ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu ATAN ─ Metamorphic w serwisie ArtRock.pl

ATAN — Metamorphic

 
wydawnictwo: ProgMetalRock Promotion 2025
 
CD1:

1. Scapegoat [6:54]
2. Echoes Of Meaning [8:39]
3. All I Know [6:02]
4. Fodder [5:28]
5. First Fig [4:22]
6. Before The Winter Comes [5:52]
7. Godot [5:59]
8. Stendhall Syndrome [4:27]
9. Alchemist [5:25]

CD2:

1. Rind [7:06]
2. Glimmering [9:21]
3. Disappear [6:01]
4. Chasing Light (Ft. Derek Sherinian) [11:49]
5. Antidote [5:42]
6. Down [4:47]
7. Away [4:20]
8. Dopamine [2:46]
9. Respite (Ft. Mark Richardson) [5:20]
 
skład:
Andrzej Czaplewski - guitars, samples, synths
Claudia Moscoso - vocals
Jarosław Sadowski - drums
Marcin Palider - bass

Special guests:

Derek Sherinian - keyboards (CD2-4)
Mark Richardson - drums (CD2-9)
Waldek Zadrożny - keyboards (CD1-8)
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
21.04.2025
(Recenzent)

ATAN — Metamorphic

Przyznam otwarcie, że imponuje mi tempo, w jakim -  na rynku ciężkiego, metalowego grania - pnie się w górę londyńska formacja ATAN. Ledwie na początku 2022 grupa chwaliła się singlem F.O.M.O, by jeszcze w tym samym roku wydać swój pełnowymiarowy debiut Ugly Monster, w kolejnym, niespełna 30-minutową EP-kę Abnormal Load i wreszcie w marcu tego roku zaoferować dwupłytowe wydawnictwo Metamorphic. Gdy dodamy do tego sporą koncertową aktywność grupy na festiwalach i trasach u boku zacnych składów, takowych gości na płytach oraz mocną, profesjonalną promocję, której trudno nie dostrzec (liczne recenzje, wywiady i obecność nie tylko w sieci, ale i w tradycyjnych kanałach telewizyjnych), widać że kwartet wie czego chce i odważnie kroczy, by dopiąć swego.

Choć zespół powstał w Londynie i z pewnością aspiracje, co do swojej kariery, ma raczej globalne, to tak naprawdę – poprzez mocno „polski skład” – póki co, silnie rozpycha się w kraju nad Wisłą. I trzeba przyznać, że ze swoim graniem wypełnia pewną lukę. Bo mam wrażenie, że na naszym rynku zdecydowanie zaczynają się wyróżniać. Czym? Połączeniem w jedno kilku elementów. Muzycznej wielowątkowości i eklektyczności, dla której bazą jest wszak ekstremalnie ciężkie i agresywne gitarowe granie, z aranżacyjnym pietyzmem, imponującą techniczną biegłością muzyków i dopracowanym, soczystym i selektywnym brzmieniem.

Ci którzy śledzą od lat tu moje teksty wiedzą, że zawsze siły w muzyce szukam w dobrej i nośnej melodii. Przy okazji ATANowego Metamorphic napiszę coś, co rzadko mi się zdarza. Otóż ATAN w tym materiale trudno oskarżyć o jakąś lawinę przejmujących i łatwo zapamiętywalnych tematów melodycznych. A jednak ta muzyka naprawdę pochłania, przykuwa uwagę i wciąga. Już po recenzji Ugly Monster, który z perspektywy czasu, wydaje mi się bardziej „przystępny” i łatwiejszy do szybszego okiełznania, zobaczyłem ich ubiegłoroczny występ na Ostrów Rock Festiwal. I szczęka mi opadła. Bo na scenie ujrzałem energię, z jednej strony wpisaną w techniczną sprawność, z drugiej, w sceniczny luz siany przez Boliwijkę Claudię Moscoso, nie tylko kapitalnie wykonującą swoje partie śpiewane i skandowane, ale też poruszającą się żywiołowo w… bokserskich spodenkach i żółtych, sportowych butach. Po co o tym wszystkim piszę? Z prostego powodu – na Metamorphic tę energię i sceniczną żywiołowość właśnie dostaję.

Nie ukrywam, że nie jest to łatwy album, wymaga wielokrotnego odsłuchu i skupienia. Może też i troszkę za długi, wszak pomysły na niektóre riffy zaczynają nam już coś po pewnym czasie przypominać. I być może ściśnięcie tego 110-minutowego materiału w jednopłytową, 80-minutową muzyczną opowieść, wyszłoby mu na dobre. Z drugiej strony to też pokazuje, jak płodnym i pełnym pomysłów kompozytorem jest odpowiadający za muzykę Andrzej Czaplewski.

Trudno tu opisywać każdą z osiemnastu kompozycji, bo recenzja ta rozrosłaby się do monstrualnych rozmiarów. Ale warto wspomnieć o pewnych pryncypiach tworzących siłę tej muzyki. Czyli na przykład o perfekcyjnie wręcz pracującej sekcji rytmicznej Palider – Sadowski, serwującej masywnie i karkołomnie niekiedy brzmiące figury basowe osadzone na polirytmicznych strukturach. Albo o djentowych, chłoszczących gitarowych riffach wyrzucanych z nisko strojonych, wielostrunowych gitar, układanych z matematyczną precyzją (dobra, muszę to napisać: Czaplewski nie jest 20-letnim młokosem i dlatego od dłuższego czasu zachodzę w głowę, dlaczego jego niewątpliwy talent do gitarowych strun na szersze wody wypływa dopiero teraz?). Dzięki tym powyższym elementom ta muzyka niesie ze sobą niesamowity groove. No i jest wreszcie wspomniana Moscoso, nie tylko wokalistka, ale też i autorka tekstów. Z dobrym, odważnym głosem, odnajdująca się kapitalnie zarówno w bardziej uduchowionych partiach, jak i skandowaniach, rapowankach, czy wreszcie w growlu. Progresywny rock, tech metal, groove metal, math metal, djent, rap – to tylko pierwsze z brzegu łatki, które można im nakleić, choć i tak nie powiedzą wszystkiego. Te wymienione drogowskazy znajdziemy niemalże w każdej kompozycji. Choć i są tu delikatniejsze, bardzo ujmujące rzeczy, jak solo w Echoes Of Meanings, subtelne wyciszenie w Before The Winter Comes, czy wreszcie przekapitalny solowo-gitarowy finał w Chasing Light.

Generalnie, najbardziej podobają mi się tu te najdłuższe, najbardziej rozbudowane i oferujące różne nastroje utwory, takie jak Echoes Of Meanings, Glimmering, czy Chasing Light z gościnnym udziałem samego Dereka Sheriniana, choć i w krótszych formach zespół też potrafi namieszać.

Bardzo dobra, mocna i światowo brzmiąca płyta. Do tego stylowo wydana w zgrabnym digipaku ozdobionym okładką z olejnym obrazem Michała Kruszczyńskiego.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.