Two Men Army. W zasadzie tak mógłby się nazywać ten projekt bo, pomimo, że na albumie gra cały zastęp muzyków oraz śpiewa chór kameralny, to jednak mózgami są tutaj panowie Niclas Flinck i Carl Westholm. "Man Made Machine" to ich trzeci album, dwóch poprzednich niestety nie dane mi było słyszeć. W notce od InsideOut napisano, że to ich najdojrzalszy album i jestem skłonny uwierzyć.
Słychać, że obaj panowie nie uciekają już od swoich inspiracji (czasem aż zbyt oczywistych - początek pierwszego utworu to czysta zrzynka z pinkfloydowych High Hopes"), lubią Flojdów, stary Marillion, Genesis i to słychać w ich muzyce. Ja w śpiewie Flincka słyszę dodatkowo Stuarta Nicholsona z Galahad (a czasem Hoggy'ego), ta sama charakterystyczna barwa i emocjonalne interpretacje tekstów. Tekstów, które układają się w jakąś tam całość, dodajmy.
Muzycznienie ma jakiegoś szokującego zróżnicowania - całość oparta jest o różnorakie brzmienia klawiszy (ale bez plastikowych wyskoków a'la Nolan), choć całkiem często na pierwszym planie jest ostrzejsza gitara. Panowie dbają, żeby słuchacz się nie nudził. Refreny, zdarza się, wpadają w ucho i fajnie się je nuci. Wspomniany na początku chór kameralny dodaje pieknego patosu kompozycji "The Weakening Sound" (choć na patosie nie zbywa też, dzięki podniosłym dźwiękom syntezatora, utworowi "The Man You Just Become" - bardzo genesisowym, nota bene). Wyróżniłbym jeszcze utwór tytułowy, o dość niepokojącej atmosferze - taki Galahad przefiltrowany przez kino grozy :)
Ogólnie fajna płyta, często goszcząca w moim odtwarzaczu. Oczywiste nawiązania nie przeszkadzają, dodają tylko takiego smaczku, który sprawia, że płyta nie jest nudna, ale intryguje. No i zawsze miałem szacunek dla wariatów, którzy porywali się na wcielanie swoich idei muzycznych. A panowie Flinck i Westholm na takich wariatów mi wyglądają. I coś mi się zdaje, że ich upór i konsekwencja zaczynają przynosić owoce, bo "Man Made Machine" to może być dla nich album przełomowy. I niedługo może być o Carptree naprawdę głośno w progresywnym światku.