ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Vangelis ─ Oceanic w serwisie ArtRock.pl

Vangelis — Oceanic

 
wydawnictwo: Atlantic 1996
 
"Bon Voyage" - 2:33
"Sirens' Whispering" - 7:59
"Dreams of Surf" - 2:43
"Spanish Harbour" - 6:42
"Islands of the Orient" - 7:24
"Fields of Coral" - 7:44
"Aquatic Dance" - 3:44
"Memories of Blue" - 5:40
"Songs of the Seas" - 6:12
 
Całkowity czas: 50:42
skład:
Composer, Arranger, Producer, Performer – Vangelis; Assistant Producer – Frederick Rousseau; Recorder, Mixer – Philippe Colonna; Sleeve – Alwyn Clayden, Vangelis
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
19.05.2020
Wojciech Kapała (Recenzent)

Vangelis — Oceanic

Z Grecji na Marsa. A potem do Watykanu.

Czyli cykl o Vangelisie.

Odcinek trzydziesty szósty.

"Oceanic" to taka płyta, że jakby jej nie było, to nikt by się nie zorientował, że jej nie ma. Ale jest, no to fajnie. No właśnie, fajnie. I taka jest ta płyta, fajna – nic  dodać nic ująć. Po zjawiskowym (jak dla mnie) "Voices" było to zdecydowane zejście na ziemię, a dokładnie do wody. Ale ciepłej wody, w okolice równikowo-zwrotnikowe,  na co same tytuły też  wskazują. No i jak w takich okolicznościach przyrody ma być to zła płyta? Nie ma prawa. Jest to leniwe, pogodne, snujące się granie, idealne, żeby pacnąć się w pozycji horyzontalnej w dowolnej sytuacji życiowej - czy to w zimie, myśląc o lecie, czy to w lecie, w charakterze ścieżki dźwiękowej dla naszego wylegiwania się nad i w wodzie. Sama radość. Nie można mieć tej płycie za złe, że jest gorsza od "Voices" i trochę cukierkowa. Inna sprawa, że bycie miłą i sympatyczną to trochę za mało, żeby zasłużyć na dobrą ocenę. Jednak Vangelis skomponował całkiem sporo dobrej muzyki i nawet jeśli nie ma tu jakichś ewidentnych perełek, to wszystko jest na równym, wysokim poziomie. Słucham "Oceanic"  już dobrych kilkanaście lat i nigdy nawet nie zastanawiałem się, który utwór lepszy, czy gorszy - puszczam, muzyka sobie płynie, jest przyjemnie.  I słuchanie pod kątem  recenzowania też tego nie zmieniło,  żeby coś tak koniecznie wyróżnić? "Songs of The Seas", "Islands of The Orient" i "Bon Voyage", ale tylko dlatego, że  nieco się różnią od reszty, a reszta jest właściwie bardzo podobna. Nie, "Oceanic" nie nudzi, zupełnie nie nudzi. Słucha się tego, jak trochę dłuższego  singla i te pięćdziesiąt minut same przelatują. Z drugiej strony nie ma też jej chwalić pod niebiosy. Jak na Vangelisa jest to średnica i to nawet z tych nieco niższych stanów średnich. Gdyby nie liczyć "Beaubourg", "Invisible Connections" i  "Poematu Symfonicznego", które można uznać za eksperymenty, to z wcześniejszych płyt tylko "Sex Power" jest słabsze. Tyle, że niestety później...

To  ostatnia z serii płyt z muzyką trochę prostszą i bardziej kameralną, którą zapoczątkowało w 1988 roku "Direct". Trochę szkoda, że skończyło się to po raptem czterech płytach, a Vangelis wrócił do "cięższych", bardziej klasycznych, orkiestrowych form. Nie wiem dlaczego - może mu się znudziło. To też ostatnia  płyta artysty, której słucham, a nie tylko mam i leży. Późniejsze dzieła Mistrza nie wzbudzają we mnie szczególnego entuzjazmu i będzie kilka płyt, których odsłuch gwoli napisania recenzji nie sprawi mi żadnej przyjemności. Ale to w przyszłości. Na razie jest miło, ładnie i sympatycznie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.