Przyznam się szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z tym zespołem, i aż dotąd nazwa Karnataka niewiele mi mówiła. Jednakże to co usłyszałem zachwyciło mnie na tyle, aby coś więcej o nich napisać. Zespół powstał w Walii w 1996 roku, by po dwóch latach działalności wypuścić na rynek swój debiutancki album, zatytułowany po prostu "Karnataka". Jednak w świadomości szerszego grona fanów zaistniał dopiero w 2000 roku wraz z wydaniem właśnie "The Storm", który to m.in. przyczynił się do dwukrotnego nagrodzenia grupy na gali Classic Rock Society: dla najlepszego "nowego" zespołu, oraz dla Rachel Jones, jako najlepszej wokalistki.
Muzykę Karnataka można scharakteryzować jako monumentalny, delikatny art-rock z wpływami celtyckimi. I choć w ich twórczości nie występują elementy muzyki celtyckiej typu stricte, to w obydwu występuje ten sam rodzaj tęsknoty i nostalgii. Sam zespół porównywany jest najczęściej do Iona, i mimo że obie grupy poruszają się po zbliżonych muzycznie terytoriach, to wydaje mi się, że Karnataka zdołała wypracować własne brzmienie. Ich twórczość w znacznie mniejszym stopniu oparta jest na partiach symfonicznych, koncentrując się raczej na naturalnym brzmieniu i po prostu dobrych melodiach.
"The Storm" słucha się dzięki temu bardzo przyjemnie, jest to muzyka niezwykle kojąca, pełna ciepła i nostalgii, a przy tym bogata w ciekawe rozwiązania i piękne momenty. Najważniejszy jednak wydaje się być pierwiastek "metafizyczny": jest to płyta niezwykle emocjonalna i uduchowiona, wahająca się od spokojnych, akustycznych pasaży, do niesamowitych eksplozji natężenia dźwięków, w których ze zdwojoną siłą wybuchają nagromadzone emocje. Charakter ten podkreślają dodatkowo niesamowite wokale Rachel Jones. Jej wielowarstwowe, nakładające się na siebie partie wydają się być wszechobecne i w połączeniu z muzyką wywierają niesłychanie silne wrażenie na słuchaczu. Płyta właściwie nie ma lepszych i słabszych momentów: w równym stopniu zachwyca mnie saksofon w końcówce "Hay", chwytliwa melodia w "Love And Affection", ekspresyjny refren "Everything Must Change", czy piękna gitarowa solówka w utworze tytułowym. Być może mój odbiór "The Storm" jest bardzo subiektywny, ponieważ jestem miłośnikiem zarówno art-rocka, jak i muzyki celtyckiej, ale muszę przyznać że jest to jeden z pięciu najpiękniejszych krążków, jakich dane mi było wysłuchać w 2001 roku i myślę, że dla fanów Iona, lub Mostly Autumn ta płyta to pozycja obowiązkowa.