ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Scorpions ─ Love At First Sting w serwisie ArtRock.pl

Scorpions — Love At First Sting

 
wydawnictwo: Mercury 1984
 
1.Bad Boys Running Wild [3:54]
2.Rock You Like A Hurricane [4:11]
3.I'm Leaving You [4:16]
4.Coming Home [4:58]
5.The Same Thrill [3:30]
6.Big City Nights [4:08]
7.As Soon As Good Times Roll [5:01]
8.Crossfire [4:31]
9.Still Loving You [6:26]
 
Całkowity czas: 40:55
skład:
Klaus Meine - śpiew
Rudolf Schenker - gitara prowadząca
Matthias Jabs - gitara prowadząca
Francis Buchholz - gitara basowa
Herman Rarebell - bębny
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,0

Łącznie 7, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
03.03.2018
(Recenzent)

Scorpions — Love At First Sting

„Love At First Sting” to jedna z tych płyt, do których mam wyjątkowy sentyment.

Pierwsza z nią styczność miała związek nie tyle z samą muzyką (choć z nią również), lecz przede wszystkim z okładką. Miłosny uścisk z piękną brunetką na pierwszym planie działał na umysł nastolatka. Stąd do seksownej modelki mam sentyment po dziś dzień. Do muzyki z nią związanej, wcale nie mniejszy.

Na „Love At First Sting” panowie ze Scorpions znaleźli złoty środek pomiędzy własnym brzmieniem, a pudel-metalową modą, mającą ekspolodować kilka lat później. Jest nowocześniej, konkretniej jednakże bez gubienia swoich najlepszych atutów.

Najlepsza płyta grupy? Dla mnie bez wątpienia tak. Cenię ją wyżej od „Lovedrive”, czy „Blackout”. Od debiutu też, choć to był wtedy zupełnie inny zespół.

Same hiciory,  oparte na konkretnym gitarowym graniu w wydaniu ostrzejszym („Bad Boys Running Wild”, „Rock You Like A Hurricane”), jak i też bardziej przebojowym („Big City Nights”, „I’m Leaving You”) wypadają świetnie, są bowiem pomysłowe i zapadające w pamięć.

Moimi faworytami są jednak te fragmenty mniej znane - „Coming Home” – z delikatnym wstępem i niesamowitym przeskokiem w rozpędzone granie oraz „Crossfire” – marszowy, niemal majestatyczny. Nie wiedzieć dlaczego, ale to właśnie te dwie kompozycje wypadają według mnie najciekawiej. Zapewne dlatego, iż troszkę wyrózniają się brzmieniowo od pozostałych numerów.

Kiksy? Na dobrą sprawę tylko jeden, „The Same Thrill” – toporny i przyciężkawy, przywołujący na myśl najgorsze momenty z ostatniej studyjnej płyty młodszego z Schenkerów „Spirit On A Mission”, drażniący wyjątkową indolencją kompozycyjną – wyjątkowo skorpionowej gawiedzi nie wyszedł. Na szczęście jednak, jak się w ostatecznym rozrachunku okazuje, był to jednorazowy wypadek przy pracy.

„Still Loving You” to numer, któremu chyba należałoby poświęcić osobny akapit. Pościelówa jak się patrzy i obok „Wind Of Change” chyba najbardziej rozpoznawalny kawałek Scorpionsów w ogóle. Piękny gitarowy wstęp, delikatny śpiew Meine’a, wejście sekcji rytmicznej... Dalej robii się dramatycznie, a całość jest umiejętnie skonstruowana. Do tego partie gitarowe naprawdę zachwycają i trudno przy takich dźwiękach się nie roszczulić.

Jest to klasyk jak się patrzy. Świetne riffy, pomysłowe motywy przewodnie poszczególnych numerów oraz pierwszoligowa produkcja stały się składowymi artystyczego, jak również i komercyjnego, sukcesu „Love At First Sting”, płyty doprawdy zacnej i jednej z najlepszych jakie trzy dekady temu wypuszczono na rynek.

Dla mnie Moc.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.