Choć poznańska formacja Beyond The Event Horizon nie powinna być obca naszym czytelnikom, wszak to tu, to tam pojawiały się u nas jakieś szczątkowe informacje o ich koncertach, niemniej nie było okazji pisać o ich muzyce. Jednym słowem, to recenzyjna premiera. Przedstawmy ich zatem króciutko.
Powstali w Poznaniu w 2010 roku i przez pierwsze dwa lata kształtował się ich skład. W 2014 roku opublikowali swój debiut zatytułowany Event Horizon, zaś cztery lata później EP-kę FAR. Mają na swoim koncie sporo koncertów, w tym dzielenie sceny z takimi wykonawcami jak Long Distance Calling, Lebowski, Antimatter czy Crippled Black Phoenix.
Od samego początku parają się instrumentalnym graniem, które dla swojego użytku nazwali alternatywnym rockiem. To oczywiście łatka tyleż pojemna, co nieprecyzyjna. Jaki jest zatem BTEH Anno Domini 2020 roku? Chcąc znaleźć punkt odniesienia nadrobiłem szybko zaległości sięgając do ich Bandcampowego profilu, gdzie można zapoznać się z ich dotychczasową twórczością. I co?
No i trzeba stwierdzić, że Leaving The 3rd Dimension jest kolejnym etapem ewolucji formacji. Słychać wyraźnie, że w porównaniu z debiutem grupa zwiększyła rolę instrumentów klawiszowych, czy… może lepiej, szeroko rozumianej elektroniki. Już wspomniana EP-ka FAR była swoistym pomostem w kierunku takiego brzmienia. Tu zresztą, na tym albumie, poznaniacy symbolicznie manifestują swój skręt w stronę grania bardziej elektronicznego poprzez umieszczenie na nim koweru Love On A Real Train klasyków elektronicznego rocka, Tangerine Dream. Notabene, świetnie zrobionego, bo kompozycja została nasiąknięta stylistyką BTEH i w bardzo jednorodny sposób wpisała się w całość albumu.
Oprócz wspomnianego numeru mamy jeszcze osiem autorskich nagrań, zwykle rozbudowanych do 7 – 8 minut, z formowanym z pietyzmem napięciem. W większości to rzeczy bardzo mroczne muzycznie, ilustracyjne i przestrzenne, do tego zgrabnie skontrastowane, gdzie ciężkim, selektywnym riffom gitary, przeciwstawiono klawiszowe formy zdecydowanie łagodzące wyraz całości. Choć album brzmi spójnie, w poszczególnych kompozycjach czuć ducha innych stylistyk. Czasami jest post-rockowo (Deep, Together), innym razem bardziej post-metalowo (New Chapter), oldschoolowo (Hammondowe figury w Away From Home), metalowo, hard rockowo, albo wreszcie bardzo progresywnie w samej konstrukcji (wielowątkowy i jeden z najdłuższych w zestawie Inverted Sunrise).
To płyta zdecydowanie bardziej klimatyczna i brzmieniowo dopracowana w stosunku do nieco surowiej brzmiącego debiutu. No i ma to, co w instrumentalnym graniu jest niezwykle istotne, dobre melodycznie tematy, które zostają na dłużej. Podobają mi się pod tym względem Dark Matter, Deep, Together, Leaving The 3rd Dimension, Away From Home czy Inverted Sunrise. Do tego, wszystko wydano w gustownym digipaku z ascetyczną, jednak intrygującą szatą graficzną. Naprawdę bardzo dobry album.