ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sisters of Mercy ─ Vision Thing w serwisie ArtRock.pl

Sisters of Mercy — Vision Thing

 
wydawnictwo: Mercyful Release 1990
 
"Vision Thing" – 4:35
"Ribbons" – 5:28
"Detonation Boulevard" – 3:49
"Something Fast" – 4:37
"When You Don't See Me" – 4:45
"Doctor Jeep" (Eldritch/Bruhn) – 4:41
"More" (Eldritch/Steinman) – 8:22
"I Was Wrong" – 6:03
 
Całkowity czas: 42:35
skład:
Andrew Eldritch – vocals, guitar, keyboards; Tim Bricheno – guitar; Andreas Bruhn – guitar; Tony James – bass guitar; Doktor Avalanche (drum machine) – drums
Guest musicians:
John Perry – guitar, slide guitar on "Detonation Boulevard"; Maggie Reilly – backing vocals on "Vision Thing", "More", "Detonation Boulevard", "Something Fast" and "Doctor Jeep"
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 11, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
09.03.2021
(Recenzent)

Sisters of Mercy — Vision Thing

Czasami zdarzają mi się recenzować płyty, których wcale nie muszę już słuchać, bo ja je znam na pamięć. Trzeci album The Sisters of Mercy z pewnością do nich należy.

„Widziadło” w momencie premiery sprawiło mi dużo przyjemności – i to z kilku powodów. Po pierwsze było rockowe, tak jak debiut, który zawsze mi się podobał bardziej niż „Floodland”. Po drugie – byłem  w stanie wyobrazić sobie potężne zdezorientowanie i zakłopotanie wielbicieli „Floodland” – i jak mi się micha cieszyła, jak byłem wdzięczny Wielebnemu Eldritchowi za psikus jaki sprawił słuchaczom. Bo na dzień dobry dostali metalowym riffem w twarz jak cegłówką, a pierwsze słowa jakie usłyszeli – „Dwadzieścia pięć kurew w pokoju obok”, a zaraz „Szukam cukierków w sklepie z cukierkami” – dla niezorientowanych – chodzi  o amfetaminę.   Wiem, to brzydko cieszyć się z cudzego nieszczęścia, ale nie mogłem się powstrzymać. Miałem już serdecznie dosyć tych trzech lat nieustannego procesu kanonizacyjnego „Floodland”, tych słów wielkich, nieznośnie egzaltowanych, tych zachwytów i spazmów, jakby był to trzeci, góra czwarty cud świata. No przydało się to wiadro zimnej wody na te wszystkie rozpalone głowy, co by trochę temperaturę obniżyć. O tak, „Vision Thing” świetnie się do tego nadawało. W porównaniu z dwiema poprzednimi płytami, „Widziadło” jest prawie dokładnie odarte z tego gotyckiego klimatu. Nie ma i już. To zwykła, rockowa płyta, zahaczająca nawet nieco o metal. Nawet dużo więcej o metal, niż o gotyk, którego właściwie zostały tylko śladowe ilości. Rockowy konkret, bez żadnego kombinowania i robienia nastroju – dokładnie coś takiego, za co kilka lat wcześniej wyleciał Wayne Hussey. Zresztą rewolucja nie tylko dotyczyła muzyki, ale też i składu – wyleciała Patricia Morrison, a przyszło trzech nowych muzyków – dwóch gitarzystów – Tim Bricheno i Andreas Bruhl (próbował po wrocławskim koncercie poderwać moją znajomą, ale dostał kosza), oraz basista Tony James z wyjątkowo malowniczej formacji Sigue Sigue Sputnik (a jeszcze wcześniej grał z Billy Idolem w Generation X). A do tego w kilku utworach gościnnie zaśpiewała Maggie Reilly – co było naprawdę dużym zaskoczeniem.

Jak na taki stricte rockowy album, repertuar znajdziemy tutaj całkiem zróżnicowany – bo i uczciwe rockery z konkretnym riffem, ballady z obowiązkowym akompaniamentem gitary-pudła i coś też bardziej rozbudowanego, trochę bardziej gotyckiego, żeby fani, zawiedzeni, że to już nie jest „Floodland” bardzo nie rozpaczali. Ja nie rozpaczałem i do tego albumu przekonałem się od razu. Zresztą tak jak do dwóch poprzednich i do „Gift” The Sisterhood. Nie, to nie jest niekonsekwencja, mnie  dokonania Sióstr podobały się całkiem ganz.  I mnie było całkiem ganz egal jakie one są, pod warunkiem, że były dobre. Ja je, te Siostry,  nie lubiłem za to, że były gotyckie, ja je lubiłem za dobrą muzykę. A na „Vision Thing” było dużo dobrej muzyki. Dokładnie cała płyta.

