ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu World War III ─ World War III w serwisie ArtRock.pl

World War III — World War III

 
wydawnictwo: Axe Killer Records 1985
 
Side A
1. War Is Hell 04:20
2. Final Solution 06:03
3. Call of the Wild 03:40
Side B
4. Steal the Night Away 05:12
5. Gypsy Eyes 04:52
6. Red Alert 03:02
7. Playin' with Fire 05:28
 
Całkowity czas: 32:27
skład:
John DiTeodoro : Drums/ Dan Hammer: Bass/ Gary "Sledge" Hammer: Guitar/ Tipa Sparrs: Vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
30.05.2017
(Recenzent)

World War III — World War III

Artrockowy oddział Polskiego Związku Kynologicznego zaprasza na kolejny odcinek cyklu o pudlach, czyli

Poważna muzyka w niepoważnym opakowaniu.

Tośka dostojnie wmaszerowała do pokoju.  Minę  miała bardzo zadowoloną.

  • Tosia, kochana sunia, wieki cię na tu nie było! - przywitałem ją bardzo ciepło. - Co tam porabiałaś?
  • Właśnie ze spaceru wróciłam...
  • To widać, uświniona jesteś po uszy. Jakim cudem potrafisz tak się wypaćkać, nawet jak jest sucho?
  • Mam swoje sposoby. A dlatego nie było mnie na łamach Artrocka tak długo, bo kwerendę robiłam.
  • Kwe..co?? - zdziwiłem się.
  • Kwerendę. Nie znasz takiego słowa? A ponoć studia skończyłeś.
  • Znam, tylko nie wiedziałem, że i ty znasz.
  • Nie doceniasz mojej erudycji – Tośka spojrzała na mnie z wyrzutem i wyższością – A ja od dobrych paru miesięcy przekopuję się różne pudle i nie tylko, w ogóle cały ten skład polerowanego metalu z lat osiemdziesiątych.
  • I jakie wyniki?
  • Różne. Jak się można spodziewać – masa szrotu, sporo średnicy, trochę dobrych i bardzo dobrych. W cholerę tego jest – do niektórych trudno ucho przyłożyć, bo słabieńkie strasznie, na przykład Talizman, 220 Volt, Danger Danger, Beau Nasty...
  • Biuściasty? - zainteresowałem się
  • Beau Nasty – powtórzyła Tośka i westchnęła – Ci faceci, wam tylko dupy w głowie.
  • Nie tylko – zaprotestowałem energicznie – Jeszcze piłka nożna, rock'n'roll i gry komputerowe.
  • Dobra, dobra – burknęła – Czasami zdarza się jeden dobry album, a potem następne groza, na przykład bardzo dobry debiut Q5, a potem koszmarna dwójka.
  • Z Treat podobnie – uzupełniłem
  • Dokładnie – potwierdziła Tośka – Ale czasami bywało fajnie – BulletBoys czy Baton Rouge, TKO, Kix, Kick Axe, Keel, Malice. Niektóre z tych kapel nawet sporo płyt posprzedawały, nawet platynowe nakłady się zdarzały.
  • Na przykład Kix - „Blow My Fuse”, tam jest świetna ballada „Don't Close Your Eyes”. A TKO zaczynali jeszcze pod koniec  lat siedemdziesiątych bardzo dobrą płytą „Let It Roll”.
  • Dwójka też jest dobra. W Europie też się podobnym graniem kilka zespołów parało, z Europe na czele. Wiem, że nie przepadasz za ich nagraniami z tamtego okresu.
  • Zgadza się, na „Final Countdown” mam alergię. Jak tylko usłyszę to klawiszowe intro, uciekam z krzykiem. Ale Blonde on Blonde mi się podoba.
  • Mnie też. Próbowałam też Dokken i Dare, ale bez efektu.
  • To tak jak ja kilka lat temu. Za to Lynch Mob i solowy Lynch to zupełnie inna sprawa.
  • No bo właściwie inna muzyka. Znaczy inny metal.
  • Dobra, a czym dzisiaj będziemy pisać, bo na razie gadamy tak ogólnie i mało konkretnie.
  • World War III.
  • No a co to jest?
  • Posłuchaj – Tośka łapą wcisnęła przycisk „play”.

