ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Hawkwind ─ Live Chronicles w serwisie ArtRock.pl

Hawkwind — Live Chronicles

 
wydawnictwo: GWR 1986
 
1. Song of The Swords
2. Dragons and Fables
3. Narration
4. The Sea King
5. Angels of Death
6. Shade Gate
7. Rocky Paths
8. Narration
9. The Pulsing Cavern
10. Master of The Universe
11. Dreaming City
12. Choose Your Masques
13. Needle Gun
14. Zarozinia
15. Lords of Chaos/The Dark Lords
16. Wizards of Pan Tang
17. Moonglum (Friend Without a Cause)
18. Elric the Enchanter
19. Conjuration of Magnu
20. Magnu
21. Dust of Time
22. Horn of Fate
 
Całkowity czas: 72:56
skład:
Dave Brock - śpiew, gitary, instrumety klawiszowe
Alan Davey -gitara basowa, śpiew
Huw Lloyd-Langton - gitary, śpiew Danny Thompson - bębny
Harvey Bainbridge - instrumety klawiszowe, śpiew
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
14.07.2018
(Recenzent)

Hawkwind — Live Chronicles

Nie jestem w stanie wytłumaczyć  powodów jakimi się kierowałem pomijając „Live Chronicles” w mojej hawkwindowej sadze sprzed kilku lat w której to przedstawiłem dość obszernie dokonania kapitana Brocka i jego załogi.

Czemu ten Horyszny tak brzęczy o to „Live Chronicles”, w końcu Hawki wydały przynajmniej kilka lepszych koncertówek? – ktoś może powiedzieć (ktoś znaczy się Wojciech).

Cóż – odpowiem – Pomimo faktu, że zebranie dorobku kapeli zarejestrowanego na płytach live wymagałoby wynajęcia przynjamniej kontenera w porcie to jednak z jakością (zarówno dźwiękową jak i wykonawczą) bywało już różnie. To po pierwsze. A pod drugie dochodzi wartość czysto sentymentalna bowiem „Live Chronicles” było pierwszą koncertową płytą Hawkwind jaką przed wielu laty usłyszałem.

Miało to miejsce gdzieś w okolicach połowy lat 90-tych. Sejm przyjmuje ustawę o prawach autorskich, a to za tym idzie przychodzą trudne czasy dla zarówno dla gawiedzi zajmującej się handlem kaset magnetofonowych na miejskich bazarach jak i ich stałych klientów. Produkty takich 'renomowanych' marek jak Takt, Poker, MagMagic i inne zostałe zastąpione oficjalnymi kasetami nazywanymi przez kogoś 'Drożej & Gorzej'. Ceny poszły niebotycznie w górę stąd też dostęp – uczęszczającego wówczas do liceum – Horysznego juniora do nowej (i starej) muzyki został drastyczne ograniczony. Na szczęście wiele sklepów płytowych ratowało się nielegalnym przegrywaniem zawartości CD na czyste (zazwyczaj zakupione w tym samym sklepie) kasety magnetofonowe. Wychodziło przyjamniej taniej...

A gdzie w tym wszystkim „Live Chronicles”? Ta właśnie pozycja była pierwszą z „licencjonowanych” kaset zakupionych przeze mnie za niemałe pieniądze. Chociaż też nie do końca, gdyż nie to był to nasz rodzimy produkt tylko oryginał wydany przez Castle Communications, bez hologramu ZPAV-ZAIKS, czy innego badziewia.

Jest połowa lat 80-tych, Hawkwind powraca z nieco bardziej nowofalowym brzmieniem i w miarę udaną (choć nie bez wad) płytą „The Chronicle Of The Black Sword” . Trasa dość huczna, są fajne efekty, tanczerze ogrywające postacie z rzeczonego concept-albumu, czyli wypas po całości i impreza na cztery fajery.

„Live Chronicles” wydaje się iśc kursem swojej poprzedniczki; nie ma tutaj bowiem przesadnych improwizowanych wypadów i muzycznej samowolki. Jest zatem dośc motorycznie (choć która koncertówka zespołu nie jest motoryczna), w miarę zwięźle choć wcale nie nudno.

Lwią część setlisty wypełniają rzacz jasna numery w „Czarnego Miecza”: „Song Of The Swords”, (odrzut z sesji, dodany na późniejszych kompaktowych reedycjach) świetny „Dragons and Fables”, rozpędzony „The Sea King”, klimatyczne „The Pulsing Cavern” i „Shade Gate”, śliczna „Zarozinia”...

Wypady w przeszłość też się zdarzyły, lecz niespecjalnie dalekie; z lat 70-tych mamy na dobrą sprawę jedynie (lekko podrasowane, aczkolwiek umiejętnie wpasowujące się w brzmienie całości wydawnictwa)  „Magnu” i „Master Of The Universe”.  Fajnie wypadają rzeczy z wczesnych lat 80-tych: „Angels Of Death”, „Rocky Paths”, zakręcone „Choose Your Masques” i nieśmiała wzianka z „Dust Of Time”, będące miłymi urozmaiceniami i przerywnikami.

Niefartownie znalazły się też tutaj przysłowiowe wypełniacze, gdyż koszmarne „Needle Gun” i „Moonglum (Friend Without a Cause)” męczą niemiłosiernie.

Na szczęście całość jest brzmieniowo wyjątkowo fajnie utrzymana w jednolitych kanawach klimatycznych na co wpływ mają zapewne liczne recytacje przewijające się przez całość płyty. Troszkę szkoda, że (w sumie tak samo jak na „The Chronicle...”) zabrakło tutaj odrobiny szaleństwa, bowiem takie kompletnie niezrozumiałe wyciszenie w „Wizards Of Pan Tang” (który zapowiadał się jako fajna kosmiczna jazda w starym hawkwindowym stylu) sprawia wrażenie jakby zespół troszkę bał się być sobą i pochwalić tym w czym sprawdza się najlepiej. Troszkę szkoda, bo już wolę posłuchać kilku improwizowanych dźwięków niż wynalazków typu „Needle Gun”...

Jednakże reasumując: „Live Chronicles” to konkretna (i dość długa) dawka Hawkwind na żywo w wersji eighties. Wielkich i wybitnych odlotów tutaj nie ma, ale obciachu również nie. Rzecz wydania oficjalnie (pojawiła się również swego czasu kaseta VHS z koncertu z Hammersmith Odeon z grudnia 1985 roku z tej samej trasy ze skróconą i zmienioną setlistą), więc jeśli chodzi o jakość dźwięku to jak na koncertowe produkty Hawkwind - miodzio.

Pomimo, że sentymentalnie i nie do końca obiektywnie muszę polecić i stwierdzić, że warto z „Live Chronicles” się zaznajomić.

 

 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.