
Gunn, Trey
The Third Star
Zamiast oceny - wyróżnienie
(brak oceny)
Lista utworów:
- Dziban 02:56
- Symbiotic 03:50]
- Arrakis 05:23
- Sirrah 03:11
- The Third Star 03:43
- Acquiring Canopus 04:40
- Kaffaljidhma 05:26
- Yad Al-Gawza 02:28
- Kuma 04:28
- Indiera 07:12
- Trey Gunn -- 8 and 12 string Warr Guitars, Chapman Stick (tr. 4)
- Toyah -- Vocal (tr. 2)
- Alice-- Vocal (tr. 5)
- Serpentine -- Vocal (tr. 10)
- Bob Muller -- Drums, Tabla, Bandir, Percussion, Cluster Flutes(tr. 1,2,3,4,8,9,10)
- Pat Mastellotto -- Drums, Percussion (tr. 6,7)
Strony zespołu:
Każdy kto zna King Crimson, wie kim jest Trey Gunn, jeden z młodszych członków zespołu. Każdy z nich, poza pracą na dworze Karmazynowego Króla, działa w swych własnych światach. W przypadku „strunowca” (bo to ani gitarzysta, ani basista), a może raczej chapmanisty? – Treya Gunna jednym z takich światów jest wydany dziesięć lat temu album: The Third Star
For the chaotic voids outsider of the Stars are measured by The Stars… - William Blake
Muzyka zawarta na tym albumie jest podróżą w pełen niespodzianek inny wymiar. Jeśli istnieją inne światy, inne planety, na które możemy się dostać dzięki międzywymiarowym tunelom i bramom, to warto się spakować i ruszyć w nieznane. Jeśli mamy trzy kwadranse, które możemy poświęcić na wysłuchanie tej płyty, to usiądźmy i rozpocznijmy podróż. Ostrzegam jednak lokalnie – możemy trafić na tunel, który zaprowadzi nas nie tam gdzie planowaliśmy. Może się więc zdarzyć, że podróż nam się wydłuży. Na pokładzie naszego statku odnajdziemy Treya Gunna, Pata Mastellotto i Boba Mullera oraz urocze głosy: Toyah, Alice i Serpentine.
Now follow me, we should be getting on; the Fish are shimmering over the horizon. – Dante’s Inferno
Dziban rozpoczyna album charakterystycznie dla tego stylu, bardzo karmazynowo – nie ma się zresztą czemu dziwić, gdyż głównie dzięki temu fantastycznemu instrumentowi jakim jest Chapman Stick, Trey znalazł się w King Crimson. Symbiotic to już daleka przyszłość, prawdziwe s-f. Piękna perkusja, przedziwne, czarujące dźwięki gitar, psychodelia i nieprzewidywalność. Arrakis to bardzo ważna stacja przesiadkowa w naszej podróży. Trzecia planeta Canopusa, ze względu na zasoby melanżu jest również niebezpieczna. Musimy uważać na handlarzy, na Gildię Kosmiczną i na Piaskale (inaczej Czerwie). Sirrah to powrót na dwór Karmazynowego Króla, gdzie w czasach Dyscypliny musimy złożyć raport z wyprawy. Ramka za Ramką (Frame by Frame) prezentujemy to czego już się dowiedzieliśmy o wszechświatach.
It will be clear that putting little white dots on a blue-black surface is not enough. – Vincent Van Gogh
The Third Star - La Terza Stella to utwór zaśpiewany przez Alice w języku włoskim. Napisała go Carla Bassi. Bardzo specyficzny, przejmujący, nostalgiczny, kojarzący się ze starymi dobrymi filmami. Minąwszy trzecią gwiazdę wskakujemy w tunel i osiągając Acquiring Canopus niesamowitą lekkość wracamy do krainy Diuny. Zapowiadałem na samym początku, że podróż może przebiegać w sposób nieprzewidywalny. Jednak nie zostajemy tu na długo, W zasadzie mijamy galaktykę by dotrzeć na Kaffaljidhma, 276 pod względem jasności gwiazdę, znajdująca się w odległości 82 lat świetlnych od Ziemi. Jej zwyczajowa nazwa (Kaffaljidhma jest nazwą arabską) to Gamma Ceti. Dla zabłąkanych podróżnych podaję współrzędne: równikowa - 02 43 +03.2; galaktyczna - 168.9 -49.4 oraz typ spektralny A3V+F3V+K5V. Podczas odsłuchu Yad Al-Gawza orbitujemy wokół wymienionej wyżej gwiazdy, otacza nas cudowna, lekka jak mgła przestrzeń, z pięknymi widokami gazowych pyłów. Ale pyły przenikają osłony statku i wnikają w nasz umysł. To inny wymiar, inna cywilizacja. Odpływam…
While many things are too strange to believed, nothing is too strange to have happened. – Thomas Hardy
Pozostały nam dwa przystanki. Odpoczywamy w miejscowości Kuma która jest biwakiem Dżandżałidów i jednocześnie wsią w Darfurze Północnym, położoną na wschód od El Fasher, co bardzo nam odpowiada, gdyż wiemy jaki jest ostatni przystanek. Odpoczywamy wśród tubylców, mówiących w niezrozumiałym dla nas języku. Tańczymy tańce plemienne, pijemy własnej roboty bardzo dobre wino by rankiem wyruszyć do Indiery. Nie wiem gdzie jesteśmy. Indiera Alta w Puerto Rico lub Indiera Alta w USA. A są jeszcze Indiera Baja, Indiera Fria. Wiele jest światów i nigdy nie możemy być pewni gdzie się znajdziemy. Ten świat jest pełen smutku i rozpaczy, możemy tu pozostać, albo wyruszyć dalej – zataczając koło lub odbijając w bok, jeśli źle wyliczymy paralaksę. To nasz wybór.
Piękna, smutna, zróżnicowana płyta. Warta przesłuchania co najmniej kilka razy, warta zakupienia (wersja digipack, z czterema kartami opisowym, z piękną grafiką). Doskonałość.