(kilkadziesiąt minut później)

  • Bardzo dobre – przyznałem – Ale powiedz mi, co to ma wspólnego z pudlem i z ogólnymi założeniami cyklu.
  • Był Riot, Trzecia Wojna też może być. Poza tym formuła cyklu zaczyna być dla mnie nieco przyciasna. Postanowiłam, że ją trochę rozszerzymy o różne metalowe kapele z tamtego okresu, niekoniecznie pudlowate, ale takie różne, te z okolic NWOBHM też. Albo takich jak Quiet Riot, czy Y&T, którzy tak dokładnie do tych pudli nie pasowali. Czasami warto, bo potrafiły fajnie skopać słuchacza po uszach, a mało kto o nich pamięta. Tylko ekstremy nie będę ruszać.
  • I  to jest chyba słuszna koncepcja. A co do imidżu martwić się specjalnie nie musimy, bo nawet i nie-pudle potrafiły wyglądać wtedy bardzo głupio.
  • Na przykład Judas Priest – wtrąciła  Tośka.
  • Na przykład – potwierdziłem.
  • World War III nie wyglądają głupio, tylko tak jak na porządnych metalowców przystało.
  • Grają też świetnie. Gdybym nie wiedział, ze to Jankesi, pomyślałbym, że Brytole – to jest klasyczne NWOBHM, tylko jest to takie bardzie mroczne, sabbathowskie. A wokale mi trochę przypominają wczesne Tygers of Pan Tang i Diamond Head.
  • Takie trochę krzykliwe i niespecjalnie ustawione. Właściwie to jedyny i to niewielki minus tego krążka. Poza tym łoją tak serdecznie od ucha do ucha przez całą płytę. Czyli niespecjalnie długo, bo oryginalnie płyta trwała nieco ponad półgodziny. Wznowienie na CD z 2008 roku jest nieco dłuższe, bo dołożono tam singla z 1982 roku.
  • Przyznam, że wyniuchałaś bardzo dobrą płytę – Tośka na takie dictum z zadowoleniem zamachała ogonem – Słucha się tego bardzo dobrze. Przebojów nie ma, ale jest równo, dynamicznie i kopa ma dobrego. Rasowa rzecz – muzycznie  wcale nie ustępuje nawet topowym produkcjom tego typu z tamtych lat. Można mieć pewne zastrzeżenia co do produkcji, bo garażem to zalatuje i wokale niespecjalnie nagrane. Ale  dajmy spokój – nieznany  zespół nagrywający dla małej wytwórni. Trudno  spodziewać się wypasionego studia i producenta z pierwszej ligi. Poza tym akurat pewna chropawość  jest w metalu nawet zalecana. Czyli właściwie, gdyby ktoś bardziej popracował nad rejestracją wokali byłoby dużo lepiej.
  •  Nawet zupełnie dobrze. A z tym brakiem przebojów to ja bym nie była taka kategoryczna – wtrąciła się Tośka – „Gypsy Eyes”  jest bardzo ciekawie pokombinowane, „Final Solution” też, a „Call of The Wild” zadatki na singla ma, zresztą  jak i „Final Alert” – bardzo przyjemny, motoryczny numer, napędzany fajnym riffem.
  •  No tak, ja tego aż tak dobrze nie znam, a to już pewnie obrobiłaś kilka razy.
  •  No pewnie!
  •  To ty mi powiedz lepiej, kiedy tego słuchałaś, bo nasza pani specjalnie za metalem nie przepada.
  •  Nie przepada za chałą, której ty słuchasz. Dobrego rocka umie docenić. Poza tym na wszelki wypadek słucham takich rzeczy jak jest na zakupach.

Tak, chałą… Wyważona ocena cudzych gustów według mojego psa. A w kwestii formalnej – jest jeszcze jedna amerykańska kapela metalowa World War III. Powstała nieco później, a założył ją niejaki Mandy Lion, jak zdążyłem się zorientować – pochodzący z Niemiec. To dwa różne bandy, a ta druga grupa znana jest raczej pod szyldem Mandy Lion WW.Three. Jeszcze nie znam. Za to ta właściwa Trzecia Wojna jest jak najbardziej godna polecenia fanom metalu.

PS. Dodatkowe utwory z singla z 1982 roku:

1.Intensive Care

2.Come and Get It

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.