ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Hood ─ Outside Closer w serwisie ArtRock.pl

Hood — Outside Closer

 
wydawnictwo: Domino 2005
 
1. (Int) [0:39]
2. The Negatives... [3:43]
3. Any Hopeful Thoughts Arrive [6:55]
4. End of One Train Working [5:11]
5. Winter 72 [6:10]
6. The Lost You [4:41]
7. Still Rain Fell [4:45]
8. 1. Fading Hills [4:25]
9. Closure [7:33]
10. This Is It, Forever [2:36]
 
Całkowity czas: 46:47
skład:
Christopher Adams, Richard Adams
G.S. Brown - Piano; I. Hayood - Drums; Nicola Hodgkinson - Vocals; Choque Hosein - Percussion, Andrew Johnson - Voices; E. Marcasi - Trumpet, Horn; Omar Püente - Violin; M. Wright - Clarinet, Flute
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,3

Łącznie 11, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
16.03.2005
(Recenzent)

Hood — Outside Closer



Po zasłużonym sukcesie, jaki zespołowi Hood przyniósł niezwykły, dramatyczny album Cold House, muzycy wydają album jeszcze smutniejszy.

To inna dramaturgia, powiecie. I ja się zgodzę. Bo dramaturgia Outside Closer pozbawiona jest już wszelkiej nadziei, wiary w sens walki, ale również - niepokoju z nimi związanego. Outside Closer to spacer po zgliszczach, to poddanie i akceptacja. Wreszcie odnalezienie powodów do uśmiechu w tych drobnostkach, które jeszcze pozostały na pobojowisku. Po przebiciu się przez ścianę rezygnacji można nawet, choć to trudne, dostrzec pogodne oblicza muzyków. I tym dzisiejszy Hood różni się choćby od A Silver Mt. Zion, które nigdy nie pozostawiało nawet cienia szansy, najmniejszej sugestii, że czymkolwiek na tym świecie można się jeszcze cieszyć.

Ale nazwa ASMZ powinna pojawić się tu jeszcze przy innej okazji. W miejsce największych atutów Cold House - czyli niepowtarzalnego, katastroficznego rapu-nierapu, połamanej elektroniki, zadziwiającego połączenia eksperymentów i wielkiej wrażliwości - Hood wprowadza kilka nowych elementów. Przede wszystkim gitara akustyczna i jej wszechobecne niemalże, niemiłosiernie jednostajne tematy, które budują iście post-rockowy klimat. Obok gitar stałym elementem są, poukładane w grube warstwy, wokale. Często to kilka różnych linii splatających się ze sobą. Równie monotonne jak akustyki i także - przynajmniej pozornie - zarażone bezduszną obojętnością.

I wreszcie skrzypce. Niesamowite skrzypce! Choć lekko, zupełnie niepozornie, błądzą w tle, to one są nośnikiem największego smutku i emocji. I stąd też porównanie do A Silver Mt. Zion, którego muzycy Hood musieli się sporo nasłuchać. Jeszcze od czasu do czasu odrobina prostych fortepianowych dźwięków, trąbki, klarnetu i zaledwie nikłe ślady elektroniki. A wszystko to rozmyte w sennych pogłosach. Zwykle luźno porozrzucane, rozwija się bez pośpiechu. Czy tylko mi na myśl przychodzi, czternastoletnie już, Laughing Stock?

Są wyjątki, w tym jeden istotny, o którym trzeba napisać. Bo choć każdy utwór jest nieco inny, to nastrój przeważnie pozostaje ten sam. To jest ten specyficzny rodzaj „nudy”, która albo powoduje ziewanie, albo ból kręgosłupa po godzinnym wpatrywaniu się w bezkształtną czerń za oknem, poplamioną świetlistymi śladami bytowania ludzi. Właśnie "The Lost You" łamie tę dotychczasową (i późniejszą) konwencję. Poszarpany początek, zwarta konstrukcja, dynamika i nieomal chwytliwość - jak zwykle niewykorzystana. Albowiem na Outside Closer jest bardzo wiele, najwyraźniej świadomie, niewykorzystanych melodii. Dane jest nam zaledwie posmakować ich w śladowych ilościach. Na tyle tylko, byśmy pozostali przy głośniku - wyczekując na kolejną porcję. Dlatego "The Lost You" nie jest hitem, którym mógłby być. Ale i tak szybko wpada w ucho, najszybciej.

I jest jeszcze przedostatnie na płycie i najdłuższe zarazem "Closure", o którym muszę napisać, bo dawno już nie słyszałem tak cudownie fatalistycznego, pełnego przerażającej rezygnacji i zwątpienia utworu. Proste fortepianowe akordy, tradycyjna już monotonia gitar akustycznych i nienachalnej perkusji; płaczliwe skrzypce, poruszający półszept i dołączający głos kobiecy. I kolejne nawarstwienia owego półszeptu. Chór półszeptów. Równocześnie, w zwolnionym jakby tempie i upartej konsekwencji, gęstnieją instrumenty - budując cierpliwie posępną polifonię. I wreszcie ten moment! Rzężące w tle skrzypce i niezliczone głosy podejmujące niesamowity, zarysowany już wcześniej przez gitarę akustyczną, temat:

'Sorry' won't make you stay
'Sorry' won't kiss your face
The light is already gone
Dreamt that our love lived on


To ten fragment stanowi o wyjątkowości "Closure". A "Closure" w dużym stopniu przyczynia się do wyjątkowości całego Outside Closer, bo jest jego punktem kulminacyjnym, jego kamieniem węgielnym. Jest uwieńczeniem mozolnie wznoszonej piramidy emocjonalnej, bez którego cała praca nie miałaby sensu. Ale budowniczy zadbali o wszystko. Także o krótkie, buforowe wyciszenie, napisy końcowe, w postaci "This Is It, Forever". Tak potrzebne, by obecne jeszcze w głowie słowa mogły powoli się rozwiać. Zanim zbudzimy się ze snu.

'Sorry' won't make you stay
'Sorry' won't kiss your face
The light is already gone
Dreamt that our love lived on




 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.