ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Karmamoi ─ Room 101 w serwisie ArtRock.pl

Karmamoi — Room 101

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2021
 
1. Memory Holes
2. Drop by Drop
3. Dark City
4. Zealous Man
5. Newspeak
6. Room 101
7. The New World
 
skład:
Daniele Giovannoni - Drums, Keyboards, Backing Vocals
Alex Massari - Guitars
Alessandro Cefalì - Bass

With:
Adam Holzman - Piano and Moog Solo (5)
Steve Unruh - Violin and Flute (1,2,5)
Sara Rinaldi - Lead Vocals
Emilio Merone - Piano and Keys Solo (7)
Valerio Sgargi - Tenor & Backing Vocals
Francesca Zanetta - Solina (1)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
14.05.2021
(Recenzent)

Karmamoi — Room 101

Nie pisaliśmy jeszcze w naszym recenzyjnym dziale o Karmamoi a szkoda, bo grupa ma już całkiem spory dorobek. Przedstawmy zatem ich trochę. To włoska formacja założona w 2008 roku przez perkusistę Daniele Giovannoniego i wokalistę Serenę Ciacci. Zadebiutowali w 2011 roku albumem Karmamoi i do dziś, łącznie z niżej recenzowanym krążkiem, dorobili się pięciu albumów. W zespole było trochę roszad w składzie ale można powiedzieć, że od drugiego wydawnictwa, Odd Trip, trzon formacji stanowią wspomniany Giovannoni, gitarzysta Alex Massari oraz basista Alessandro Cefali. Warto też wspomnieć o Sarze Rinaldi, która na ostatnich trzech płytach była główną wokalistką, choć na każdej z nich pojawiała się jako gość.

Piąty album muzyków, podobnie jak ostatnie wydawnictwa, ma charakter koncept albumu. Na wydanym w 2016 roku Silence Between Sounds badali i próbowali zrozumieć przyczyny ludzkich niepowodzeń, z kolei pochodzący z 2018 roku The Day is Gone zainspirowany był pożarem londyńskiego wieżowca Grenfell Tower (muzyków poruszyła historia syryjskich braci Mohammeda i Omara, którzy uciekli z Syrii, mieli dom w Londynie, ale Mohammed zginął w tej katastrofie). Tym razem inspiracją jest słynna powieść George'a Orwella 1984. Muzycy nawiązują na płycie do niektórych wątków powieści, dostosowując je do współczesności i koncentrując się na ludzkim umyśle i jego słabościach. Za muzykę i słowa (za wyjątkiem trzech kompozycji) odpowiada założyciel grupy Daniele Giovannoni. On też wyprodukował album wraz z Markiem Tuckerem i Octavią Brown. Warto jeszcze w tych wstępnych informacjach dodać, że na płycie pojawią się znakomici muzycy, w tym Adam Holzman z zespołu Stevena Wilsona i Steve Unruh z United Progressive Fraternity.

Pod względem muzycznym grupa ewidentnie eksploruje rewiry rocka progresywnego. Room 101 jest ponad godzinnym materiałem składającym się z siedmiu długich (7 – 10 minutowych), rozbudowanych kompozycji. Już na wspomnianym Silence Between Sounds muzycy poszli w większe bogactwo aranżacyjne rozszerzając swoje instrumentarium o wiolonczelę i flet i tak jest do dziś. Na Room 101 usłyszymy pianino, moog, ale też flet i skrzypce. W ten sposób otrzymujemy pewną mieszankę nowoczesnego, progresywnego brzmienia ze sporą dozą intensywnej elektroniki oraz bardziej tradycyjnymi rozwiązaniami.

Nie ukrywam, że absolutnie najlepszą tu dla mnie kompozycją jest najdłuższy w zestawie Zealous Man. Rozpoczęty nastrojowo od kobiecego śpiewu i towarzyszącego mu pianina, z czasem się rozwija, zyskuje świetną melodię, progresywną wzniosłość, ładne harmoniczne wokale oraz niezwykle udane gitarowe solo. Po pewnym wyciszeniu staje się z kolei nieco ostrzejszy i agresywny. To zresztą reguła dotycząca większości utworów, które rozpoczynają się delikatnie a później zyskują na rytmice, czasami pewnej motoryczności i proponują większe bogactwo aranżacyjne. Tak też jest w ciekawym Drop by Drop, w pierwszej części chwilami onirycznym, w drugiej wręcz symfonicznym dzięki partiom chóralnym. Nie jest to oczywiście muzyka wolna od inspiracji. W Dark City w subtelnych partiach gitarowych usłyszymy Anathemę z okolic We're Here Because We're Here, a w tytułowym oraz nieco dusznymi i mrocznym oraz eksperymentalnym Room 101, czy wreszcie w kończącym całość The New World można doszukać się brzmienia Porcupine Tree. Nie jest to może płyta wybitna i odkrywcza, ale niewątpliwie ambitna w założeniach i interesująca. Warto dać jej szansę. Zasłużona „siódemka”.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.