Jednym z zarzutów stawianych „Widziadłu” było to, że nie ma tu żadnej myśli przewodniej. No i co z tego? Jakby to była jakaś wartość nadrzędna. Najważniejsze, żeby słuchało się tego dobrze. Ale i nie do końca można się zgodzić, że nie ma tu myśli przewodniej – tylko, że nie jest to taka myśl przewodnia, jaką chcieliby zwolennicy „Floodland”. Na „Vision Thing”   naspeedowany amfą i mocno wkurzony Eldritch, nie przebierając zbytnio w słowach, rozlicza się ze sobą i otaczającym go światem. Potrafi się też zdobyć na pewną dozę autoironii. Nie, do tych słów inna muzyka nie pasuje – ta dynamika, ten zaiste metalowy kop, ale i całkowite zmiana klimatu. Tu już nie ma żadnego mroku, najwyżej jest ciemno, nie ma żadnego wydumanego nastroju, jest do bólu realnie. Wyobrażacie sobie teksty z „Floodland” do takiej muzyki? Albo odwrotnie?  No cóż, Eldritch miał coś do powiedzenia fanom, cos zdecydowanie innego niż wcześniej, więc musiał znaleźć odpowiednią formę. No ja powiem, że znalazł, dobrze znalazł.

Mój ulubiony numer z tego albumu to tytułowy – ten strzał perkusji, ten riff, ten tekst. Ale i tak  wersja albumowa to pikuś – na maxi singlu „Temple of Love ‘92” jest „Vision Thing (Canadian Club Remix)” trwające około ośmiu minut – i to ma kopa jeszcze większego. Sprawdzało mi się to kiedyś jako tzw. anty-kołysanka, na szybkie otrzeźwienie po przebudzeniu. Zresztą ten  maxi-singiel  jest swego rodzaju post-scriptum do „Vision Thing” – zawiera trzy utwory z tego albumu, w nieco innych wersjach i nową wersję „Temple of Love” („Touched by the hand of Ofra Haza” – w podtytule), idealnie pasującą do reszty utworów na „Widziadle”. Zresztą był to w 1992 roku naprawdę duży przebój. „Vision Thing” też było dużym sukcesem komercyjnym, w całej Europie sprzedawało się dobrze, osiągając tu i tam „Szlachetne” nakłady – znaczy złote i srebrne. Zresztą było to właściwie ugruntowanie mocnej pozycji Sióstr na rynku, którą osiągnęły już z pomocą „Floodland”

No i od ponad trzydziestu lat cisza. Co prawda od czasu do czasu Eldritch i Siostry grają na koncertach coś nowego, kapiąc po jednym nowym utworze na kilka lat, ale  nowej płyty jak nie ma, tak nie ma. Mówi się o niej    co kilka lat, tylko nic z tego nie wynika. Pewną nadzieją było wybranie Trumpa na prezydenta USA, bo Wielebny stwierdził, że z tego powodu  nagra nową płytę z Siostrami. Ale Tramp już out, a nowego krążka – ni widu, ni słychu. Czy ukaże się wreszcie mityczny, wyczekany przez wielu i przez wielu niedoczekany, czwarty  album The Sisters of Mercy? Tego nie wie nikt – śmiem wątpić, czy wie to nawet Wielebny.

PS – takie dłuższe – W tym roku mija trzydzieści lat od pierwszego występu Sióstr w Polsce – we  Wrocławiu, w Hali Ludowej. Było to wydarzenie bardzo oczekiwane, ale nie końca satysfakcjonujące fanów. Moja koleżanka, ta, co ją gitarzysta Sióstr podrywał, powiedziała, że no niby fajnie, ale niewiele było słychać. Co mnie akurat nie dziwi, bo Hala Ludowa akustykę ma marną i ciężko jest ją dobrze nagłośnić. Do tego ma taką specyficzna cechę, że jeśli już dobrze słychać, to pod warunkiem, że siedzi się dokładnie naprzeciwko źródła dźwięku, bo jeśli tylko odwrócić głowę, zaczynamy słyszeć jakieś dziwne, brzęczące pogłosy. Do tego im zespół gra głośniej tym gorzej. The Sisters of Mercy zawsze   produkowali sporo decybeli, dlatego ponoć wielu kawałków bardziej można było się domyśleć, niż je usłyszeć. Koleżanka specjalnego zachwytu tym koncertem nie wykazywała. I scenka po koncercie –  naspawany Wielebny  siedzi w barze, w wersji mocno nieprzysiadalnej, zbywając fanów nagabujących go o autografy krótkim – „Fuck off, I’m not no duty”. No chyba, że było się ładną dziewczyną, to wtedy był chętniejszy do konwersacji.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.