Jeszcze jedna ubiegłoroczna nowość ze stajni krakowskiej Lynx Music, która musiała chwilę zaczekać na parę słów w naszym serwisie. Ale lepiej późno, niż wcale. Tym bardziej, że grupa Stick N Stones wpasowała swoją muzykę w fajną, żartobliwą konwencję. W skromnej, ledwie 4-stronicowej, książeczce płyty muzycy napisali o sobie tak: Stick N Stones - amerykański zespół rockowy utworzony w roku 2112 w Heyburn w stanie Idaho z inicjatywy gitarzysty Rossa Fromjoya, basisty Arcadio Rusca i Petera Noraya. Po tajemniczym zniknięciu perkusisty Mr. Dereka, zespół zawiesił działalność w roku 2119. Reaktywacja nastąpiła w 2123, kiedy do zespołu dołączył nowy bębniarz, Doktor Tornado - wojskowy android Bosman 9 produkowany przed wojną w zakładach Unimor w Gdańsku. Ponadto, z wnętrzności, możemy się dowiedzieć, że album ten jest ścieżką dźwiękową do komiksu Futuro Darko autorstwa Krzysztofa Nowaka a całą muzykę skomponował Ross Fromjoy, czyli doskonale znany naszym czytelnikom (choćby z recenzowanego u nas albumu Fiasko) Roman Odoj.
Zgodnie z założeniem na krążku znalazło się dziewięć instrumentalnych numerów opisujących muzycznie przygody zespołu Stick N Stones. Jaką muzyką owe przygody artyści opisują? Bardzo vintage’ową. Jeśli miałbym użyć tylko jednej łatki, to napisałbym, że muzycy przenoszą nas w lata osiemdziesiąte proponując stylizowane na tamte czasy analogowe, oldschoolowe brzmienie (nawet na okładce nie odmówili sobie umieszczenia archaicznego napisu STEREO SOUND w stosownej ramce), które może przywoływać kompozycje klasycznego Kombi albo nawet naszej elektronicznej legendy, Marka Bilińskiego.
Mamy zatem soczyście i wyraziście klangujący bas, perkusję Simmonsa SDS V, czy tak charakterystyczne dla tej muzyki sprzed paru dekad klawiszowe figury. Wszystko to oczywiście odpowiednio urozmaicone i okraszone atrakcyjnymi melodiami. Bo z jednej strony dostajemy transowy, motoryczny i zarazem taneczny No Lungs, a z drugiej stonowany, skradający się Ross Theme. W Lady Commander gitara (której na Dryland Rock jest naprawdę dużo i to zarówno tej riffującej, jak i solowej) fantastycznie uzupełnia się z klawiszowymi formami a sam numer to istna petarda. Podobnie zresztą, jak następny Doctor Tornado. I jeszcze mała ciekawostka. Nie wiem, czy to zupełny przypadek, czy celowe puszczenie oka do słuchacza, ale powtarzany kilkukrotnie na początku Damn, This Guys Are Good gitarowy motyw idealnie nawiązuje do pierwszych dźwięków otwierających Małą Lady Pank grupy Jana Borysewicza.
Historię zawartą w książeczce grupa kończy zdaniem: See you at the show, my friend. No pięknie byłoby posłuchać tych „niemodnych cudeniek” na żywo.