ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Osada Vida ─ Osada Vida w serwisie ArtRock.pl

Osada Vida — Osada Vida

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2004
 
01. - - 0:49
02. Tu 4:35
03. - -- 0:04
04. Na wpół jasno 9:28
05. - --- 0:21
06. Osada Vida 05:05
07. - ---- 0:32
08. Jak Przedtem 4:39
09. - ----- 0:25
10. Teatr 3:50
11. - ------ 0:40
12. In(s)thru mental 5:07
13. Podwójny Dzień 11:53
14. - ------- 0:24
15. Tam 2:14
 
Całkowity czas: 50:06
skład:
Magda Hajda - śpiew; Lucek Juraszek - gitara; Łukasz Lisiak - bas; Adam Podzimski - perkusja; Rafał r6 Paluszek - klawisze
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,7
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,5

Łącznie 17, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
19.02.2005
(Recenzent)

Osada Vida — Osada Vida



OSADA
O zespole Osada Vida na łamach tego portalu pojawił się już felieton, nie będę więc opisywał historii grupy. Postaram się skoncentrować na muzyce.

TU
Piętnaście utworów a w zasadzie osiem utworów właściwych i siedem przerywników. Ciekawy pomysł z przerywnikami które nazywają się od - - do - ------- i wzbudzają zainteresowanie. Pierwsze słowa możemy usłyszeć w drugim, rozpoczynającym się troszkę pokręconym rytmem perkusji utworze Tu. Przypominającym mi przede wszystkim formację Lizard. Ciekawy jest głos wokalistki czyli Magdy. Choć ktoś wspomniał o podobieństwie do Justyny Steczkowskiej, to według mnie bliżej jest do Maji Konarskiej z okresów wczesnego Moonlight, czy Anji Orthodox - choć nie do końca. Kto nie lubi Closterkeller niech się nie zraża. Ciekawe dźwięki pianina, poszarpana, niby nierówna rytmika, zwroty i ciekawie zaśpiewane dwa głosy i chórki. Słychać przewijające się inspiracje chociażby King Crimson czy Dream Theater, ale bez zrzynania czy nieudolnego kopiowania. Pojawia się przytłumiona, progresywna solówka, to już czwarty utwór Na wpół jasno. Długi rozbudowany utwór z przemyślaną melodią i mocnymi (według mnie) naleciałościami SBB czy Porcupine Tree w środku tego utworu. Może się to wydawać trochę niespójne, ale tak właśnie według mnie jest. I brzmi naprawdę dobrze

- ---
Trzeci przerywnik, to bardzo ciekawy ukłon ku wschodnim klimatom, szkoda, że jest króciutki. Osada Vida, tytułowy potężny i bardzo dobrze opracowany utwór, śpiew jest tak naprawdę trochę deklamacją, ale z klimatem. Dawno nie słyszałem werbli, bardzo miłe uczucie, gitara nie daje nam też o sobie zapomnieć. Dobry progresywny kawałek

Idę spać jak co wieczór, noc ogarnia moje myśli
Czas upływa coraz cieplej, żar zalewa moje płuca
Dziś za oknem słońce praży, dzień tu z nocą się spotyka
Księżyc zaszedł za horyzont, budzę się w Osadzie Vida...


Jak przedtem to spokojny utwór przypominający mi znowu Moonlight, ale nie na tyle mocno bym mógł posądzić grupę o większe zapożyczenia. Ale zachwyciły mnie klawisze, piskliwe i wijące się - czegoś takiego słuchałem ostatni raz na płycie Pictures From An Exhibition autorstwa Isao Tomita. Kolejny interesujący przerywnik i po chwili Teatr. I tutaj zaczynają się pierwsze schody, te schody to śpiew Magdy. Do tej pory nie był na pierwszym miejscu, ale tu się już pojawia i brzmi niestety niezbyt dobrze. Myślę, że należałoby się zastanowić nad raczej melodeklamacją, czy niewybijającym się na pierwszy plan śpiewem, ale jest to decyzja zespołu. Może to ja się powinienem przyzwyczaić? Tekst jest naprawdę dobry, z bardzo interesującą partią muzyczną - ale tutaj śpiew mi nie podszedł. A kończący psychodeliczny krzyk rozpaczy tylko mnie dobił. Kolejny, krótki przerywnik przypominający Brian Eno - bardzo ładny, prosty i idealny na chwilę zapomnienia. In(s)thru mental to interesujący instrumentalny i zagnieżdżający się w głowie utwór. Ciekawe partie gitar, zmienna perkusja i niezły klimat klawiszy. Progres, progres, progres.

- -------
Z niecierpliwością czekałem na najdłuższy utwór na płycie. Podwójny Dzień. Nie zawiodłem się. Mocny akcent King Crimson na początku utworu. Każdy instrument gra po swojemu, choć wszystkie zbiegają się w jedną spójną całość. Ciekawy nowoczesny puls, nie dyskotekowy, lecz tak jak przyspieszony metronom. Rytm nadawany przez klawisze kojarzy mi się z Tour De France J.M.Jarre. Gitara gdzieś zza kurtyny brzmi znajomo - choć nie mogę ich teraz skojarzyć. Dobrze zagrana perkusja. W środkowej części gitara i klawisze pokręcone jak SBB w Wojnie Światów. Bardzo ciekawe. Całość płyty kończy spokojny i instrumentalny Tam, którym grupa na samiutkim końcu nas zaskakuje. Ostatnie dwadzieścia sekund to rzadko już dziś słyszany pisk odbiornika telewizyjnego, który nam towarzyszył w latach osiemdziesiątych, już od północy, każdego dnia.

TAM
Pięćdziesiąt minut nowej polskiej muzyki - co mnie bardzo cieszy - grupy muzycznej. Przedstawiony materiał, jest frapujący i zachęcający do ponownego przesłuchania. Płyta jest dostępna na koncertach i za pośrednictwem strony internetowej zespołu. Oczywiście można by się przyczepić, że dużo jest inspiracji i jakieś Dejavu się gdzieś pojawia, lecz ważniejszym moim zdaniem jest fakt, że młodzi ludzie tworzą scenę rockową, chroniąc nas przed zalewem byle jakiej muzyki z byle jakich stacji. I dlatego chciałbym ich usłyszeć w playtime. Produkcja jest domowa, a więc i cena jest bardzo przystępna. Serdecznie zapraszam do zapoznania się. Warto
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.