ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pet Shop Boys ─ Actually w serwisie ArtRock.pl

Pet Shop Boys — Actually

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 1987
 
1. One More Chance
2. What Have I Done To deserve It
3. Shopping
4. Rent
5. Hit Music
6. It Couldn't Happen Here
7. It's A Sin
8. I Want To Wake Up
9. Heart
10. King's Cross
 
skład:
Neil Tennant, Chris Lowe
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,3
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,22
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,26
Arcydzieło.
,51

Łącznie 111, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
22.10.2005
(Recenzent)

Pet Shop Boys — Actually

Lata 80 przyniosły światu muzycznemu plastik. Dużo plastiku. I jeszcze plastik. I duety. Tak, tego było całkiem sporo. Yazoo, Erasure, Soft Cell. I Pet Shop Boys, którzy z całego tego "duetowego" i elektopopowego zalewu okazali się być zespołem najbardziej przebojowym, najbardziej twórczym i w końcu jedynym, który bez szwanku przetrwał próbę czasu - właśnie dzięki takim płytom, jak "Actually".

To był bardzo oczekiwany album. Drugi w ich dorobku, ale "Please" wysoko zawiesił poprzeczkę. Aż nagle ukazał się singiel "It's A Sin" poparty kapitalnym teledyskiem (specjalność zakładu). I okazało się, że Chłopaki Z Zoologicznego poprzeczkę pokonali z ogromnym zapasem i bez większego wysiłku. Album stał się ogromnym przebojem na całym świecie i kopalnią hitów - poza wspomnianym "It's A Sin" także "What Have I Done To Deserve This", "Heart" (ten wampiryczny teledysk, mrrrrrr...!) i przede wszystkim genialne "Rent". Bodajże najbardziej cyniczny przebój lat 80. "Kocham cię - płacisz mój czynsz". Chłopaki, przybijcie piątki - na swoim pogrzebie też każę zagrać "Rent".

Ktoś się może spytać "A cóż ta płyta robi na artrockowym portalu?". No cóż - Pet Shop Boys podnieśli muzykę disco do poziomu sztuki. Oczywiście "disco" pojmowane szeroko. Bo owszem - każdy z numerów z "Actually" świetnie nadaje się do tańca. Sprawdza się w klubie jak i na imprezie. Ale... "Shopping" ma w sobie dużo z ducha Kraftwerk. "It Couldn't Happen Here" zaskakuje ponurą atmosferą - to taka pościelówka nucona na cmentarzu, przynajmniej tak to odbieram. "King's Cross" zaś to idealne zakończenie tego albumu - romantyczne i refleksyjne. Nostalgiczne i piękne. Znów obraz w głowie - on, w ręku kieliszek wina, stoi przy ogromnym oknie wpatrzony w słońce zachodzące nad wielkim miastem. Nawet jeśli trąci kiczem, to jest to również kicz artystyczny.

Dziwna sprawa z tym zespołem. Rzadko kiedy okazywało się, że grupa pop mam do przekazania coś więcej, niż "kiss me, baby". Tutaj, w otoczce wcale nie takiej znów prostej muzyki (często trącącej bardzo funky) Tennant wyśpiewuje teksty czasem pełne cynizmu, czasem pełne liryki - często cholernie wieloznaczne. Pamiętam, jaki skandal wywołał singiel "It's A Sin" - właśnie ze względu na "nie wprost" podany tekst. BBC nawet groziła bojkotem jego emisji. Jeśli był to tylko chwyt marketingowy, to się powiódł, bo afera nakręciła sprzedaż płyty wspaniale... O czym Pet Shop Boys nie omieszkali cynicznie poinformować. Za to też ich uwielbiam.

Jasne, że nie musisz sięgać po tę płytę. Nie ma takiego obowiązku, nikt cię nie zmusza. Możesz się równiesz święcie oburzać na kalanie portalu recenzjami takich płyt. Nie zmienia to faktu, że ludzie o uszach bardziej otwartych sięgną po "Actually" i wysluchają tego albumu z przyjemnością. Bo to był jeden z prawdziwych wzlotów muzyki lat 80, zaskakujący niemal brakiem wtórności, zaskakujący upartym dążeniem do znalezienia własnej drogi. Czy można to nazwać "progresywnością"? Można - o ile ma się otwarty umysł i nie zamyka się terminu "progresywny" w jednej, wiadomej szufladce. Polecam - nie zawiedziesz się na pewno.


 

PS. Ocenę pozostawiam bez punktowania. Każdy oceni indywidualnie, a nie chciałbym powodować jakichś sensacji dając tej płycie miano arcydzieła. Nawet jeśli moim zdaniem absolutnie na nie zasługuje.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.