Imageness to już trzecia płyta w dorobku tej fińskiej grupy. Po wydaniu pierwszej płyty Showing Paces, bardzo mocno inspirowanej twórczością Genesis, Ageness został okrzyknięty "klonem Genesis". Te wpływy były widoczne również na kolejnych płytach, z tym, że Ageness powoli rozwijał swój styl, ostrzejszy, bardziej podobny do neoprogresywnych kanonów spod znaku Marillion. Imageness jest dowodem na rozwój grupy i jej najdojrzalszą płytą. Pierwsze cztery krótsze utwory opierają się na chwytliwych - w progresywnym sensie tego słowa - tematach gitarowych, zagranych z niezłym wykopem. Do tego mamy trochę miłych wstawek klawiszowych, solówek gitarowych, a całość tworzy smakowitą porcję neoprogu, której aż chce się słuchać. Najbardziej melodyjny z nich - Fear dałby sobie radę na listach przebojów, co nie znaczy, że mi się nie podoba - jak najbardziej, szczególnie ta partia klawiszy a'la Mark Kelly w środku! Najciekawszym utworem z tej części płyty to jednak Metamorphosis, zaczynający się intrygującym klawiszowym wstępem, nadający tej kompozycji złowrogi klimat, który utrzymuje się aż do końca tego rozbudowanego kawałka. Album wieńczy 10-częściowa suita Sequels, trwająca ponad 26 minut. Zaczyna się ona tajemniczymi elektronicznymi odgłosami, śpiewem dziewczynki, a potem zaczyna się muzyczna podróż. Wiele znakomicie połączonych pięknych tematów, na przemian łagodnych i gwałtownych nie pozwala oderwać się od muzyki aż do kończących utwór delikatnych, "niebiańskich" dźwięków syntezatora.
Całość daje nam przyjemny, wciągający neoprogressive, niezbyt może oryginalny (jak to neoprogressive...), ale zagrany bezpretensjonalnie, energicznie i z prawdziwym sercem. Wyróżnia się szczególnie gitarzysta, który zresztą pozostaje przez większość czasu na pierwszym planie, oraz klawiszowiec. Bardzo dobre są również wokale - co nie jest aż takie częste w neoprogresywnych zespołach. Polecam każdemu wielbicielowi Marillion i podobnego grania.