ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Daimonji ─ Improg w serwisie ArtRock.pl

Daimonji — Improg

 
wydawnictwo: Poseidon 2004
 
1.Glimpse (14:29)
2.Mongolian Bandits (22:03)
3.Night Dust (Monosyllabic Sex) (19:12)
4.Ombre Monded (21:25)
 
Całkowity czas: 77:11
skład:
Hoppy Kamiyama: keyboards, vocal / Tatsuya Yoshida: drums, vocal / Nasuno Mitsuru: bass
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 1, ocena: Arcydzieło.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
03.07.2004
(Recenzent)

Daimonji — Improg

Poseidon to prężnie działająca japońska wytwórnia specjalizująca się w muzyce z kręgów jazz-rock i fusion. Od pewnego czasu, dzięki dystrybucji Musea Records, płyty przez nią wydawane dostępne są również w Europie, ku radości wielu maniaków tego typu grania. Nie będę jednak ukrywał, że obszar muzycznych zainteresowań wytwórni niespecjalnie pokrywa się z moim – o ile precyzyjność i perfekcjonizm japońskich muzyków niezmiennie budzą szacunek, to w większości przypadków mamy tu do czynienia po prostu z raczej mało oryginalnym, acz bardzo solidnym rzemiosłem. Dwie cechy zdecydowały jednak o tym, że sięgnąłem po debiutancki krążek Daimonji. Po pierwsze skład, który bez dwóch zdań określić można jako swoisty all-star japońskiej sceny avant-rockowej. Klawisze obsługuje bowiem Hoppy Kamiyama – szef wytwórni God Mountain i współzałożyciel takich zespołów jak: Optical 8 i Pugs, na perkusji mamy wielokrotnie tu wspominanego Tatsuya Yoshida (Ruins, Koenji Hyakkei i tysiąc innych projektów), a bass dzierży Nasuno Mitsuru znany m.in. z Altered States (o którym na pewno będzie tu jeszcze mowa), czy Ground Zero. Druga cecha, to natomiast fakt, że materiał zawarty na „Improg” określony został przez autorów jako „improvised progressive rock”, co skutecznie podsyciło moją ciekawość.

Zanim jednak o muzyce, słów kilka o historii grupy, która jest dość ciekawa. Otóż wymienieni muzycy wchodzą również w skład zespołu japońskiej wokalistki – Jun Togawa. Jej koncerty często rozpoczynały się improwizowanym jazz-rockowym wstępem i właśnie z tych wspólnych jamów narodził się pomysł założenia projektu, który rozszerzyłby wypracowaną wcześniej formułę. Występujące początkowo pod nazwą Improg trio, wkrótce przemianowało się na Daimonji, stary szyld pozostawiając na tytuł debiutanckiego albumu. Materiał na nim zawarty to cztery długie utwory, zarejestrowane podczas dwóch koncertów zespołu. Pierwszy odbył się 5 stycznia 2002 r. w Star Pine’s Cafe w Tokio i był to zarazem pierwszy samodzielny koncert Daimonji w ogóle (!!), drugi natomiast pochodzi z czerwca tegoż roku z klubu Lamama, również w Tokio.

O dziwo, muzyka na „Improg” brzmi w dużej mierze jak klasyczny prog rock/fusion, co – myślę – jest ważną wskazówką dla czytelników, dla których pokręcone dźwięki Ruins, czy szorstkość Koenji Hyakkei to jednak „za dużo”. Mimo tego, że całość jest w 100% improwizowana, poszczególne utwory mają swoją logikę i są względnie ustrukturyzowane. Oczywiście spora częśc materiału ma charakter wspólnych jamów, tak więc ciężko mówić tu o „piosenkowatości”, niemniej złożoność i spójność tego materiału dowodzą niesamowitych umiejętności, jak i niemal nadludzkiego porozumienia między muzykami. Główną rolę gra niewątpliwie Hoppy Kamiyama, który wyciąga ze swoich klawiszy przebogatą paletę barw: od klasycznego i jazzowego fortepianu, przez typowo prog-rockowe syntezatory, po dziwaczne „bulgotania” i bliżej niezidentyfikowane, „kosmiczne” dźwięki. Prawdziwy popis umiejętności daje też Tatsuya Yoshida, którego gra jak zawsze pełna jest niespodziewanych zwrotów i zmian tempa, co wraz z charakterystycznymi, wysokimi wokalami w bliżej nieokreślonym języku, stanowi swoisty łącznik między twórczością Daimonji i Ruins. Nieco schowany jest natomiast Nasuno Mitsuru, moim zdaniem, ze szkodą dla tego materiału, gdyż ewidentnie brakuje mi tu nieco szorstkości czy transowości, które ten instrument mógłby nadawać. Poszczególne utwory są jednak dość równe i utrzymane w podobnym stylu, a ze względu na swoją długość i fakt, że niezwykle dużo się w nich dzieje, mogą stanowić prawdziwe wyzwanie dla nawet najbardziej wymagających prog-fanów.

Mnie osobiście materiał ten jednak trochę rozczarował – znając poprzednie dokonania muzyków, spodziewałem się większych odjazdów, szorstkości i brudu… a tymczasem dostałem solidną porcję dźwięków na przecięciu space-rocka i fusion. Moje uprzedzenia wynikają też z faktu, że nie przepadam za muzyką, w której syntezatory pełnią rolę pierwszoplanową. Tak sobie jednak myślę, że to co dla mnie stanowi wady tej płyty, dla wielu czytelników serwisu może być głównymi zaletami. Mamy tu przecież wszystko to, co w wymagającym prog-rocku najlepsze: niezwykle złożone i „połamane” kompozycje, graniczące z wirtuozerią popisy muzyków, a przy tym całkowicie improwizowane i doprawione tą szczypta „dziwaczności”, która sprawia, że nie stanowią tylko ślepego naśladownictwa klasycznych wzorców. Tak więc ocenę końcową wystawiam „osobistą”, natomiast z czystym sercem polecam ten krążek wszystkim tym, którzy znajdują upodobanie w ww. cechach. Kto wie, może debiutancki album Daimonji stanie się dla Was takim pomostem do bardziej pokręconego avant-proga…

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.