Bartłomiej Krysiuk, po utracie praw do nazwy Batushka, szybko powołał do życia nowy projekt pod nazwą Patriarkh, w którym batushkowe brzmienie mocno podlane jest podlaską folkową nutą, a materiał na płycie porusza temat przywódcy sekty religijnej, Eliasza Klimowicza, tytułowego Proroka Ilji.
Wieczór rozpoczął elektroniczno - mroczno - taneczny Doctor Visor. Po nim wystąpił lokalny skład, Nenufar. Dźwięki gotycko - metalowe, bardzo kojarzące mi się - za sprawą wokalu Magdy - z brzmieniem zespołu Teatre of Tragedy. Shadohm to ogień na scenie, miotający się muzycy i bardzo oszczędne światło, w głównej mierze oparte na kontrach. Ale biorąc pod uwagę udział części składu w zespole Patriarkh, gdzie najwięcej po scenie porusza się Matuszka Klaudia to się nie dziwię - chłopaki muszą się wyszaleć.
Patriarkh wystąpił w bardzo okazałym składzie. Oprócz pierwszej linii, składającej się z dwóch gitarzystów i mistrza ceremonii Barta, wystąpiła wspomniana wcześniej Klaudia ubarwiając brzmienie chórami. Nieco w tle ukryła się reszta muzyków: gitarzyści, męski chór i schowany za pokaźnym zestawem perkusista. Co jakiś czas pojawiał się nawet na scenie aktor odgrywający rolę Proroka Ilji. Utwory w wersji koncertowej, za sprawą otoczki wizualnej, robią jeszcze większe wrażenie niż na płycie, ma się wrażenie uczestnictwa w pewnego rodzaju misterium.
Po odegraniu najnowszego materiału usłyszeliśmy kilka wcześniejszych utworów, z których rozpoznałem kompozycje Wieczernia i Polunosznica, a koncert zakończyła monumentalna Liturgiya. Po jej wybrzmieniu muzycy zeszli ze sceny, pozostawiając płonące na scenie kaganki i liturgiczne świece. I tak to trwało, aż publiczność zaczęła opuszczać salę, wtedy dopiero światła się zaświeciły a techniczni zgasili płomienie.