ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Fallujah ─ Dreamless w serwisie ArtRock.pl

Fallujah — Dreamless

 
wydawnictwo: Nuclear Blast Records 2016
 
1. Face of Death [3:30]
2. Adrenaline [4:21]
3. The Void Alone [4:18]
4 Abandon [4:31]
5. Scar Queen [4:04]
6. Dreamless [6:18]
7. The Prodigal Son [4:17]
8. Amber Gaze [4:32]
9. Fidelio [2:44]
10. Wind for Wings [6:14]
11. Les Silences [5:56] 12. Lacuna [4:53]
 
Całkowity czas: 55:38
skład:
Alex Hofmann – vocals, programming
Scott Carstairs – guitar
Brian James – guitar
Robert Morey – bass
Andrew Baird – drums

Tori Letzler – vocal (The Void Alone, „Dreamless, Wind for Wings)
Katie Thompson – vocal (Abandon, Dreamless, Lacuna)
Tymon Kruidenier (ex-Cynic) – guitar solo (Dreamless)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 3, ocena: Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
05.04.2017
(Gość)

Fallujah — Dreamless

A gdyby tak połączyć brutalny growl, ultraszybką perkusję, masywne metalowe riffy i tak dużo melodii, ile się tylko da? Taki pewnie zamysł towarzyszył powstaniu trzeciej płyty kalifornijskiej grupy Fallujah. Amerykańscy metalowcy, po ciepło przyjętej przez krytykę i słuchaczy płycie „The Flesh Prevails” (2014), zaprezentowali kolejną dawkę oryginalnej muzyki, będącej mieszanką technicznego death metalu i atmosferycznego, melodyjnego grania. To mieszanka na tyle unikalna, że mówi się o Fallujah jako prekursorach nowego subgatunku: „Atmospheric Death Metal”.

To określenie wiele mówi o muzyce zespołu. Dużo tu bowiem nastrojowych melodii, wyczarowanych na syntezatorach, sporo żeńskich wokali i solówek gitarowych, których nie powstydziliby się progresywni rockowi wyjadacze. Z drugiej strony niemało też agresji, ciężkich riffów i brutalnego growlu, niczym z płyt Cannibal Corpse. To muzyka, która pieści i zarazem wali na odlew. Takie połączenie lodu z ogniem. Niby niemożliwe, ale płonący deser lodowy to całkiem miła i ciekawa niespodzianka.

Najbardziej reprezentacyjną próbką płyty, taką jej wizytówką, jest utwór „Adrenaline” – to bezkompromisowa, metalowa jazda z elektronicznymi, melodyjnymi wstawkami, połamanymi rytmami i chwytliwym, gitarowym solo. Uwagę zwraca też wybrany do promocji albumu „The Void Alone” – ciężki, ale zarazem bardzo melodyjny z czystym, kobiecym wokalem, wrzuconym jakby dla równowagi dla growlu wokalisty. Za tę subtelniejszą stronę utworu odpowiada Tori Letzler – wokalistka znana ze współpracy ze znanym filmowym kompozytorem Hansem Zimmerem („Batman v Superman”, „Gladiator”). Udzieliła swojego głosu także w utworze „Wind for Wings”, w którym wokalista na chwilę rezygnuje z growlu na rzecz czystego śpiewu.

Większość utworów wygląda podobnie: dużo agresywnego growlu, bijąca rekordy uderzeń na sekundę perkusja, zadziorne, metalowe riffy i chwile oddechu w postaci melodii z syntezatora. I to też największa wada tego wydawnictwa: o ile charakterystycznie brzmienie Fallujah zapada w pamięć i jest czymś oryginalnym, o tyle trudno po pierwszym wysłuchaniu jakoś szczególnie wyróżnić któryś z utworów. Całość da się podzielić z grubsza na te „spokojne” i te „metalowe”. Brutalny growl bywa na dłuższą metę męczący, bo o ile w tle dzieje się całkiem dużo i ciekawie, przykryte jest to tłumiącą warstwą agresywnego wokalu. Czasem aż chciałoby się usłyszeć trochę więcej czystego śpiewu dla kontrastu i złapania oddechu.

Skoro już mowa o oddechu, jest też kilka momentów, których posłuchać mogą nawet ci, którzy z reguły omijają death metal szerokim łukiem. Myślę tu zwłaszcza o tytułowym „Dreamless” – to zdecydowanie najładniejszy i najspokojniejszy utwór na płycie (choć wciąż metalowy, bo stopa perkusyjna chodzi tu aż miło) z solówką zagraną przez Tymona Kruideniera, znanego z występów z progresywnymi deathmetalowcami z Cynic. Bardzo nastrojowo jest też w „Fidelio”, w którym dominują klawisze, melorecytacja, miłe melodie i ambientowy klimat. Jeszcze bardziej ambientowo jest w „Les Silences” – to już elektronika na całego, zabawa z dźwiękiem, w której ważniejszy niż linearny przebieg melodii jest klimat. Coś jakby Jean-Michel Jarre skrzyżowany z Enigmą.

„Dreamless” to album eklektyczny, progresywny i na pewno wart uwagi. Ciężki, ale jednocześnie klimatyczny, pełen elektroniki, przestrzeni, sampli, z domieszką czystych i damskich wokali. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że na następnej płycie zawartość będzie bardziej zbalansowana.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.