ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ozric Tentacles ─ Strangeitude w serwisie ArtRock.pl

Ozric Tentacles — Strangeitude

 
wydawnictwo: Dovetail 1991
 
1.White Rhino Tea [5:55]
2.Sploosh! [6:26]
3.Saucers [7:32]
4.Strangeitude [7:32]
5.Bizarre Bazaar [4:07]
6.Space Between Your Ears [7:48]
7.Live Throbbe [7:16]
 
Całkowity czas: 43:16
skład:
Ed Wynne - gitara prowadząca, instrumenty klawiszowe
Roly Wynne - gitara basowa
John Egan -flet
Joie Hinton - instrumenty klawiszowe
Mervin Pepler - bębny
Paul Hankin - instrumenty perkusyjne
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
07.10.2017
(Recenzent)

Ozric Tentacles — Strangeitude

In Search Of Space (Rock) – czyli nieregularny ArtRockowy leksykon astralny – Sezon 1, Epizod 4: [Season Finale?]

Skąd pomysł? Troszkę znikąd. Jednakże jak troszkę poszperam w baniaku to na myśl przychodzi mi ciekawy filmik dla dzieciaków wyświetlany na jednym z pokazów w edynburskim National Museum of Scotland na Chambers Street, w którym obok sławetnego „wszyscy jesteśmy kosmicznym pyłem” pada stwierdzenie, iż jeśli wskażemy palcem na zagwieżdżone niebo to pod samym paznokciem kryje się ponad cztery miliony galaktyk pełnych gwiazd. Ciężko przyznać, iż to nie jest przytłaczające: świadmość ogromu Kosmosu, a co za tym fakt, że nasze wyolbrzymione probelmy codzienności są niczym wobec  bezmiaru Wszechświata...

Zresztą tak samo jak wiele jest nieodkrytych galaktyk równie sporo znajdzie się space-rockowych zespołów, których twórczość nie jest szerzej znana mieszkańcom naszej planety. Stąd warto raz na jakiś czas wspomnieć o kilku z nich.

Na sam koniec dodam, iż jest to nieregularnik pełną gębą stąd wybór omawianych w nim wydawnictw nie będzie ani chronologiczny, ani mający jakiegoś specjalnego logicznego ciągu. Co więcej, kontynuacja cyklu w postaci kolejnych sezonów zależeć będzie tylko i wyłącznie powodzenia premierowego.

 

O Ozrikach miało być na samym końcu pierwszej części cyklu, ale jako, że serial nie cieszy się specjalnym zainteresowaniem season finale zostało przyśpieszone*. Tak więc o liderach współczesnej sceny space-rockowej będzie dzisiaj.

Zespół oficjalnie zadebiutował 21 czerwca 1983 podczas Stonehenge Music Festival i tą datę uważa za tą, od której działalność kapeli się zaczęła (choć grupa zapowiadana była jako Bolshem People). Bracia Ed i Roly Wynne’owie wraz Nickiem Van Gelderem na bębnach i Joie Hintonem na klawiszach dali występ, który obrósł już do miana legendy; takiej mieszanki różnych elementów w hawkiwndowo-hillage’owej konfiguracji nikt wcześniej zgromadzonym w Wiltshire wcześniej nie proponował.

Kapela poszła za ciosem i powydawała kilka rzeczy na kasetach, jednakże za pierwsze oficjalne wydawnictwo uważa się „Pungent Effulgent” z 1989 roku wypuszczne zresztą nakładem – powołanego właśnie do życia – własnego labelu Dovetail Records. W tzw.międzyczasie ludzie się w zespole wymieniali, a muzyka coraz bardziej urozmaicała, stając się swoistą mieszanką i space-rocka i psychodelii i reggae i muzyki etnicznej i dubu i ambientu i Bozia wie czego jeszcze. Wszystko jednak w ramach jednolitej i dość zwartej „kosmicznej” konwencji.

„Strangeitude” z 1991 roku to według mnie najlepsze wydawnictwo Ozric Tentacles, choć to tylko i wyłącznie ocena subiektywna, gdyż zespół na dobrą sprawę po dzień dzisiejszy trzyma bardzo wysoką formę i trudno wymienić jakiś słabszy album formacji. Każdy będzie miał zapewne swój typ. Mój to właśnie „Strangeitude”.

Lubię ten krążek za jego różnorodność; mamy tutaj bowiem kilka wypadów w dość odległe muzycznie rejony: od typowego rockowego grania począwszy, poprzez klasyczną psychodelię na oriencie skończywszy. Każdy z siedmiu** zawartych tu kawałków jest urokliwy i ma swoje atuty.

Zaczyna się od „Herbatki z Białego Nosorożca”; konkretne gitarowe granie (jako instrumentu wiodącego), troszkę klawiszowych wariacji tu i ówdzie oraz fajne przyśpieszenie tempa w końcówce złożyły się na fajny wstęp do całości wydawnictwa.

Dalej jest przezabawny „Sploosh!” (przez pewnego mojego znajomego dość trafnie przetłuamczony jako „spłuczka”) z bagiennymi odgłosami, niesamowicie wciągającą, trasnową partią sekcji rytmicznej oraz syntezatorowym jazgotem przewijającym się przez cały utwór.

Etnicznych wypadów mamy kilka; pierwszy to „Saucers” z niezwykle celtycko brzmiącą gitarą we wstępie (pozostała część kompozycji ciekawie podporządkowuje się tej konwencji, choć z każdą minutą numer przyjmuje coraz bardziej „kosmiczny” posmak), a drugi to świetnie rozpędzony i ocierający się o bliskowschodnie klimaty „Bizarre Baazar” z powalającą partią fletu. Takie folkloryzujące urozmaicenia wyraźnie dodały kolorytu płycie jako całości. Jeśli traktować reggae jako muzykę etniczną to do tego worka należy też wrzucić „Space Between Your Ears” z jamajskim wstępem, ale z umiejętnie wplątanymi w środek space-rockowymi wariacjami gitary i rozpędzonym tempem w końcówce.

Tytułowy „Strangeitude” oraz „Live Throbbe” to już konkretne space-rockowe jazdy po całości. Wyróżnia się zwłaszcza ten drugi z nieco vangelisowym wstępem, świetnymi partiami gitary i kilkoma etnicznymi wstawkami.

„Strangeitude” nie jest tak przytłoczone elektroniką jak na późniejszych wydawnictwach formacji. Klimat jak najbardziej space-rockowy, ale z różnymi odmiennymi elementami muzycznymi, które sprawiają, że ten produkt trudno uznać za monotonny. Jest bogato, pomysłowo i przede wszystkim wciągająco, a całość ani przez chwilę nie nuży.

 

 

 

 

 

 

*przy czym autor cyklu zastrzega sobie prawa do sporadyczych i nieregularnych powrotów do tematu

**reedycja Snapper Music z 1998 roku wzbogacona jest o ósmy („Weirditude”)

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.