Wracając bardzo często do muzyki granej na dziwnym 10-cio strunowym gryfie, zwanym Chapman Stick, zawsze mam na uwadze pewnego Argentyńczyka, który swego czasu urzekł mnie stickowymi interpretacjami muzyki Jana Sebastiana Bacha. Tym razem jednak nie o interpretacje klasyki chodzi, lecz o materiał w dużej mierze autorski. Druga w dorobku płyta Guillermo Cidesa, zatytułowana "Primitivo", składa się głównie z utworów skomponowanych przez samego artystę. Guillermo po raz kolejny udowadnia, że muzyk z niego nietuzinkowy i że prócz aranżowania i wykonywania muzyki "obcej", jest w stanie z powodzeniem skomponować swoje własne, interesujące tematy muzyczne. Nawiązując jeszcze na chwile do Bacha, na "Primitivo" znalazł się jeden utwór z repertuaru Mistrza - "Passacaglia", który również został umieszczony na krążku "Tribute to Bach". Prócz tego, jest jeszcze utwór "Canto De Guerra Tehuelche", skomponowany przez jakiegoś anonimowego twórcę z Ameryki Południowej i na tym zapożyczenia się kończą.
Autorską część płyty rozpoczyna tytułowy kawałek "Primitivo", którym już na wstępie Cides udowadnia, że wielkim artystą jest. Sposób w jaki operuje instrumentem jest tyleż niepowtarzalny co oryginalny. Guillermo wyciska z tych 10-ciu strun ile się tylko da, dzięki czemu jego muzyka jest bardzo kolorowa, wielowymiarowa i przestrzenna. Piękny temat otwierający "Primitivo" jest obecny przez cały utwór, aranżacja natomiast jest tak skonstruowana, że mimo pewnej powtarzalności tematu, słuchacz nie ma prawa się nudzić. Zapewnia to bogactwo brzmieniowe instrumentu, które jest tak olbrzymie, iż jedyne co można zrobić to winszować inwencji Emmetowi Chapmanowi, że wpadł na pomysł skonstruowania takiego dziwoląga.
Kolejne utwory tylko potwierdzają klasę zarówno muzyka, jak i samego instrumentu. "Muzyka jest sztuką prymitywną", mówi Guillermo i ma rację. Korzenie muzyki sięgają bowiem epok zamierzchłych, kiedy wystarczyły patyki, kamienie i struny głosowe, żeby wydobyć odrobinę piękna. Muzyk podążył tym pierwotnym tropem, wplatając w swoje utwory rozmaite indiańskie, naturalne śpiewy rytualne, jakieś zawodzenia, deklamacje, okraszając je dodatkowo różnej maści soundscape'ami, których nie powstydziłby się Robert Fripp, czy bliżej związany z instrumentami dotykowymi Trey Gunn. Można by się w pewnym sensie pokusić o stwierdzenie, iż muzyka zawarta na "Primitivo" to gatunek etniczny, a to właśnie za sprawa rzeczonych indiańskich śpiewów. Widać że Cides prócz własnej twórczości, chciał przedstawić trochę południowo-amerykańskiej kultury, która akurat w naszej części świata uchodzi za dość egzotyczną. Wpływy Gunna/Frippa, w połączeniu z osadzoną w korzeniach kultury ibero muzyką dają bardzo interesujący efekt. Tak to już bywa u Cidesa. Wszak to bardzo kreatywny muzyk.