Muzycy Bolt Thrower i Benediction upamiętnili starą szkołę death metalu powołując w 2016 roku do życia projekt Memoriam. Obsłuchana w death metalu nie jestem, ale lubię granie w stylu Bolt Thrower, a już na samym początku zespół serwuje nam wiązankę wokalno-muzyczną w tym stylu. Zresztą, na same powitanie dostajemy zachęcające słowa, byśmy nie zapominali o tym, co było, bo to jest w nas, w naszej pamięci. Wojenna tematyka przeplata się przez cały album. Co ciekawe, nie znajdziemy tutaj prawie w ogóle blastów, a jest to jedna z cech tej ciężkiej muzyki. Potężne gitary, nieziemsko brzmiąca perkusja, basista dający upust swoim umiejętnościom i głos Karla Willettsa, który brzmi bardzo agresywnie i jest bardziej mocarny od tego, co prezentował wokalnie na płytach swej pierwszej formacji. Gromkie brawa należą się wszystkim członkom, bo odwalili kawał naprawdę świetnej roboty.
Te 43 minuty wypełnione są death metalową sieczką, do której chce się wracać. Jest to tak solidny album, że zachęcać chyba długo nie trzeba. Piekielna głębia dodaje uroku tej muzyce, na czynniki pierwsze nie warto jej rozkładać, całość trzyma się kupy – od początku do końca. Brytyjczycy zrobili na mnie piorunujące wrażenie. Nie wiedziałam, że można brzmieć jak walec drogowy. Walec, który miażdży słuchacza mięsistymi riffami. Nie powiem, ale słucham tego z otwartymi ustami. Tak się robi prawdziwy death metalowy album, a w takim składzie to już niebo na ziemi. Grupa wzbiła się na wyżyny i myślę, że nie spocznie na laurach. Czekam z utęsknieniem na kolejny twór spod palców Memoriam, a póki co trzeba się delektować zawartością „For the Fallen”. Jest mega szybko, mega ciężko, mega zabójczo. Taka maszyna do zabijania. Memoriam dumnie kroczy utartą ścieżką, zapoczątkowaną już w latach 80-tych. Będę wychwalać ten album do końca świata i jeden dzień dłużej. Jest wspaniały.
Takie gnioty jak „War Rages On”, „Flatline” czy „Surrounded (by Death)” wbijają w fotel. „Reduced to Zero” cechuje – na początku doomowy klimat, ale wraz z pojawieniem się Willettsa utwór przeradza się w prawdziwą – wspomnianą wcześniej – machinę do zabijania. „Corrupted System” to istne ekstremalne doznania, które mieszają myśli w głowie. Jednym słowem jest ostro. „Resistance” równie dobrze mógłby się znaleźć na „War Master” - stylistycznie od niego nie odbiega, natomiast w „Last Words” szaleje perkusja, gościnnie udziela się też Lynda „Tam” Hughes z Sacrilege. Efekt końcowy brzmi idealnie. Muzyka zawarta na „For the Fallen” to stara szkoła ostrego łojenia. Okładka tylko dopełnia tego tytułu. Niby taka mroczna, ale obrazuje to, co możemy znaleźć w utworach. Jak dla mnie – bomba! Tylko szkoda, że płyta tak krótko trwa…