ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Blackmore’s Night ─ Beyond The Sunset - The Romantic Collection w serwisie ArtRock.pl

Blackmore’s Night — Beyond The Sunset - The Romantic Collection

 
wydawnictwo: SPV Records 2004
dystrybucja: Mystic
 
CD 1:
01. Once In A Million Years
02. Be Mine Tonight
03. Wish You Were Here
04. Waiting Just For You
05. Durch Den Wald Zum Bach Haus
06. Ghost Of A Rose
07. Spirit Of The Sea
08. I Still Remember
09. Castles And Dreams
10. Beyond The Sunset
11. Again Someday
12. Diamons And Rust
13. Now And Then
14. All Because Of You
Czas: 55:25

CD 2: Bonus CD – Christmas Songs:
1. Emanuel
2. We Three Kings
3. Christmas Eve
Czas: 12:37

Bonus DVD – Live material:
1. Written In The Stars
2. Morning Star
3. Play Minstrel Play
4. Minstrel Hall
5. Under A Violet Moon
Czas: 22:32
 
Całkowity czas: 90:34
skład:
Richtie Blackmore - Electric & acoustic guitars, tambourine, hurdy gurdy, mandola, renaissance drum; Candice Night - lead and backing vocals, shawms, rauschpfeife, pennywhistles, chanters, cornasume
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,8

Łącznie 12, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 4 Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
03.05.2005
(Gość)

Blackmore’s Night — Beyond The Sunset - The Romantic Collection



Dawno, dawno temu żył sobie pewien gitarzysta – „człowiek w czerni”, który chciał zostać minstrelem i wędrownym minnesingerem. Kto to taki? Ritchie Blackmore. Przyznam się bez bicia, że nie przepadam za Blackmore’s Night. Drażni mnie to pseudorenesansowe zacięcie Ritchiego, ocierające się w dużym stopniu o kicz. Drażni mnie może z racji tego, iż sama mam niemalże na co dzień styczność z zespołami muzyki dawnej. Słuchając z siostrą najnowszego (z 2004 roku) dzieła B-N niejednokrotnie ocierałyśmy łzy z policzków (ale nie ze wzruszenia). Przy całym szacunku dla człowieka i muzyka jakim jest bez wątpienia Ritchie Blackmore, nie przekonuje mnie projekt Blackmore’s Night.

Po 4 pełnometrażowych albumach przyszedł czas na podsumowanie dotychczasowego dorobku zespołu. Nie jest to typowe „the best of” – to wybór najpiękniejszych piosenek o miłości z repertuaru Blackomore’s Night. Już samo posunięcie zespołu – zejście moim zdaniem do najniższego poziomu słuchaczy (wybór tzw. rzewnych pościelówek) dyskredytuje to wydawnictwo. Oczywiście zgorzkniały fan Ritchiego Blackmore’a otrzymał na tym wydawnictwie parę bonusowych tracków (o nich trochę później)

O ile – te bardziej dynamiczne utwory B-N są dla piszącej te słowa dość strawne, o tyle pieśni o miłości już nie. Oj zdziadział nam pod pantoflem żony Ritchie (niestety) – czego efektem jest właśnie Beyond the Sunset. KICZ drodzy czytelnicy, kicz w najlepszym wydaniu. Pod romantyczny wieczór ze świecami, do łoża obsypanego płatkami róż. Wrrr...to wydawnictwo przypomina mi niestety bardzo tanie płytki sprzedawane w hipermarketach, które można skwitować jednym tytułem „romantic moods”. Takiż jest ten album. Niestrawialny. Nie ratuje tego wydawnictwa ani poziom techniczny samego Ritchiego, ani co tu ukrywać naprawdę niezły głos jego żony.

Bonusowe utwory zawarte na dysku DVD (5) to fragment koncertu Blackmore’s Night w romantycznych ruinach gotyckiego zamku gdzieś w Bawarii. Całkiem przyjemne granie – jest mój ulubiony Under The Violet Moon i Play Minstrel Play, jest i cała „pseudorenesansowa otoczka”. Podstarzały Ritchie w kapocie i dziwnych skórzanych łapciach, o jakieś 20 lat młodsza, śpiewająca i pląsająca żona. Hm...dziwne miałam odczucia słuchając i oglądając to wydawnictwo. Ale właśnie to właśnie nazywamy szczęściem i wolnością artysty? Możliwe.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Koński Łeb - Barnard 33 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.