Italo-prog część piąta.
Reale Accademia Di Musica w latach siedemdziesiątych nagrali dwie płyty. Debiut z 1972 roku jest bardzo ceniony, a na progarchivach ma imponujący rating ponad 4. Natomiast kolejna płyta, nagrana w nieco innym składzie, z nowym wokalistą, Adriano Monteduro już takim powodzeniem się nie cieszy, a rating ma o ponad pół punktu niższy. Za to moje zdanie na temat tych płyt jest dokładnie odwrotne. Debiut to konwencjonalny Italo-prog, zupełnie dobry, ale nie wybitny. Następna była o wiele ciekawsza, chociaż nie był już to „czysty” stylistycznie włoski rock progresywny, to raczej jego bardziej nastrojowa i akustyczna wersja. Z miejscowych grup najbliżej jest tej muzyce do wczesnego PFM, a z drugiej strony, ze względu na znaczącą rolę gitar – i elektrycznej i tej bez prądu – do Moody Blues. Jak można zorientować się po czasie trwania utworów, są to głównie piosenki, to też zbliża tą wersję Szkoły Muzycznej do wspomnianych Brytyjczyków i tak jak u Moodies, te piosenki są bardzo ładne – ciekawe melodie, efektowne, progresywne aranżacje, delikatna „zwiewna” produkcja. Ta płyta to chodzący, muzyczny urok, perełka po prostu. Najładniejsze, moim zdaniem to – „La Favola del Guardiano del Bosco”, „Le Montagne nel Tramonto” i „Suoni di Umanità”.
Krótka recenzja, bo płyta też krótka – nie ma się zbytnio co rozpisywać. Na pewno trzeba posłuchać, bo nawet jak na włoski rock progresywny jest to wyjątkowo delikatny i pastelowy album.
Po trzydziestopięcioletniej przerwie zespół się reaktywował, tyle tylko, że z pierwotnego składu nie ma już nikogo, jedyną osobą z tamtych czasów jest Adriano Monteduro, ale on dołączył po nagraniu pierwszej płyty. Obecnie formacja dorobiła się dwóch nowych krążków nagranych rok i dwa lata temu i zbioru nagrań archiwalnych z 1974 roku, który światło dzienne ujrzały dopiero w tym roku.