Po raz pierwszy piszemy w naszym serwisie o gitarzyście i kompozytorze Romanie Odoju, warto zatem kilka słów poświęcić mu we wstępie. Na co dzień uczy matematyki oraz gry na gitarze w Młodzieżowym Studium Muzyki Rozrywkowej w Oleśnie. Swoją przygodę z muzyką rozpoczął w 2008 roku wraz z Mariuszem Brysiem. W tym czasie poznał też basistę Arkadiusza Sucharę, który zaprosił go do swojego projektu ASformation i w nim gra do dzisiaj. Przez kilka lat współtworzył i grał z synth popowym zespołem DiPamp. Jednak mimo już sporego muzycznego doświadczenia artysta dopiero niedawno zadebiutował swoją solową płytą zatytułowaną Fiasko.
To koncept album zainspirowany ostatnią powieścią Stanisława Lema o takim właśnie tytule. Z konceptem współgra też stosowna okładka. Na tym solowym debiucie Odoj jawi się jako bardzo inteligentny i wszechstronny kompozytor, który potrafi poflirtować z rockiem, jazzem, popem, rockiem elektronicznym, funkiem, reggae, ambientem, trip hopem i pewnie czymś tam jeszcze, wszak wymieniłem tylko te najbardziej rzucające się w uszy tropy.
Największą siłą płyty są naprawdę dobre piosenki. Przykładem niech będzie otwierający album Titan, dobrze napisany rockowy utwór z bardzo fajną, luźną, jakby funkującą formą i nośnym refrenem, z dorzuconym jazzowym posmakiem, spuentowany do tego ciekawym gitarowym solo Odoja. Jeszcze bardziej wżera się w głowę następny One Of You z Hammondowymi tematami ale i zwieńczeniem przepełnionym gitarowymi, skrzypcowymi i saksofonowymi popisami.
Wraz z następnym Castaway przenosimy się już w inne, bardziej stonowane rejony, choć i sama kompozycja może zaskoczyć przez moment stylistyką reggae. Deux to już mocno elektroniczna ballada z trip hopowymi wtrętami. Eurydice przynosi pierwszy z trzech instrumentali, nieco gitarowo-ambientowy i silnie ilustracyjny. W zupełnie inny świat wprowadza natomiast też instrumentalny Annunciation, chwilami rozpędzony, wręcz progresywno metalowy. Trzecia z kompozycji bez wokalu, Quintans, najdłuższa w zestawie i wieńcząca album, oferuje różne gitarowe figury Odoja wpisane w spokojnie snujący się rytm. Zaciekawić w nim powinno solo Jana Swatona na EWI oraz kosmiczny nieco finał całości. Między te trzy instrumentalne rzeczy wpasowano jeszcze dwie piosenki. Bardzo pogodny muzycznie Human Cartoon, w którym śpiewający Jędrzej Skiba przypomina mi chwilami… Tima Bownessa. Trudno też w tym utworze pominąć bardzo ładne solowe figury saksofonu oraz gitary grającej iście progresywnie. Tytułowa kompozycja, o wiele żywsza od Human Cartoon, pozostaje niewątpliwie w pamięci po powtarzanej w refrenie frazie Whatever You say it’s not enough now…
Bardzo ciekawy debiut pokazujący dużą pomysłowość i wrażliwość muzyczną artysty, może jeszcze niezbyt spójny (czuć w nim chęć wyrzucenia z siebie różnorakich pomysłów), niemniej warty uwagi i posłuchania.