To szóste wydawnictwo DVD w dyskografii Pendragonu i… szóste zarejestrowane w Polsce (w tym piąte zapisane w katowickim Teatrze Śląskim). Może to już pewnie niektórych nudzić, bo w sensie realizacyjnym niewiele tu się zmienia. Tych, którzy oglądali kilka wydawnictw uwiecznionych w Wyspiańskim, nic tu nie zaskoczy. I pod tym względem Masquerade 20 wydaje się rzeczą dla najbardziej zagorzałych fanów Brytyjczyków zbierających wszystkie płyty w ich bogatej dyskografii.
Mimo tego, to DVD ma kilka elementów wyróżniających je od dotychczasowych wydawnictw i powinno zainteresować nie tylko miłośników grupy. Przypomnę tylko, że oglądany tu koncert odbył się w Katowicach 19 maja 2016 roku a występ Pendragonu poprzedzały grupy Dante i Art Of Illusion. Miał on szczególne znaczenie, bowiem muzycy świętowali nim 20 – lecie jednego ze swoich najlepszych albumów The Masquerade Overture. To tak naprawdę jazda obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli neoprogresywnego rocka i wręcz ikoniczny album dla tego stylu w latach dziewięćdziesiątych.
Dlatego też muzycy wykonują tu w pierwszej części album w całości a towarzyszy im rozentuzjazmowana publiczność szczelnie wypełniająca salę. Słucha się tego z dużym sentymentem, tym bardziej, że to właśnie z tym materiałem grupa po raz drugi przybyła do Polski w 1996 roku. Osobiście do dziś trzymam w swoich zbiorach niewykorzystany bilet na zabrzański koncert z 23 listopada tego roku i z niesmakiem wspominam 39 stopniową gorączkę, która nie pozwoliła mi w nim uczestniczyć. W drugiej części koncertu usłyszeć można inne klasyczne starsze kompozycje (Nostradamus, Breaking the Spell) i rzeczy z ostatnich lat (Beautiful Soul, Faces of Light, This Green and Pleasant Land, Indigo). Poza tradycyjnie już bogatymi światłami koncert nie oferuje jakichś innych scenograficznych fajerwerków. Warto jednak zauważyć udany debiut na wydawnictwach zespołu nowego bębniarza Jana-Vincenta Velazco (zgrabne solo na finał Masters of Illusion) oraz dwie wyjątkowe panie – Verity Smith i przede wszystkim samą Christinę Booth z Magenty (!) – odpowiadające za dodatkowe wokale. Nie tylko ich słuchanie, ale i patrzenie na ich taniec i ciągle uśmiechnięte twarze sprawia dużą przyjemność. Grupa prezentuje się dobrze, choć słyszałem już lepsze wykonania wielu z tych utworów. Byłem na tym koncercie i wiem, że parę rzeczy tu też poprawiono (choćby wokalne potknięcia Barretta), ale to już dziś norma.
Oprócz 2,5 - godzinnego koncertu w dodatkach otrzymujemy między innymi wywiad z muzykami sekcji rytmicznej, czyli Peterem Gee i Janem-Vincentem Velazco (i fajnie, że nie jest to po raz kolejny Nick Barrett) oraz klip do kompozycji In Bardo sklejony z amatorskich ujęć pokazujących Barretta podczas pobytu w Sri Lance.