ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Björk Guðmundsdóttir & tríó Guðmundar Ingólfssonar ─ Gling-Gló w serwisie ArtRock.pl

Björk Guðmundsdóttir & tríó Guðmundar Ingólfssonar — Gling-Gló

 
wydawnictwo: Smekkleysa 1990
 
1. Gling Gló (Clausen, Englibertsdóttir) [02:37]
2. Luktar-Gvendur (Simon, Eiriksson) [04:00]
3. Kata rokkar (Einarsson) [02:56]
4. Pabbi minn (Burkhard, Sveinsson) [02:40]
5. Brestir og brak (J.M.Arnason, J.Arnason) [03:18]
6. Ástartöfrar (Audunsson) [02:48]
7. Bella símamær (Fontenoy, L.Gudmundsson) [02:38]
8. Litli tónlistarmaðurinn (12.september) [03:23]
9. Það sést ekki sætari mey (Rodgers, Hammerstein, L.Gudmundsson) [04:00]
10. Bilavisur (Holmes, Sigurdsson) [02:38]
11. Tondeleyo (Halidorsson, T.Gudmundsson) [03:29]
12. Ég veit ei hvað skal segja (Coleman, Darlon, Gimbel, L.Gudmundsson) [03:03]
13. Í dansi með þér (Ruiz, Sveinsson) [02:26]
14. Börnin við tjörnina (Jónsson) [02:46]
15. Ruby Baby (Leiber, Stoller) [04:00]
16. I Can’t Help Loving That Man (Hammerstein II, Kern) [03:40]
 
Całkowity czas: 51:08
skład:
Guðmundur Ingólfsson – Pianó og tambórina. Guðmundur Steingrímsson – Trommur, marakas, hreindyrabjollur. Þórður Högnason – Bassi. Björk Guðmundsdóttir – Songur og munnharpa.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
03.12.2016
(Recenzent)

Björk Guðmundsdóttir & tríó Guðmundar Ingólfssonar — Gling-Gló

Glorious Nineties – 1990.

Wbrew tytułowi „Debut“ wcale nie był pierwszym płytowym wydawnictwem Björk. W roku 1993 natchniony islandzki elf miał już na koncie kilka płyt z różnymi zespołami – Tappi Tikarras, Kukl czy ten, który odniósł największy sukces komercyjny, The Sugarcubes. Nie był nawet pierwszą jej płytą solową – ta ukazała się jeszcze w roku 1977, gdy Björkówna miała zaledwie 12 wiosen (album zatytułowany „Björk” zawierał m.in. islandzkojęzyczną wersję „The Fool On The Hill”). Wszystkie te zespoły obracały się w kręgu czegoś, co ochrzczono tyleż pojemną, co nieprecyzyjną etykietą „rocka alternatywnego” i mniej lub bardziej wyrastały z punka i z post-punka. Natomiast w roku 1990 Björk zrobiła skok w bok. Gdzie poznała pianistę Guðmundura Ingólfssona, co do tego parę wersji można spotkać – wedle jednej miało to miejsce po klubowym koncercie z The Sugarcubes w Reykjaviku, według innej jako szesnastolatka przesiadywała u niego, z pasją pochłaniając kolejne jazzowe płyty z kolekcji pianisty. Tak czy siak, we wrześniu 1990 trio Guðmundura Ingólfssona i Björk nagrali w ciągu paru dni album wypełniony jazzowymi standardami w islandzkojęzycznych wersjach i autorskimi kompozycjami; „Gling-Gló” już w październiku trafił na rynek.

Od strony muzycznej jest to bodaj najmniej interesująca płyta powiązana z Bjorkówną. Ingólfsson i jego trio grają, owszem, kompetentnie, proponując połączenie jazzu i piosenki musicalowej lat 30. i 40., czasem okraszone lekko rozbujanymi rytmami trochę skręcającymi w stronę Brazylii, ale ich granie raczej nie odbiega od tego, co proponują inne tria jazzowe typu fortepian plus sekcja rytmiczna (a takowych jest wiele). Aranżacyjnych niespodzianek i zaskoczeń jest tu mało (w „Bórmin vid tjórnina” pojawia się bluesowa, hałaśliwa harmonijka ustna, w utworze tytułowym bożonarodzeniowe dzwoneczki) Do tego kompozycje są na ogół zwięzłe, sporadycznie osiągają cztery minuty, więc popisów instrumentalnych i ciekawych solówek nie należy się tu spodziewać. I tak naprawdę to właśnie udział Björk wyciąga ten album ponad przeciętny poziom, sprawia, że słucha się go z zainteresowaniem. Björk potrafi zaśpiewać jak rasowa jazzowa diva, zwłaszcza w „Brestir og brak” i „Eg veit ei hvad skal segja”, jakby żywcem wyjętym z broadwayowskiego musicalu lat 40. Zresztą ten drugi utwór to przeróbka musicalowego standardu „Ricochet” z roku 1953, brzmiąca tak, jakby nagrano ją tak z piętnaście lat wcześniej. Na ogół jednak, co na jej płytach solowych stanie się wkrótce regułą, Björk traktuje swój głos jako jeszcze jeden instrument, śpiewa z szaloną, trochę dziecięcą, trochę zeschizowaną ekspresją. Czy to w dziecięcej kołysance (“Gling Gló”), czy w mocno musicalowym „Tondeleyo”, czy wreszcie w „Það sést ekki sætari mey” (przeróbce standardu „You Can’t Get A Man With A Gun” Irvinga Berlina, błędnie opisanym w książeczce jako dzieło duetu Rodgers-Hammerstein).

Współpraca Björk i tria Ingólfssonara zakończyła się na jednej płycie – ona wróciła na chwilę do Sugarcubes, a potem zaczęła efektowną karierę solową; trio zakończyło działalność pod koniec 1991, gdy lider przegrał walkę z rakiem (pan perkusista z powodzeniem zajął się karierą polityczną). Pozostała jedna płyta o charakterze frapującej ciekawostki.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.