Gdy pierwszy raz zobaczyłem okładkę płyty "Scepter of the Ancients" byłem nieźle skonsternowany. Kilka osób, które zachwalały tasmańską kapelę Psycroptic twierdziło, iż oto narodziła się nowa nadzieja technicznego do bólu death metalu. Cóż, rzeczona okładka na to nie wskazywała. Kojarzyła się raczej z jakimś power metalowym graniem, ewentualnie innym black metalem z racji swojej prymitywności wizualnej. Nie dziwota, że od początku byłem nastawiony dość sceptycznie do zespołu. Jednak coraz częściej zwolennicy gatunku podkreślali wyjątkowość Psycroptica, więc coraz ciężej mi było pozostać obojętnym. W końcu spróbowałem i...odpadłem.
"Scepter of the Ancients" to płyta która ma olbrzymią szansę na trwałe wpisać się do kanonu tech-deathu. To co piątka Tasmańczyków wyprawia na tym krążku przechodzi najśmielsze oczekiwania i wyobrażenia. Mamy tu bowiem do czynienia z muzyka jednocześnie brutalną i bezkompromisową, z drugiej zaś strony piekielnie melodyjną i chwytliwą. Od razu na myśl przychodzi Necrophagist, jednakże Psycroptic wydaje się być jeszcze bardziej brutalny, szaleńczy i spontaniczny. Daleko im do wyrachowania Necrophagista. Poza tym najbardziej widocznym elementem odróżniającym te dwie kapele są solówki. O ile Necrophagist ma ich mnóstwo, to Psycroptic w zasadzie nie gra solówek. Co ciekawsze utwory Tasmańczyków są dłuższe i bardziej rozbudowane. Są też bardziej wielowymiarowe. Jednak dość porównań. Psycroptic jest tak daleko od Necro, jak Iron Maiden od Deicide.
Tak naprawdę to płyta niesamowicie wciąga już od samego początku. Ilość rozwiązań w obrębie jednego utworu jest tak duża, że nie sposób tego ogarnąć podczas jednego odsłuchu. Tej płyty można słuchać na okrągło a i tak nie ma się efektu znużenia czy zmęczenia. Gwarantują to częste zmiany tempa i patentów melodycznych, za którymi ciężko niekiedy nadążyc. Dlatego też krążek przy całej swej genialności stanowi niezłe wyzwanie dla percepcji słuchacza.
Osobna sprawa to wokale. Dawno nie słyszałem, żeby deathowy wokalista w taki sposób operował zakresem skali, oraz mnogością gardłowych bulgotań, rzygnięć, growlu, skrzeku czy wręcz krzyku. Od strony czysto wokalnej, w granicach death metalu, mało który wokalista dorówna frontmanowi Psycroptica.
I na koniec powiem jedno, żeby nie było niedomówień: mimo ze ostatnimi czasy naprawdę rzadko się ekscytuje, a o jakiejś egzaltacji już zaczynam zapominać że istnieje, to o "Scepter of the Ancients" mogę powiedzieć jedno. TO JEST PŁYTA WYBITNA I KROPKA! Nie nagrywa się takich krążków codziennie. Największa rekomendacja z mojej strony.