Przez pierwsze pięć lat swojej artystycznej działalności Marek Juza pod szyldem Metus regularnie, co roku, wydawał kolejne płyty. Dopiero po 2012 roku aktywność projektu spadła i miłośnicy jego talentu aż cztery lata musieli czekać na Czarne motyle / Black Butterflies. Także i teraz muzyk kazał nieco poczekać, wszak trzy lata upłynęły od ostatniego wydawnictwa. I chyba dobrze. Po pierwsze, być może dzięki temu, nie wrzucony w wir pracy studyjnej, artysta miał wreszcie czas na sceniczną wersję Metusa, dając w ostatnich dosłownie latach kilka unikalnych koncertów. Po drugie, odbiorca jego twórczości mógł zamiast pewnego przesycenia poczuć wreszcie pozytywny głód Metusowej twórczości. A i wreszcie, po trzecie, sam Juza mógł złapać swoistego dystansu i nieco inaczej podejść do rzeczy.
I ta płyta wszystko to potwierdza. Wiem, że zabrzmi to już jak pewien truizm, ale Time Will Dissolve Our Shadows jest najbardziej różnorodnym i dojrzałym albumem Metusa, zbierającym chyba wszystkie jego doświadczenia z dotychczasowych płyt. Zaskoczenie? Nie dla tych, którzy obserwują jego muzyczną ewolucję na przestrzeni lat. Na pierwszych czterech krążkach jego twórczość była wręcz hermetyczna, sprawiając wrażenie mrocznego, monumentalnego i ilustracyjnego tła do jakiegoś ciemnego misterium. Od Out of Time artysta zaczął wpuszczać do swojej muzyki nieco powietrza i zwrócił się w kierunku muzyki lżejszej, przystępniejszej, w której sporą rolę zaczęła odgrywać nawet piosenkowa forma. Niebagatelną rolę miała też coraz szersza paleta aranżacyjnych smaczków.
I oto dziś dostajemy płytę idealnie łączącą „stare” z „nowym”. To stare sugeruje już okładka, ale i klasyczna Metusowa monumentalna mroczność, tu dodatkowo podkreślana złowieszczymi chórami jakby wyjętymi z O Fortuna Carla Orffa. Te dostajemy choćby w Shadows Around i Hear The Moan Of Ashes. Z drugiej strony mnóstwo tu po prostu rockowej formy na czele z ciężkimi, metalowymi riffami dodającymi całości takiego szorstkiego brudu i surowości (Hear The Moan Of Ashes, My Spirit Sinking Deeper, Shadows Around, Hear The Moan Of Ashes). I to być może te elementy decydują o tym, że album sprawia wrażenie bardzo rockowego. A skoro przy gitarze jesteśmy, trudno pominąć płomienne wręcz figury solowe Marcina Kruczka (z jakich raczej nie jest znany w różnych progresywnych projektach) w Shadows Around i Of Us The Fallen Angels (żeby była jasność, w tym drugim też czaruje i progresywnie, prawie Gilmourowsko).
Prawdziwymi bohaterami tej płyty zdają się być jednak skrzypce i wiolonczela. Wiem, że to żadna nowość u Metusa, niemniej tym razem ich figury są niekiedy pierwszoplanowe, nadając czasami odmiennego charakteru utworom. Za przykład niech posłuży bardzo folkowy przez to My Spirit Sinking Deeper.
Mnóstwo tu różnorodności rytmicznej i aranżacyjnej w obrębie kompozycji, jednak zwolennicy bardziej naturalnego piękna znajdą coś dla siebie pod sam koniec albumu w ślicznej pieśni Thou Art My Safe Haven oraz w krótkim i ascetycznym (ładny motyw pianina) Till Time Dissolves Our Shadows.