Z dwóch autorów niniejszego albumu naszym czytelnikom praktycznie nie trzeba przedstawiać Colina Bassa. Wszak to doskonale znany wszystkim basista i wokalista legendarnego Camela, ale też twórca wielu solowych płyt wydawanych pod swoim nazwiskiem lub jako Sabah Habas Mustapha. Muzyk wielokrotnie bywał w Polsce, współpracował i nagrywał z polskimi muzykami (np. świetny i ceniony album An Outcast of the Islands).
Zdecydowanie mniej wiemy o drugiej połowie duetu firmującego Still, a szkoda, bo jak się okazuje to prawdziwy „człowiek – instytucja”. Daniel Biro, bo o nim mowa, urodził się w 1963 roku w Johannesburgu, choć wychowywał najpierw we Włoszech, a następnie we Francji. W 1985 r. przeniósł się do Londynu, gdzie mieszka do dzisiaj. W wieku 12 lat dostał swój pierwszy analogowy syntezator i można powiedzieć, że od tego czasu jest uzależniony od wszelkich instrumentów elektronicznych. Po przeprowadzce do Londynu koncertował z takimi zespołami jak The Truth, czy Big Bam Boo. W 1993 roku założył wytwórnię Sargasso, która wydaje i promuje muzykę eksperymentalną. Niedawno utworzył także firmę produkującą muzykę dla mediów Ambient Arts Agency. Współpracował z choreografami tańca współczesnego i twórcami filmowymi. Wydał ponad 12 albumów jako artysta solowy i z zespołami Mysteries of the Revolution oraz Echo Engine, z którymi zresztą regularnie występuje.
Okazuje się, że znajomość obu panów ma bardzo odległe korzenie i sięga 1977 roku, kiedy to Biro, jeszcze jako nastolatek, brał udział w letnim seminarium muzycznym w alpejskim kurorcie Les Arcs prowadzonym przez amerykańskiego kompozytora i multiinstrumentalistę Jima Cuomo (tak przy okazji - Still jest poświęcony jego pamięci). Wówczas to w składzie grupy Cuomo, The Casual, na basie grał Colin Bass, który właśnie opuścił Steve Hillage Band i lada chwila miał dołączyć do Camela. Od tego momentu zawiązała się muzyczna przyjaźń obu panów. W 2014 roku muzycy zaczęli omawiać pomysł pracy nad wspólnym albumem, by ostatecznie, działając zdalnie (Biro w Londynie, Bass w walijskiej Snowdonii), zmaterializować pomysł w tym roku.
Still to niespełna godzina muzyki i jedenaście kompozycji, których autorstwem panowie podzielili się niemalże po równo. Kompozycji bardzo ascetycznych i minimalistycznych. Zaaranżowanych praktycznie na wokal Colina, jego gitarę basową oraz instrumenty klawiszowe, za które odpowiada Biro.
Można powiedzieć, że to album zdominowany w swoim pomyśle muzycznym przez Biro. Dlaczego? Bo jednak większość kompozycji ma minimalistyczny, bardzo ambientowy charakter. W utworach nie ma rytmu (drobnymi wyjątkami są Old Europe i Heaven). Dominuje ilustracyjność i przestrzeń kształtowana przez elektroniczne tła. Z drugiej strony wyrazisty bas i wyciszony wokal Bassa też robią swoje. Zresztą, gdy spojrzymy na ostatnie solowe albumy basisty Camela zauważymy, że także i on zmierzał na nich do subtelności, melancholii i muzycznej delikatności. Wystarczy zresztą wrócić do At Wild End, aby się o tym przekonać.
Nie jest to oczywiście łatwa muzyka, na każdą okazję. Raczej do słuchania w odosobnieniu, w ciemności, bardziej w jesienno – zimowe wieczory. Wtedy z pewnością odda swój niemały potencjał.