ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Camel ─ At The Royal Albert Hall  w serwisie ArtRock.pl

Camel — At The Royal Albert Hall

 
wydawnictwo: Camel Productions 2019
 
1. Aristillus
2. Song Within a Song
3. Chord Change
4. Spirit of the Water
5. Another Night
6. Air Born
7. Lunar Sea
8. Unevensong
9. Hymn to Her
10. End of the Line
11. Coming of Age
12. Rajaz
13. Ice
14. Mother Road
15. Hopeless Anger
16. Long Goodbyes
17. Lady Fantasy
 
skład:
Andrew Latimer - guitars, flute, vocals
Colin Bass - bass, vocals
Pete Jones - keyboards, saxophone, vocals
Denis Clement - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,16
Arcydzieło.
,2

Łącznie 20, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
22.01.2021
(Recenzent)

Camel — At The Royal Albert Hall

Nie wiem, czy doczekamy się albumu z nową muzyką Camela, cieszyć zatem musi każde wydawnictwo sygnowane nazwą tej legendarnej formacji. Bo na szczęście grupa, po poważnych problemach zdrowotnych jej lidera, Andy’ego Latimera, powróciła do koncertowania i co kilka lat oferuje fanom koncertowe albumy DVD. W 2014 było to In From The Cold, w 2017 Ichigo Ichie - Live in Japan 2016 a w 2019 roku At The Royal Albert Hall. Przyjrzyjmy się temu ostatniemu wydawnictwu.

Koncert tu zapisany odbył się 17 września 2018 roku w słynnej londyńskiej The Royal Albert Hall w ramach dużej trasy zatytułowanej Featuring Moonmadness, którą muzycy postanowili przypomnieć słuchaczom jedną ze swoich klasycznych płyt, wydany w 1976 roku Moonmadness. I to on był prezentowany w całości w pierwszej części tego ostatniego na trasie występu. Druga jego odsłona to już przekrojowy wybór nagrań z takich albumów jak Mirage, Rain Dances, I Can See Your House From Here, Stationary Traveller, Dust And Dreams, Harbour Of Tears i Rajaz.

Cóż, nie chcę używać zbyt wzniosłych słów, ale oglądanie Camela na żywo jest doznaniem wręcz magicznym. Przepiękne, inteligentne kompozycje z dużym ładunkiem emocjonalnym wciąż bronią się po latach. Tym bardziej że zespół nieco je przewietrzył, a może lepiej byłoby powiedzieć, że odświeżył. Praktycznie żaden z utworów nie brzmi jak studyjny oryginał. Sam Latimer jest typem gitarzysty, który swoich partii solowych nigdy nie gra tak samo. A w każdy wydobyty przez niego z szarpniętej struny dźwięk wkłada całego siebie. Widać to w gestach i mimice twarzy. Drugim bohaterem jest tu dla mnie najmłodszy stażem członek zespołu, znany z Tiger Moth Tales, Pete Jones. Ten niewidomy muzyk tchnął niewątpliwie nowego ducha w klawiszowe aranżacje (patrz nowoczesne, wręcz taneczne brzmienie Mother Road). Do tego sypie saksofonowymi figurami, z których ta w Lady Fantasy wręcz iskrzy improwizacyjnym żarem. No i jeszcze jest głównym wokalistą w kilku już klasycznych utworach Wielbłąda. Całości dopełniają grający miękko perkusista Denis Clement oraz jak zwykle elegancki i subtelny na basie Colin Bass.  

Trudno wybrać jakiś szczególny moment podczas występu. Bo asy z rękawa zespół wyciąga co chwilę. A to przepiękny Hymn To Her, pełen smutku Rajaz, epicki Ice, cudowny Long Goodbyes albo wreszcie kipiącą od emocji Lady Fantasy. Nie ma tu jakiejś wielkiej produkcji (bez bogatych świateł, telebimów - tylko czterech skromnych artystów z instrumentami na przestronnej scenie) a jednak ogląda się to i słucha tego z wypiekami na twarzy. Bo sześć kamer potrafi z bardzo bliska pokazać wyrażane na twarzach muzyków uczucia jakie im towarzyszą. Ukradkowe, porozumiewawcze spojrzenia, prawdziwą radość a czasami smutek wywołany nostalgicznymi dźwiękami płynącymi ze sceny. Niewątpliwego uroku dodają ujęcia pokazujące zacną The Royal Albert Hall. Wydaje się, że Camelowa muzyka jest wręcz stworzona to takich dostojnych wnętrz. A gdy dodamy do tego entuzjastyczną reakcję publiczności, która kilkukrotnie nagradza zespół brawami na stojąco, obraz wydawnictwa wyjątkowego mamy kompletny.

Nie jest to typ wypasionego albumu koncertowego z wszelkimi bonusami i gadżetami oraz z wyprodukowanym jak brzytwa dźwiękiem i obrazem. To rzecz broniąca się naturalnością i szczerością płynącą z muzyki, którą dziś już niewielu potrafi w taki sposób zagrać.  

I jeszcze mała uwaga. At The Royal Albert Hall może być z pewnością miłą pamiątką dla polskich fanów, którzy widzieli zespół podczas tej trasy i z tym materiałem w Polsce, 2 i 3 czerwca 2018 roku w Warszawie i Zabrzu.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.