nazwie „Space” to dość łatwo można domyślać się jaką muzykę gra. Tak jak w przypadku First Band From Outer Space, sprawdza się to co do joty. Tyle, że FBFOS natchnienia i inspiracji szukali głównie w twórczości Hawkwind, UFO i Black Sabbath. Oresund Space Collective proponuje muzykę znacznie spokojniejszą i bardziej wyrafinowaną. Nie ma mowy o żadnych rockowych galopadach. Tu się gra, tworzy nastrój, muzyczne pejzaże . I robi się to całkiem dobrze. Nie jest to zespół, który poraża swoim nowatorstwem. To nie ta wytwórnia. Tworzą muzykę, która nawiązuje do twórczości Tangerine Dream z połowy lat siedemdziesiątych i Pink Floyd z nieco wcześniejszego okresu, a także (i chyba najbardziej) do Ozric Tentacles. Podejrzewam, ze może się też spodobać tym, którzy lubią Porcupine Tree z okresu do „Sky Moves Sideways” i Steve’a Hillige’a z takich płyt jak „Green” i „Fish Rising”.
Muszę przyznać, że te kosmiczne dźwięki dość szybko przypadły mi do gustu. Jest to nie agresywne, spokojne, oderwane od ziemi i bujające w obłokach, albo w obłoku. Magellana. Następujące po sobie gitarowe i klawiszowe pasaże urzekają. Nie ma w ogóle instrumentalnych mielizn typu – „a teraz robimy klimacik na klawiszach i jakoś te najbliższe trzy minuty zleci”. Nie ma pitolenia o siedmiu zbójach, cały czas jest to konkretne granie. Tytuły utworów są mocno umowne – na przykład w „OSC Bolero” nie znajdzie ni śladu jakiegokolwiek bolera. Równie dobrze mogłoby nie być żadnych, jak na (...) Sigur Ros.
OSC gromadzi towarzystwo międzynarodowe, są w nim Szwedzi, Duńczycy i Amerykanin. Ale większych problemów z komunikacja nie mają, bo Szwedzi są z Malmo, Duńczycy z Kopenhagi , a miedzy nimi jest tylko około 30 kilometrów cieśniny Sund i most ponad nią łączący oba brzegi. Grupa powstała w 2004 roku i do niedawna koncentrowała się głównie na występach na żywo. Wiele jej koncertów dostępnych jest na ich stronie - w wersjach płytowych i jako darmowe mp3. Ściągnąłem sobie jeden taki, zupełnie świeży, z 10 lutego - całkiem interesujący, tylko momentami nie za bardzo nadążałem za tymi wszystkimi improwizacjami. Wydaje mi się, że czasami lecą daleko i nie do końca wiedzą gdzie.
Jak na Transubstans jest to współczesna muzyka, w porównaniu z innymi zespołami z tej firmy to chyba najbardziej nowoczesna płyta. I jedna z najlepszych. A to spora sztuka, bo zespoły dla niej nagrywające prezentują poziom bardzo wysoki. Co prawda jest dopiero początek marca, ale pod koniec roku, przy ustalaniu listy swoich ulubionych tegorocznych płyt na pewno o niej nie zapomnę.