ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Dragony ─ Shadowplay w serwisie ArtRock.pl

Dragony — Shadowplay

 
wydawnictwo: Limb Music Products 2015
 
1. Wolves of the North [6:22]
2. Shadowrunners [4:18]
3. Kiln of the First Flame [5:32]
4. The Maiden’s Cliff [2:54]
5. Warlock [5:12]
6. Babylon [5:26]
7. Dr. Agony [4:29]
8. At Daggers Drawn [3:52]
9. Unicorn Union [4:10]
10. The Silent Sun [10:05]
11. True Survivor (David Hasselhoff cover) [3:47]
12. The One and Only (Chesney Hawkes cover) [3:19]
 
Całkowity czas: 59:26
skład:
Herbert Glos – bass
Frederic Brunner – drums
Andreas Poppernitsch – guitars, vocals (backing)
Siegfried „The Dragonslayer” Samer – vocals
Simon Saito – guitars
Manuel Hartleb – keyboards
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
13.11.2017
(Gość)

Dragony — Shadowplay

Power metalowe poletko jest wypełnione po brzegi, pojawiają się – jak grzyby po deszczu – kolejne zespoły grające ten rodzaj muzyki i nieważne czy to Niemcy, Włochy, czy Finlandia. Nawet z nieco „egzotycznych” krajów wypełzają nowe twory. Jednym z nich jest austriacki Dragony. Kapela młoda, bo początek istnienia datuje się na rok 2007. Dokładnie 5 lat później światło dzienne ujrzał debiutancki album „Legends”, który nie zrobił na mnie większego wrażenia. Dlatego zacierałam ręce kiedy się dowiedziałam, że rodacy Mozarta wydadzą drugie wydawnictwo (w 2015 roku), tym razem o mniej fantastycznym tytule - „Shadowplay”. Tytuł, jak i okładka zachęcają jednak do poznania zawartości płyty.

Na wstępie zaznaczę, że jest to album symfoniczny, co stawia sprawę w innym świetle. Mamy tu chór, orkiestrę i całą masę power metalowych smaczków, które z każdą sekundą są odsłaniane. Przy pierwszym słuchania tego jeszcze nie widać, ale jak się zagłębi w tę muzykę to można wyłapać te „kąski”. Z wypiekami na twarzy mogę stwierdzić, że Rhapsody Of Fire mają konkurencję, a „Shadowplay” stawiam na równi z „Vendetta” Celesty oraz „Beyond the Red Mirror” Blind Guardian. Muzycy Dragony dojrzeli, by stworzyć takie dzieło.

Na pierwszy ogień idzie „Wolves of the North” - perkusja mknie niczym błyskawica, zostawiając po sobie pełne radości riffy, które również nie ustają – jest iście power metalowo i bardzo symfonicznie, chór robi swoje, za co należy się duży plus. „Shadowrunners” rozpoczyna majestatyczne brzmienie, po czym do gry wchodzą świetne gitary, a kiedy Siegfried Samer zaczyna śpiewać, robi się ciekawie i wesoło. Może doskonałym wokalistą nie jest, ale potrafi wydobyć z gardła partie, które tylko przyprawiają o ciarki na plecach. „Kiln of the First Flame” brzmi jak symfoniczne wcielenie Nightwish z domieszką symfonii znanych z Within Temptation, polane odpowiednią dawką chóralnych zaśpiewów oraz idealnie pasujących klawiszy. Melodia „The Maiden’s Cliff” przypomina folkowe miniatury Blind Guardian. Przepiękny chór na dzień dobry wybrzmiewa w „Warlock”, po czym perkusja doprowadza gitary do szaleństwa, które łoją ile się da, a wokalista przechodzi samego siebie. Kolejny chóralny hymn to „Babylon”. Samer, niczym Tobias Sammet, pokazuje na co go tym razem stać, jeśli chodzi zaś o instrumentarium to jest na najwyższym poziomie – nie mam się tu czego uczepić, jest tak pięknie, że aż nieprawdopodobne. Interesujący dialog możemy śledzić w „Dr. Agony”, który jest strzałem w dziesiątkę. Piosenka ma szybki rytm, spowolniony w solówce i to dodaje powabu. „At Daggers Drawn” to kolejna porcja znakomitego symfonicznego metalu. Perkusista pedałuje niczym szaleniec, a gitarzyści mu wtórują.

A teraz czas na prawdziwy power metalowy hymn, czyli „Unicorn Union” o typowym dla gatunku tekście o tematyce fantasy (w tym przypadku są to jednorożce). Po takich wyśmienitych dźwiękach przyszedł czas na prawdziwe opus - „The Silent Sun”, gdzie wokalnie udziela się Zak Stevens znany z Circle II Circle oraz Savatage, a oparte na „Piekle” Dantego. Uwaga! Takie klasyki uzależniają. Kolejnymi piosenkami są covery. Pierwszy z nich - „True Survivor” - w oryginale śpiewał David Hasselhoff, znany z serialu „Słoneczny patrol”. Niestety, to nie moje klimaty – śpiewający aktorzy, więc nie będzie porównań do oryginału. W wykonaniu Dragony utwór jest przystępny, nie mam mu nic do zarzucenia. Bulwersujący jest dla mnie bonusowy cover - „The One and Only”, którego oryginalnym wykonawcą jest Chesney Hawkes. Uważam ten utwór za taki „własny hymn”, a Austriacy nieco go zbezcześcili. Może nie w dosłownym znaczeniu, ale jednak… Głos Samera w ogóle tutaj nie pasuje, a muzycy grają tak, jakby miały im za chwilę paść instrumenty.  To taki cover „na siłę”. Jest nie do przyjęcia. Na koniec dodam, że solówki na tym albumie wypadły bardzo dobrze. Wszystkie są tak jak należy.

Reasumując - „Shadowplay” jest płytą bardzo udaną, bardzo symfoniczną i bardzo melodyjną, Chór, orkiestra, jak i muzycy i wokalista spisali się na medal. Wielkie gratulacje za taki „wyczyn”. Będę do tego krążka wracać nie raz. Polecam z czystym sercem.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.