ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Townshend, Pete ─ Anthology w serwisie ArtRock.pl

Townshend, Pete — Anthology

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2005
dystrybucja: Mystic
 
CD 1
1. English Boy
2. Secondhand Love
3. A Little Is Enough
4. Heart To Hang Onto
5. Sheraton Gibson
6. The Sea Refuses No River
7. Brilliant Blues
8. Now And Then
9. I Won't Run Anymore
10. Keep Me Turning
11. Let My Love Open The Door
12. Slit Skirts
13. A Friend Is A Friend
14. Let´s See Action
15. Street In The City
16. Empty Glass

CD 2
1. Rough Boys
2. Give Blood
3. Exquisitely Bored
4. Jools And Jim
5. Crashing By Design
6. Don't Try To Make Me Real
7. Face The Face
8. Uniforms (Corp d'espirit)
9. My Baby Gives It Away
10. Outlive The Dinosaur
11. Keep On Working
12. White City Fighting
13. All Shall Be Well
14. Time Is Passing
15. I Am Afraid
16. Misunderstood
17. Pure And Easy
18. Parvardigar
 
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 3, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
16.12.2005
(Recenzent)

Townshend, Pete — Anthology

Niedaleko pada jabłko od jabłoni. A może to jednak jabłoń ta sama, tylko jabłka nieco inne? Tylko na pewno aż tak inne? Za lwią część repertuaru The Who odpowiadał właśnie Pete Townshend i dość dziwne byłoby, gdyby jego solowe nagrania były jakoś bardzo inne. Nie są ani bardzo inne, ani w ogóle inne – bez problemów mogłyby się znaleźć na płytach The Who  (o ile nagraliby coś świeższego od „It’s Hard”).

Ładniutko to wydane – podwójny digipak, tak jak lubię, do tego kilkunastostronnicowa książeczka z  biografią artystyczną Townshenda. Przy każdym utworze krótki komentarz autora., reprodukcje okładek płyt solowych. Dwa kompakty, 34 utwory, ponad dwie godziny muzyki. Townshend na własną rękę wydał siedem albumów solowych z materiałem premierowym (powiedzmy). Nie licząc płyt koncertowych i serii „Scoop” z różnymi ciekawostkami. Reprezentowane są wszystkie, i to każdy dość obszernie. Chociaż jako o pierwszym solowym albumie pełną gębą, od początku do końca autorskim i przemyślanym, to dopiero możemy mówić o „Empty Glass” z 1980 roku. . Z poprzednich dwóch – pierwszy „Who Came First” to raczej takie zmiotki z twórczości The Who, które napisał Townshend dla zespołu, ale kolegom nie podeszły, a drugi  - „Rough Mix” sygnowany jest wspólnie z Danny Laine’m.  Bardzo ciekawym i to pod różnymi względami, jest wydany w połowie lat 80-tych album „White City”. Był to okres, w którym modne były muzyczne superprodukcje – tabuny sidemanów,  nagrywanie w kilku studiach na całym świecie, szlifowanie brzmienia do bólu (vide „Boys And Girls” Bryana Ferry”). I „White City” wpasowuje się w ten nurt. Druga ciekawa sprawa – na tej płycie z Townshendem współpracował niejaki David Gilmour, również jako współkompozytor. To jako przyjacielski rewanż. Nieco wcześniej Townshend udzielał się na jego drugiej płycie solowej „About Face”.  A obie produkcje są  momentami do siebie dość podobne .

O ile twórczość The Who mam opanowaną dobrze, to akurat  solowe dokonania Pete Townshenda znałem wcześniej dość wyrywkowo, a i to głównie płyty z lat 80-tych. I de facto ta antologia jest moim pierwszym obszerniejszym spotkaniem z jego solowymi poczynaniami.

Nic się Townshend przez te lata nie zmienił – ta sama gitara, taki sam charakter utworów – melodyjne rockery z romantyczną nutką, a ballady nigdy do końca balladowe, zawsze z jakimś rockowym pazurem. Do tego to wokalista bardziej niż przyzwoity, śpiewający stylowo,  mocnym , nieco zachrypniętym głosem.

Warto „Anthology” mieć, bo to bardzo fajne uzupełnienie dyskografii The Who. Kto ich lubi, temu składak będzie się podobał.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.