ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Salem Hill ─ Mimi's Magic Moment w serwisie ArtRock.pl

Salem Hill — Mimi's Magic Moment

 
wydawnictwo: Progrock Records 2005
 
1. The Joy Gem/ 2. All Fall Down/ 3. Stolen by Ghosts/ 4. The Future Me
 
Całkowity czas: 62:40
skład:
Kevin Thomas – vocals , drums, ocoustic & electric mallets/ Patrick Henry – vocals, bass/ Carl Groves – vocals, guitars, piano & keys/ Michael Dearing – vocals, guitars, here & there keys

And:

David Ragsdale – violin on „the Joy Gem” & „Stolen by Ghosts”/ Neal Morse – vocals on „The Joy Gem”/ Alyssa Hendrix – vocals on „The Joy Gem” & „The Future Me”/ Jeff Echo – flute on „All Fall Down”/ Fred Schendel – piano solo in „The Future Me”/ Randy Goerge – guitar, keys, on the phantom lost Mimi track, „Implicate Disorder”
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,2

Łącznie 13, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
27.02.2006
(Recenzent)

Salem Hill — Mimi's Magic Moment


Prawie w tym samym czasie dotarły do mnie dwie pierwsze i najnowsza płyta Salem Hill, tak się ciekawie złożyło. No i trzeba przyznać, że byłem dość zaskoczony słuchając najwcześniejszych nagrań zespołu, bo w pierwszej połowie lat 90-tych Salem Hill grało ni mniej, ni więcej tylko sympatycznego , amerykańskiego AOR-a, lekko uszlachetnionego progresywnymi zagrywkami typu wczesna ASIA. Przez te kilkanaście lat stylistycznie przebyli długą drogę.

Płytą „Mimi’s Magic Moment” moi redakcyjni koledzy przerzucali się jak gorącym kartoflem. Nikt nie chciał się za nią wziąć, wreszcie dotarła do mnie. Rozpaskudzeni przez majstersztyk zespołu sprzed kilku lat „The Robbery of Murder”, nie bardzo chcieli przyjąć do wiadomości, że nie codziennie jest piątek po południu i że świetne „The Robbery...” jest najlepszą płyta tego ciekawego, ale nie szczególnie wybitnego zespołu. Też nie jest to tak hop siup, , żeby do tej płyty od razu dotrzeć. Trochę czasu trzeba na przegryzienie się przez ten materiał . On nie jest zbyt efektowny. Tą godzinę czasu trzeba mieć, żeby spokojnie tego posłuchać. I żeby żona, dzieci i inne zwierzątka domowe nie przeszkadzały.

Przy pierwszym słuchaniu, oprócz pierwszego utworu (Neil Morse gościnnie na wokalu), reszta przeleciała przeze mnie bez większych skutków. Ale płyta zyskuje z każdym przesłuchaniem. Chyba najmniej okazale prezentuje się „All Fall Down” – temat przewodni jest dość banalny i jedynie środkowa, instrumentalna część utworu warta jest zainteresowania. Pozostałe to regularne rockowe suity, tyle, że nie o gabarytach czasowych a’la Roine Stolt i jego The Flower Kings. Na szczęście są znacznie krótsze, bardziej treściwe i z sensem. Dużo jest na nich bardzo ładnych fragmentów , które zapadają w pamięć na dłużej. Najefektowniejsza i najdłuższa to „Stolen by Ghost”, najszybciej wpada w ucho „The Joy Gem”.

„Mimi’s Magic Moment” różni się trochę od swoich poprzedniczek. Po pierwsze - Salem Hill nie ma zbytnich skłonności do tworzenia bardzo rozbudowanych form muzycznych (z niewielkimi wyjątkami, np. „Sweet Hope Suite” z „Not Everybody’s Gold”) - tutaj jest cztery utwory, w tym tylko jeden trwający mniej niż 10 minut. Po drugie Salem Hill zawsze lubiło trochę pohałasować. Zdarzały im się utwory ostre, dynamiczne, o hard-rockowym charakterze. Na tej płycie takich nie uświadczy.
Jest to płyta spokojniejsza od wszystkich innych , które znam, bardziej stonowana, nawet kameralna. Dalej jest to typowy amerykański prog-rock z wpływami choćby Kansas (a do tego Ragsdale na skrzypcach).

Nie jest to rewelacyjna płyta, której spodziewali się moi koledzy narobiwszy sobie smaka po „The Robbery of Murder”. Ale po „The Robbery...” ukazało się jeszcze przynajmniej dwie płyty i na ich tle „Mimi’s Magic Moment” prezentuje się przyzwoicie. Jeśli ktoś lubi Kansas, stare Spock’s Beard i solowego Morse’a, to będzie mu się podobać.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.