
Bowness, Tim
My Hotel Year
Zamiast oceny - wyróżnienie
(brak oceny)
Lista utworów:
- Last Year's Tattoo
- I Once Loved You
- World Afraid
- The Me I Knew
- Made See-Through
- Hotel Year
- Ian McShane
- Blackrock 200
- Making A Mess In A Clean Place
- Sleepwalker
- Brave Dreams
- Tim Bowness
- David Picking
- Stephen Bennett
- Hugh Hopper
- Roger Eno
- Michael Bearpark
- Peter Chilvers
- Markus Reuter
Strony zespołu:
Sporo czasu zajęło Bownessowi, by nagrać wreszcie swój debiutancki solowy album. Materiału na My Hotel Year nie pisał co prawda sam, mógł przy tym liczyć na pomoc przyjaciół związanych z miniwytwórnią Burning Sched, jednak to wyłącznie Tim kierował pracami nad płytą. Płytą znacznie skromniejszą niż choćby ostatnie produkcje duetu No-Man, brzmieniowo niezwykle dopracowane, rozpieszczające słuchacza aranżacyjnym bogactwem. Chwilami My Hotel Year prezentuje się jako album wręcz minimalistyczny.
I w tychże właśnie wyciszonych momentach wzrusza najbardziej. Niewiele było w karierze Bownessa tak emocjonalnych punktów, jak wyśpiewane-wyszeptane tytułowe słowa w "The Me I Knew" poprzedzone dramatycznym zawieszeniem aranżacji. Utwór ten bez wahania można postawić obok najbardziej poruszających kompozycji No-Man.
Oprócz warsty muzycznej, również śpiew Bownessa na My Hotel Year nieco się zmienił. Pozostaje intymny, delikatny, ale już nie tak bolesny i przeraźliwie melancholijny. Tak jak linie melodyczne wokalu, tak i kolejne utwory budowane są w zaskakująco prosty, pozbawiony sztucznych udziwnień sposób. Kilka akordów, zagranych czy to na gitarze akustycznej, czy z pomocą klawiszy - w zupełności wystarczy. Cała moc twórcza artysty skupia się dzięki temu na melodiach i na nastroju.
Jeśli chodzi o brzmienie, mamy tu zarówno elektroniczne bity jak i akustyczną oszczędność. A pomiędzy tymi skrajnościami wiele spokojnych, najczęściej wzbogaconych syntezatorami klimatów. Są piosenki o zwartej konstrukcji (prześliczny singlowy "Sleepwalker"), jak również pełne emocji, naznaczone ambientowym znamieniem kompozycje luźniejsze. I tu najlepszym przykładem jest zamykający album, sączący się powoli "Brave Dreams".
Pomimo tej różnorodności, również zmian tempa w jakim rozwija się ta opowieść, od czasu do czasu dawkowanych w obronie przed monotonią, My Hotel Year pozostaje albumem zwartym. Prędzej album-całość niż zbiór luźnych piosenek. Krążek niezwykle poruszający, a dzięki pewnej kameralności – może stać się bliski słuchaczowi. Przy odrobinie chęci nie powinno być to trudne, bo to jedna z piękniejszych pozycji ubiegłego roku.