Po krótkiej przerwie wracamy do reedycji albumów The D Project, czyli projektu kanadyjskiego muzyka znanego z Sense i Red Sand, Stephane’a Desbiensa. Ostatnio pisaliśmy o wydanym w 2011 roku Big Face, tym razem czas na debiut, opublikowany w 2006 roku Shimmering Lights.
Pierwszy album otrzymał okładkę przygotowaną przez Erica Landry’ego. Czarno – pomarańczowo – brązowa konwencja stała się na kolejnych wydawnictwach już tradycją zmienioną dopiero na ubiegłorocznym Find Your Sun, być może dlatego, że Landry przygotowywał ją już z Emmy Cantin.
To inauguracyjne wydawnictwo pokazuje Desbiensa takiego, jakiego znamy z kolejnych płyt projektu. Artysta oferuje siedem kompozycji, w większości rozbudowanych do 7 – 8 minut (tylko dwa - What is Done is Done (Rat) i End of the Recess otrzymują krótką formę), utrzymanych w konwencji progresywnego rocka, pełnego różnorodności i czerpiącego z wielu muzycznych szuflad. Odpowiadający tu za śpiew, gitary, klawisze i mellotron Desbiens sięgnął po wielu gości, w tym znanego ze swojej solowej twórczości i z The Flower Kings Tomasa Bodina, czy klawiszowca Martina Orforda (IQ, Jadis, John Wetton, Big Big Train). To później też stało się pewną tradycją.
To bardzo przyzwoita płyta. Zaczyna ją kompozycja tytułowa, zdradzająca karmazynowe ciągotki artysty ale mająca też w sobie zgrabny, zapamiętywalny, melodyczny motyw. They Come And Grow oferuje już zawiesiste, oldschoolowe tła, ciężką, hard rockową gitarę, ale też soczyste, blues rockowe gitarowe solo. Wraz z trzecim Hide From The Sun dostajemy więcej wyciszonego grania – akustycznej gitary i malowniczych figur skrzypcowych. Tu też znajdziemy bardzo ładny gitarowy popis. Zwięzły What is Done is Done (Rat) jest rozkrzyczany (znów King Crimson) i chyba niepotrzebny, choć zaraz łagodzi go utrzymany w stylu muzyki dawnej, równie krótki End of the Recess. Dwie ostatnie, rozbudowane kompozycje September Solitude i That's Life zadowolą fanów klasycznej progresywnej formy, w drugim z nich sięgamy dodatkowo po jazzowe wtręty.
Cóż, bardzo udany debiut. Dodać tylko warto, że materiał ukazuje się ponownie nakładem naszego polskiego wydawcy – poznańskiego Oskara.
* - w opisie uwzględniony jest jako bonus Video Track, którego na płycie… nie ma.