ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Behind The Curtain ─ Till Birth Do Us Part w serwisie ArtRock.pl

Behind The Curtain — Till Birth Do Us Part

 
wydawnictwo: Sensory 1999
 
1. Believe - 1:41
2. Snap - 6:27
3. Artificial Trance - 7:02
4. Dreaming Of A Way - 5:38
5. Illusory - 7:02
6. I Lost My Sense Of Passion - 9:25
7. Breeze - 7:09
8. The Fields Of Despair - 7:10
9. I Believe ( Cont. ) - 3:45
 
Całkowity czas: 55-23
skład:
Lars Jelsmark - Guitars & background vocals; Brian Rasmussen - Drums/Percussion & background vocals; Jonas Herholdt Froberg - Lead vocals; Signar Petersen - Guitars; Morten Sandager Petersen - Pianos/Keyboards & background vocals; Kasper Dupont Molin - Bass;
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 1, ocena: Arcydzieło.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
03.04.2001
(Gość)

Behind The Curtain — Till Birth Do Us Part

Nad napisaniem tej recenzji zastanawiałem się przez kilka ładnych miesięcy, ale w końcu chęć zaprezentowania tej kapeli polskiemu światkowi prog-metalowemu wygrała z moim lenistwem, czego dowodem będzie poniższy tekst. Nie jestem dokładnie pewien, czy prog-metal stał się już tak skostniały, że trudno jest znaleźć w nim coś oryginalnego i pasjonującego, czy też płyta młodych duńczyków jest tworem wybitnym. Szczerze mówiąc, optowałbym bardziej za tą drugą opcją, gdyż mamy tu do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. Jest w tej muzyce wszystko, czego po progresywnym i metalowym zarazem krążku można się spodziewać. Zakręcone niekiedy do bólu partie instrumentalne, ciężkie jak walec bicia gitar, tworzące doskonałe, melancholijne tła klawisze, wtłaczający w ziemię bas, który jest jednocześnie wtłoczony głęboko w partie gitarowe, równa i punktowa, bijąca gra perkusji oraz przejmujący wokal. Chciałbym się skupić jeszcze przez chwilę na tym ostatnim elemencie, gdyż jest to coś, co nieczęsto się zdarza. Ktoś mógłby zarzucić wokaliście zbyt słaby głos do takiej muzyki, gdyż nie znajdziecie tu melodyjnych, wysokich zaśpiewów typu pana LaBriego tudzież innych, czołowych wokalistów prog-metalowych. To nie ta bajka. Tu wokal ma dwa oblicza: pierwsze i dominujące, to wręcz płaczliwe partie, bardzo rzewne, przywodzące na myśl coś, co dawno odeszło. Emanuje z tych partii niesłychana wręcz melancholia, nieodzownie kojarząca się z Psychotic Waltz, choć barwa głosu pana Froberga jest z deczka inna niż Buddy'ego z Psychotic'ów. Druga strona medalu to wokale agresywne. Nie myślcie sobie, ze występuje tu sama melancholia, co to to nie. Jonas potrafi równie dobrze zaspiewać ostro, choć w iście mentorskim wydawałoby się tonie. Jakby chciał pokazać głęboko ukryte prawdy o czymś, co stanowi cząstkę natury ludzkiej - prawdy o uczuciach, których doświadczamy. Dlaczego do tego nawiązuję? Ano dlatego, iż teksty poruszają aspekt ludzkiej wrażliwości, pokazują stany emocjonalne, przeżycia, jakie nam towarzyszą w życiu. I trzeba koniecznie dodać, że teksty te wspaniale współgrają z atmosferą całej płyty, co jest już samo w sobie trudne do osiągnięcia.

Płyta zaczyna się przepięknym instrumentalnym, klawiszowym intrem, wprowadzającym w stan spokoju i refleksji. Stan ten nie trwa jednak długo, gdyż drugi kawałek na płycie - Snap, kopie od samego początku do samego końca. Generalnie utwory mają specyficzną składnię - są walące, ciężkie gitary przeplatane płynącymi pasażami przywodzącymi na myśl malowanie obrazu. Doświadcza się niesamowitego przeżycia, gdy jest się powalonym pracą gitar, ich drivem, po czym zaraz następuje uspokojenie i odpływamy w krainę marzeń i snów malowanych dźwiękiem............ Opisywanie tego krążka utwór po utworze mija się z celem, gdyż cała płyta jest niesłychanie równa i spójna, stanowi calośc i dobrze się jej slucha od początku do końca, bez żadnych przerw na herbate, czy inne zajęcia. Dopiero wtedy można w tę muzykę wsiąknąc całym sobą, poczuć ją głęboko w sercu i poddać się jej czarowi. Polecam słuchawki nocą, nie ma nic lepszego....

Na koniec należałoby wspomnieć, iż jest to płyta inna niż wszystkie progowe produkcje tzw. nowej fali zespołów, wywalających z siebie pasaże muzyczne, rojące się od matematyki na ultra wysokim poziomie. Na TBDUP znajdziesz słuchaczu bardzo niewiele super szybkich partii gitarowo-klawiszowo-perkusyjnych, choć muzyka jest ostro połamana rytmicznie i skomponowana w iście mistrzowski sposób. Powiem szczerze, że dawno nie słyszałem płyty, która by mnie tak urzekła. Tak więc wszyscy prog-metalowcy i nie tylko, szukający w muzyce czegoś więcej, niż tylko matematycznego łojenia - to jest krążek dla Was. W tym roku ma wyjść druga płyta Behind The Curta in i jeśli chłopcy przynajmniej dorównają debiutowi, na stałe zasiądą na panteonie muzyki progresywnej, czego sobie, Wam i zespołowi życzę.


 

p.s. Niniejszym chciałbym złożyć gorące podziękowania Koledze Tomaszowi Pawlakowi za skierowanie moich uszu w rejony dotychczas nieznanych wrażeń muzyczno-emocjonalnych. Thanks Dude!
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.